Kiedy Matteo zajrzał w judasz, natychmiast rozwiały się jego wątpliwości dotyczące tożsamości osoby stojącej za drzwiami. Okazało się, że Chloè nie miała do końca racji... I tutaj, tym razem, aż prosi się dodać „niestety".
Charakterystyczny mundur policjanta nie tylko go rozgniewał, ale przyprawił o dreszcze. Przypomniał sobie groźbę sąsiadki, która wyraźnie zakomunikowała, iż w razie niepowodzenia w poszukiwaniach, nie waha się zaalarmować o tym policję.
Mimo że był świadomy swojej niewinności, narósł w nim niepokój. Zwłaszcza, że pomyślał o należytym zachowaniu spokoju przy wypowiedzi, żeby nie ujść za podejrzanego. W duchu gorączkowo uzgodnił sam ze sobą, że musi przybrać flegmatyczny ton z nutą nieukrywanego zdziwienia. Bo tak się właściwie czuł.
Otworzył drzwi.
Ujrzał przed sobą dwóch policjantów. Poczuł się nieswojo.
- Dzień dobry, policjant Vigneron z tej strony. Jest pan oskarżony o kradzież drogocennego naszyjnika sąsiadki z naprzeciwka, pani Camillii Benoit. Mamy w zanadrzu kilka pytań.
- Rozumiem, proszę wejść. - rozchylił drzwi i zaprosił nieproszonych gości, aby usiedli przy stoliku w salonie.
Była między nimi dość zauważalna różnica wzrostu, zaś oboje mieli na głowie ciemne włosy.
Ten niższy wydobył w tej chwili notes i złapał w dłoń długopis, pokazując tym samym gotowość do spisywania zeznań.
- Gdzie pan był wczoraj? Co pan robił?
Gdy padły pierwsze pytania, serce Mattea ożywiło się jeszcze bardziej.
- Przeważnie spędzałem czas w domu z narzeczoną.
- To prawda. - potwierdziła zasadniczo Chloè, niespodziewanie dołączając się do rozmowy. Zajęła miejsce tuż przy ukochanym.
- Ponieważ przed wczoraj pani Benoit zostawiła u nas w łazience swoje okulary, postanowiłem odnieść zgubę, dlatego udałem się do niej wczoraj.
- Hmm, dlaczego nie tego samego dnia?
- Była już późna godzina, zbliżała się bodajże jedenasta w nocy. Pomyślałem, że odniosę je kolejnego ranka.
Zanotował coś.
- Poszedł pan tego następnego ranka?
- Tak. Oddałem jej. Tradycyjnie jednak zatrzymała mnie i zaprosiła do środka, mimo tego, że za niedługo miała mieć gości.
Skinął głową na znak, że rozumie. Tymczasem na kartce leżącej na przeciwko niższego mężczyzny znalazła się kolejna informacja.
- I co dalej? Wszedł pan? Czy pani Benoit miała wtedy na sobie naszyjnik?
Matteo zmrużył oczy, aby przywołać to wspomnienie.
- Nie. - stwierdził, wciąż mając obraz sąsiadki przed sobą. - Nie jestem pewny, ale myślę, że gdyby miała rzuciłby mi się w oczy. I tak, wszedłem do środka.
- A kiedy pan pierwszy raz zobaczył ten naszyjnik?
- Miała go na sobie dwa dni temu. Wtedy przyszła do nas późnym wieczorem. To był ten dzień, w którym zostawiła u nas swoje okulary.
CZYTASZ
Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUS
FanfictionMarinette i Adrien wspólnie pielęgnują kwiat, jakim jest ich relacja. Po zniknięciu z ich życia wrogów, prowadzą spokojne, radosne życie. Możemy powiedzieć, że pośród burzliwego morza zdarzeń, odnaleźli w końcu swoją wyspę spokoju. Jak długo to jedn...