- Alec!! - głos Izzy rozległ się po prawie całym Instytucie. - Idziemy! - brunetka weszła do pokoju brata i zastała go w fotelu z książką.
- Nie idę. - niebieskooki zrobił zbolałą minę, odkładając lekturę na stolik.
- To nie była propozycja, braciszku.
- Jestem zmęczony. - próbował znaleźć wymówkę.
- Cały dzień nie wyszedłeś z gabinetu.
- Jestem... chory. - wymyślał dalej Alec.
- Alec... - Izzy zrobiła minę małego dziecka, które prosi o słodycze.
- Nie, nie, nie... ugh... dobra... - brunet wywrócił oczami, jego siostra się ucieszyła. Nocny Łowca chciał wyjść z pokoju, lecz widząc minę Izzy zatrzymał się. - No co?
- Chyba nie zamierzasz iść tak! - zmierzyła go wzrokiem.
- A czemu nie? - Alec popatrzył w lustro i sam siebie zilustrował, miał na sobie czarny, lekko rozciągnięty sweter oraz czarne jeansy. Siostra popatrzyła na niego z politowaniem, szukając czegoś w nadającego się na wyjście do klubu. - Co?
- Muszę poprosić Magnusa żeby wziął cie na zakupy... - westchnęła podając bratu czarną koszulę. - Właśnie, może go zaprosisz?
- Nie wiem czy już wrócił. Miał gdzieś wyjechać na kilka dni, ale zadzwonię do niego.
- Spotkamy się na dole. - Izzy wyszła z pokoju.
***
Muzyka w Pandemonium dudniła w głośnikach. Wszędzie było pełno nastolatków, zapach alkoholu i pożądania unosił się w powietrzu. Jace wraz z Clary tańczyli na parkiecie, Isabelle poszła po drinka Alec siedział na jednej z kanap w loży skanując nocny klub jakby był na jednej z misji.
- Wyluzuj, mamy się zabawić, pamiętasz? - powiedział Jace, opadając na siedzenie obok swojego Parabatai. - Napij się, zatańcz z jakimś...
- Gdzie Clary? - przerwał Jace'owi.
- W łazience. - westchnął zrezygnowany blondyn.
- Miałeś wyluzować braciszku. - wtrąciła się Izz w świetnym humorze, stawiając na stole drinki. Nagle z oddali dobiegł hałas kłótni, a najstarszy odwrócił głowę w stronę wrzasku, upewniając się czy nikt nie potrzebuje pomocy. Jace wykorzystał to i dolał do drinka Alec'a dodatkową porcję alkoholu.
- To co? Za dobry wieczór! - złotooki podał brunetowi odpowiednią szklankę. Alec wypił płyn, a po chwili czuł jak alkohol pali go w gardło oraz rozgrzewa jego wnętrze.
- Dobre... - stwierdził czarnowłosy, a jego Parabatai hamował śmiech, Izzy natomiast spojrzała dziwnie na przybranego brata. - Chyba wezmę jeszcze jeden.
Brunet z uśmiechem poszedł w kierunku baru. Usiadł na jednym z krzeseł, kiedy zaczęło mu się lekko kręcić w głowie. Rozejrzał się w obawie , że to przez czar, ale wokół nie było żadnego Czarownika. Z Podziemnych znalazł tylko Wilkołaka. Brunet z zielonymi oczami. Nocny Łowca zauważył, że jest z nim Przyziemny, szatyn o brązowych oczach. Widać było, iż szatyn mówił dużo oraz szybko, co Alec wywnioskował bo ruchu jego ust, w pewnym momencie Wilkołak pocałował swojego towarzysza. Niebieskooki zamówił drinka, odwrócił się w stronę parkietu rozważając sugestię Jace'a o tańcu z kimś. Wypił otrzymany alkohol, ruszył na parkiet, lecz wpadł na niego niższy blondyn o zielonych oczach.
- Wybacz. - powiedział nieznajomy z uśmiechem.
- Nie szkodzi. - Alec odwzajemnił uśmiech. Łowca nie był przyzwyczajony do alkoholu, w dodatku to co dolał mu Jace wystarczyło by brunet trochę się zapomniał.

CZYTASZ
Pewnego razu w Pandemonium... | Malec
FanfictionHistoria pewnego wypadu w Pandemionium, kiedy Jace wpadł na jeden z najgłupszych pomysłów na jaki mógł i... upił Alexandra...