Na szkolnym korytarzu, głuchą ciszę zakłóca delikatny dźwięk moich kroków. Są lekcje, przed chwilą dostałam informacje o wezwaniu mnie przez profesora zajmującego się organizacją ważnych wydarzeń dla naszego legendarnego liceum.
- Słucham? Wezwał mnie pan? - wchodzę do gabinetu z uniesioną głową, ta szkoła ma to do siebie. Jeżeli dasz wejść sobie na głowę, nauka tutaj stanie się dla ciebie koszmarem. Przechylam lekko głowę, patrząc na mężczyznę z wyczekiwaniem.
- Yeah - w odpowiedzi wydobywa z siebie potwierdzający pomruk, dopiero teraz zauważam czterech gości siedzących na krzesłach pod ścianą. Mój wzrok powraca do profesora, który wstaje zza biurka. - Doszły dziś wyniki twojego testu kuratoryjnego z języka angielskiego.
Jego obojętny, nic nie zdradzający wyraz twarzy, był normą. Jestem wręcz pewna, że gdybym spojrzała teraz w lustro, mój wzrok byłby równie oziębły i nie obiecujący.
- Laureat -kontynuuje, a przez jego twarz przebiega krótki uśmiech, który równie szybko znika. - Jednak nie po to Cię wzywałem panienko Tini. Szkoła za miesiąc organizuje bal, ja oraz dyrekcja chcielibyśmy abyś wystąpiła ze swoim nowym układem tanecznym. Rok temu był świetny, więc nie widzę żadnego problemu?
Mam wrażenie, że życie robi sobie ze mnie dobry żart. Po chwili odchrząkam, staram się jak najbardziej nie okazać, że wywołało to na mnie jakiekolwiek wrażenie.
- Oczywiście, jednak przez kontuzję kolana nie tańczyłam wcale od paru miesięcy. - czuje na sobie spojrzenia całej czwórki. - Nie będę w stanie wrócić do formy i ułożyć nowej choreografii w tak krótkim czasie. Chciałabym, ale to wykracza poza moje możliwości.
I słyszę coś czego wcale się nie spodziewałam. Zdenerwowany śmiech profesora. Przyglądam się mu z wyczekiwaniem.
- Martino Hemmings, znam Cię od dzieciaka. Nie ma rzeczy, która wykraczałaby poza twoje możliwości. - urywa na chwilę, siadając na brzegu biurka. - Powiedz mi, coś się dzieje? Masz problemy?
Chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią, po czym kiwam przecząco głową.
- Nie, nie mam żadnych problemów. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - mówię dokładnie to co chce usłyszeć, jego wciąż nerwowy krótki uśmiech daje mi do zrozumienia, że nie odpuści łatwo.
- Więc w czym problem? - wstaje z biurka - Zastanów się nad tym i nie zawiedź mnie. Kto inny jak nie ty Tini?
Uśmiecham się łobuzersko, odwracam się na pięcie i kieruje w stronę drzwi.
- Do zobaczenia profesorze. - rzucam ostatnie spojrzenie siedzącej czwórce mężczyzn, a ich znajome rysy twarzy paraliżują mnie do szpiku kości. Marszczę brwi i wychodzę.
YOU ARE READING
Tini Hemmings | L.H
FanfictionPodczas gdy on daje koncerty po całym świecie, jego córka dorasta. *** Ona rozwija swój talent, dostrzega ją coraz więcej wytwórni, sypią się zaproszenia, wywiady. A co najważniejsze? On ją dostrzega, jej ojciec. Luke Hemmings. Lecz jakie to będzi...