1. To ja Cię wykończę

16 0 0
                                    

Wydawało się, że po wojnie wszystko się zmieni. Razem z Voldemortem miały odejść ciemność i mrok. Jednak nie wszystko było takie proste. Po bitwie o Hogwart,w której Harry pokonał czarnoksiężnika większość śmierciożerców uciekła w popłochu. Od tego czasu minął już ponad miesiąc, a dalej sporo z nich pozostawało na wolności. Poza tym niosły się plotki jakoby ktoś przejął pozycję Czarnego Pana i śmierciożercy dalej dokonywali swojego dzieła czyli zniszczenia.
Hermiona myślała dużo o tym co przeżyła wraz z przyjaciółmi. Tyle dramatów rozegrało się na ich młodych oczach. Widzieli tyle przelanej krwi , śmierć przyjaciół , z którą nie mogli się pogodzić. Brązowooka właśnie szykowała się do wyjścia miała spotkać się z Ronem w "Dziurawym Kotle". Kiedy chłopak napisał jej, że nie zamierza wracać do szkoły, by ukończyć ostatni rok, była zaskoczona. Wiedziała że Weasley nie przepada za nauką, ale Hogwart był ich drugim domem. To tam spędzili większość ostatnich lat, tam się zaprzyjaźnili i przeżywali przygody. To był ich drugi dom. Poza tym to był ostatni rok, ostatnia szansa by pożegnać się z tym miejscem.  Poza tym trapiło ją coś jeszcze. W trakcie bitwy doszło do nimi do pocałunku i dalej nie udało im się porozmawiać co tak naprawdę on znaczył. Hermiona chciałaby wiedzieć na czym stoi. Zależało jej na nim, jednak stwierdziła, że poczeka na jego krok. Minęło jednak trochę czasu i dalej się nie doczekała, co sprawiło, że stawała się niecierpliwie. Była osobą, która zawsze dużo wiedziała i umiała wykorzystać tą wiedzę w praktyczny sposób. Niewiedza ją dobijała. Chciałaby znaleźć jakąś książkę która da jej odpowiedź. Niestety takiej nie było.
-Przeczytałaś tyle książek od deski do deski, znasz wszystkie zaklęcia mikstury, historię hogwartu i innych magicznych miejsc a nie umiesz rozgryźć jednego chłopaka - powidziała patrząc w swoje odbicie w lustrze. - Brawo Hermiona - dodała jeszcze niezadowolona. Dochodziła godzina 19, więc dziewczyna teleportowała się przed wejście do baru.
Spokojnie weszła do środka i wypatrywała przyjaciela. Zajął stolik w rogu. Hermiona nie do końca rozumiała dlaczego włożyła dzisiaj czerwoną sukienkę, wymodelowała włosy i podkreśliła rzęsy tuszem.
-to wszystko wina Ginny nie powinna zostawiać u mnie tych wszystkich mugolskich czasopism o modzie i urodzie - pomyślała z odrobiną złości. Tylko nikt nie kazał jej korzystać z tych "mądrych" porad tam zawartych. Podeszła niepewnie do stolika gdzie siedział Ron
-Hej - przywitała się , odsunęła krzesło i usiadła naprzeciwko niego
-Hej Miona- uśmiechnął się na jej widok i zlustrował. - To o czym chciałaś porozmawiać? - zapytał przechodząc szybko do sprawy
-O nas - odpowiedziała krótko i zwięźle, ale widząc niezadowoloną minę chłopaka szybko dodała - O tobie , mnie i Harrym i naszym powrocie do Hogwartu.
Chłopak od razu jakby się rozluźnił , widocznie nie chciał rozmawiać z nią na temat na który ona zdecydowanie chciała. Po chwili podeszła barmanka. Zamówili po piwie kremowym. Ich zamówienie pojawiło się szybko na stole.
-Nie wydaje mi się, żeby było o czym rozmawiać Hermiono. Nie muszę wracać do szkoły i nie wracam. Zajmę się poszukiwaniem śmierciożerców i dopilnuje, żeby wszystkich ich spotkała kara za to co zrobili- mówił jak przez zaciśnięte zęby , jeszcze nie słyszała u niego takiej nienawiści
-Rozumiem - odpowiedziała krótko- Ale i tak uważam że powinniśmy wszyscy wrócić do szkoły. Edukacja jest ważna- dodała spokojnym głosem próbując uspokoić przyjaciela.
-Właśnie nic nie rozumiesz - mruknął, a jego to wcale nie był spokojnjejszy , był na nią zły. Tylko o co ? Nie zrobiła nic złego. Nie widzieli się dłuższy czas i dziewczyna w tym momencie myślała czy tak zdenerwowała Rona. - Nic nie rozumeisz Hermiono inaczej nie broniłabyś tej fretki przed pójściem do Azkabanu - dodał jeszcze bardziej zły o ile to możliwe. A więc o to mu chodziło. O to, że w sprawie procesu Malfoyów zeznawała na korzyść Dracona. Dziewczyna powiedziała przed sędziom to co uważała za stosowne i wedlug niej zgodne z prawdą. Czyli, że po pierwsze nie zdradził tożsamości Harrego w dworze Malfojów, a była pewna, że go  poznał. A po drugie, że nie można go  sądzić jako winnego gdyż do niektórych rzeczy został zmuszony przez rodzinę. Tak naprawdę mimo całej przykrości której doświadczyła z jego strony współczuła mu. Może był arystokratycznym dupkiem, który nienawidził i gardził każdym kto nie był czystej krwi, ale przecież tak został wychowany. Rodzice kształtują dziecko od najmłodszych lat i to nie jego wina że ma nienormalną rodzinę.  Ciekawe czy Ron byłby dalej tą samą osobą wychowując się w takim domu, gdzie od małego wpajają nienawiść do wszystkiego co niemagiczne. Dalej nienawidziła arystokraty z przerośniętym ego, ale żeby być zgodna sama z sobą nie mogła dopuścić do skazania go za dokonanie czynów, do których był zmuszony.
- Zrobiłam to co uważałam za słuszne ! - podniosła głos i parę osób obróciło się w ich stronę. Dziewczyna trochę się zawstydziła i unikała spojrzeń zgromaczonych.
-Widocznie masz zły osąd co jest słuszne - warknął na nią jak zły pies - I wiem, że nie tylko o powrocie do szkoły chciałaś ze mną porozmawiać. - dodał nie zmieniając tonu.  Patrzył jej prosto w oczy. Spoglądała w jego tęczówki z nadzieją, ale nie dostrzegła w nich niczego poza złością. Tak jej przyjaciel był na nią wściekły. I to o co ? O głupiego Malfoya.  - Byliśmy przyjaciółmi przez tyle czasu i to wszystko Hermiono , po tym co zrobiłaś w Ministerstwie nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby między nami było coś więcej - dokończył posępnie. A szatynka poczuła, jakby ktoś dał jej w twarz. Serio ? Byli przyjaciółmi tyle czasu? I co ? Już nie są ? Bo chciała zrobić coś dobrego ? Bo czułaby się sama ze sobą źle gdyby postąpiła inaczej? Zresztą nie bardzo miała wybór przesłuchanie odbywało się pod wpływem veritaserum. Nawet gdyby chciała nie mogłaby skłamać. Ale i ona i Ron wiedzieli, że i bez tej mikstury powiedziała by to samo.
-Jak uważasz- mruknęła tylko , wstając dumnie z krzesła. Postanowiła, że odejdzie z uniesioną głową. Nie da po sobie zauważyć jak bardzo ją zranił. Wyszła z lokalu, a on nawet nie próbował jej powstrzymać. Dopiero po odejściu kawałek pozwoliła sobie by zalały ją łzy. Płacz był oznaką słabości, A ona była Gryfonką, była dumna jak lew i nie pozwoliła aby inni widzieli jej łzy. -GŁupi Ron - mruknęła pod nosem wściekła -I jeszcze głupszy Malfoy - dodała jeszcze. Nie chciała pokazywać się rodzicom w tym stanie, więc stwierdziła, że pospaceruje póki nie ochłonie
-zapowiada się długi spacer - powiedziała sama do siebie . - dobrze że jest ciepło - dodała w myślach. Miała uliczki, zamknięte już o tej godzinie sklepy i różnych czarodziei i czarownice. Nie rozpoznawała nikogo , zresztą tak było lepiej , nie miała ochoty na rozmowy. Jedyną osobą Z którą chciałaby by się teraz zobaczyć był Harry, ale wiedziała że z pewnością jest gdzieś z Ginny , a nie chciała zawracać im głowy swoimi problemami. Rozmowa z Ginewrą nie wchodziła w grę. Były przyjaciółkami, ale Ron był jej bratem, a Hermiona nie chciała doprowadzać do niezręcznej sytuacji.

She's another oneWhere stories live. Discover now