Rozdział 6

294 24 2
                                    

Uniosłam wzrok znad miski płatków śniadaniowych i rozejrzałam się leniwie po kuchni, by zlokalizować dźwięk, który wywołał u mnie zirytowanie.

- Powinnaś trochę wyluzować, Kendall. Napić się, zabawić... - Jade posłała mi szeroki uśmiech, rozglądając się po salonie pełnym ludzi. Oczywiście, że to robiła, szukała Tylera. 

Podczas, gdy wiodła wzrokiem w poszukiwaniu swojego chłopaka, do mnie podszedł jakiś czarnowłosy mężczyzna, wyglądający na starszego i podał mi szklankę z jakimś napojem.

- Dla pięknej - niechętnie wzięłam od niego szklankę - i jej równie pięknej przyjaciółki. - dopiero teraz zauważyłam, iż trzymał dwie, a jedną z nich dał Jade. - Kendall, prawda? - zwrócił się na powrót do mnie, a ja skinęłam głową - Jestem Drake, organizator tej imprezy.

- Taa, dobrze wiedzieć. - mruknęłam, mając nadzieję, że tego nie dosłyszy. Błąd; w odpowiedzi zmarszczył brwi.

- Jak ci się tutaj podoba? - widocznie nie odpuszcza tak łatwo jak myślałam.

- Jest okay. - wysiliłam się na uśmiech, mając nadzieję, że tym się go pozbędę. - Dobra muzyka. - dodałam.

- Mój brat jest DJ'em. - uśmiechnął się. Może i miał ładny uśmiech, ale nic poza tym.

- Super. - wywróciłam oczami. Czy ja wyglądam na pustą laskę, która wskoczy ci do łóżka po takim tanim tekście?

Drake najwyraźniej zignorował moje naburmuszenie i ponownie obdarował mnie uśmiechem.

- Może chciałabyś zatańczyć? 

- Um... - nie miałam pojęcia, w jaki sposób mu odmówić. Jade, stojąca obok mnie i, co było najdziwniejsze, milcząc, kiwała tylko głową, bym się zgodziła. - Przepraszam cię, ale czekam na kolegę. Także nie.

Yeah, jak szybko wkurzyć swoją przyjaciółkę? Trzeba okazać tyle nienawiści, że chłopak, który do ciebie startuje, pośle dziwne spojrzenie właśnie do niej, a następnie wzruszy ramionami i odejdzie w tłum ludzi. Co czeka cię potem?

- Nie mogłaś spuścić z tonu? - obudziła się Jade, upijając łyk ze swojej szklanki. - Był słodki.

Potem czeka cię opierdziel, który i tak zignorujesz.

- Tsa, nie w moim typie. - mruknęłam i byłam pewna, iż ciemnowłosa to usłyszała, gdyż byłam na tyle blisko niej, by mogła to zrobić.

- A kto jest w twoim typie, co? - szarpnęła mnie za ramię tak, że stałam teraz twarzą do niej. Stałyśmy przy schodach, więc muzyka nas nie zagłuszała i mogłyśmy normalnie porozmawiać. Przynajmniej nie huczało aż tak w uszach. - Ten Louis, którego poznałaś kilka tygodni temu?

Jęknęłam cicho. 

- Może. - odpowiedziałam, uciekając wzrokiem od przyjaciółki. Nie musiała wiedzieć, że mi na nim zależy. Znam go dopiero od kilku tygodni, trzech, czy tam czterech i nie trzeba być ślepym, by widzieć, iż naprawdę mi się podoba.

- Dziewczyno, oprzytomniej! - podniosła głos - Nie widzisz, że on nie jest dla ciebie? Kendall, kocham cię, serio, znamy się wiele lat i jedno mogę powiedzieć; nie pasuje do ciebie Louis Tomlinson. 

- Okay, to już słyszałam. - wyplątałam się z jej uścisku i wyminęłam ją, wchodząc w tłum ludzi. Idąc, słyszałam jak jeszcze krzyczy, jednak nie odwróciłam się, będąc całkowicie nią nie zainteresowana.

sweet despair // L.T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz