I część-6:30

2 0 0
                                    

Tego poranka obudziłam się znacznie szybciej niż zazwyczaj. Powodem niestety nie było wykwintne śniadanie do łóżka przyniesione przez przystojnego faceta, który w buzi trzyma bukiet pięknych, czerwonych róż. To nie była także mama z wiadomością, że grupka chuliganów spaliła szkołę i przez cały rok nie będzie lekcji. Powód był zupełnie inny,ale równie zadowalający jak powyższe możliwe przyczyny mojego dobrego humoru.

*dzwoni telefon*
-Hejka, hejka,hejka. Gotowa jest Pani na najlepszą imprezę w Twoim życiu?
-Susan, zwariowałas? Dopiero wstałam. Do bycia księżniczką zostało mi 12 okrągłych godzin. Daj jeszcze trochę pożyć jak normalny człowiek.
-Nudziara. A tak serio to dzwonię Ci powiedzieć,że moja mama może nas zawieźć. Bądź gotowa o 17:30.
-Postaram się. *rozesmiałam się głośno.* Do potem.

*Susan była moją najlepszą przyjaciółką. Pomijając fakt,że przy jej długich nogach, ładnej buźce i nietypowym poczuciu humoru wypadałam raczej słabo, uwielbiałam ją nad życie. Tego dnia miała się odbyć długo wyczekiwana przez nas impreza, jaką jest PROM. Obie nie mogłyśmy się już doczekać, kiedy będziemy mogły zabalować i choć na chwilę odciąć się od mozolnej nauki, która nie szła nam najlepiej. Koniec końców,to był mój wieczór.*

Jedynym powodem, który sprawiał,że impreza mogłaby się nie udać, była Veronica. O losie złoty, ta dziewczyna przyprawiała mnie o mdłości. Pomijając fakt,że oglądali się za nią wszyscy chłopacy, była niesamowitą jędzą, po której zabiciu nie miałabym najmniejszych skrupułów. Tak było też i tym razem.*

*Impreza*

-Cześć dziewczyny,jak się bawicie?-spytała Veronica.
-Gdyby Ciebie nie byłoby na tej imprezie,byłoby o wiele lepiej, ale nie jest najgorzej. *odpowiedziałam będąc niezwykle dumna ze swojej wypowiedzi*
-Żartownisia. Miłej zabawy kochane,oby żadna z Was przypadkiem nie potknęła się o moje nogi. Nie wysilijacie się zbytnio, korona dzisiejszego wieczoru jest moja.
-Chyba największej wiesniary roku.-odpowiedziała Susan.
-Daj spokój, na takie jak ona nie warto marnować czasu. Dziś mamy bawić się jak prawdziwe królowe,z koroną czy bez, i tak jesteśmy świetne.
-Masz rację, olejmy tą wiedźmę.

*Impreza zapowiadała się nieźle. Z jednym wyjątkiem. Brandon, mój crush numer jeden. Nie żebym miała ich wielu... Okej. Brandon był na pierwszym miejscu. W jego obecności zachowywałam się jak dzika. Wolałam tego wieczoru go nie spotykać, bo mogłoby się to źle skończyć. Chciałam ominąć ten szczegół,ale Veronica kiedyś należała do kręgu moich przyjaciół. Znamy się 4 najgorsze lata mojego życia. Veronica znana jest z tego,że nie warto powierzać jej swoich sekretów. Kiedyś się na niej nieźle przejechałam. Od tamtej pory jest pierwszą osobą na mojej czarnej liście. Najgorsze jest to,że Veronica wie o tym,że Brandon mi się bardzo podoba. Nienawidzę jej całym sercem, które jeszcze posiadam.*

- Maddie, zobacz. Ta lafirynda przystawia się do Brandona. Żenada.
-wykrzyczała Susan.
*Starałam się nie zwracać na to uwagi, mimo że serce waliło mi jak młot. Potężny młot.*
-Sus, to nieistotne. Chodź napijemy się lemoniady.
*Mimo,że Jak mówiłam "wcale mnie to nie interesowalo" , co chwilę patrzyłam z zaciekawieniem na to,co robili. Zaczęło się od tańców. W wykonaniu Veroniki wyglądało to raczej jak tani striptiz,ale Brandonowi się najwyraźniej podobało.*

-Madd, patrz ta zdzira się z nim całuje!-krzyknela w moja stronę Susan.
-A co to za zachowanie moja droga panno. To,że jest to impreza poza szkołą, nie zwalnia Cię to od obowiązku zachowania kultury i szacunku wobec innych osób. -zainterweniowała zdenerwowana pani Tipton. Wpisuje Ci uwage do dziennika za brzydkie wyrażenia kierowane w stronę koleżanki. Lepiej,żeby takie słownictwo więcej nie gościło w Twoim zasobie słów.

*Lipa. Susan dostała uwage,ale wcale nie uważam,że była ona słuszna. Pani Tipton nie lubiła nikogo poza pupilkami z naszej klasy, do których bez wątpienia zaliczała się Veronica.Wracając.Czy ten wieczór może być gorszy? Odpowiedź brzmi: spójrz na całujących się Veronike i Brandona. W jednej chwili czułam się poniżona i zdeptana. Chyba ziemia miała lepiej w tym momencie niż ja.*

Rozpłakana pobiegłam do altanki. Susan chciała iść ze mną,ale chciałam ochłonąć. Zresztą bawilaby się lepiej beze mnie. George, który świrował do niej też bawiłby się lepiej,gdyby mnie nie byłoby w pobliżu. Mimo wszystko dalszego rozwinięcia akcji bym się nie spodziewała. Jakimś cudem zgubiłam telefon wybiegając z sali i przypadkiem znalazl go Brandon idący na parkiet. Prawie jak w Kopciuszku. Kiedy zauwazylam zbliżającego się do mnie Brandona, odwróciła głowę w drugą stronę i miałam nadzieję,że sobie pójdzie,a telefon mi rzuci tak,abym nie musiała z nim rozmawiać. Niespodzianka. Wybrał drugą opcję. Podejść do zamotanej i prawie upokorzonej Maddie, która za chwilę dostanie drgawek,bo jej crush jest w jej pobliżu. Co za wieczór pełen wrażeń.

-Ej,Susan. Mam chyba coś Twojego. *pochodzi uśmiechnięty*
- Maddie. Maddie jestem. Tak, chyba masz mój telefon. *Bardziej niż strach, czułam poirytowanie. Znamy się 4 lata, chodzimy ze sobą do klasy,a on myli mnie z moją przyjaciółką. Lepszego zwrotu akcji się nie spodziewałam.*
-O kurczę. Przepraszam,naprawdę. Musiałem Cię pomylić. Ty i Susan wyglądacie bardzo podobnie. *roześmiał się*
-No rzeczywiście. Pomijając fakt,że jestem od niej grubsza, brzydsza i nawet więzy krwi nas nie łączą,co sprawia,że wizualnie różnimy się od siebie i nie ma szans,żeby ktoś nas pomylił. Ale... dzięki? *W jednym momencie przestałam go lubić. Już wcale nie był taki przystojny.*
-Zabawna jesteś. I trochę... miła? Nie ważne. Pilnuj swojej zguby,bo jeszcze ktoś Ci się wkradnie do Twojego królestwa. *zazartował*
-Żyjemy w XXI wieku. Mam coś takiego jak hasło na telefon. Uciekaj lepiej do swojej dziewczyny,bo pewnie się martwi. *Nie kontrolowalam tego. Byłam nieuprzejma i oschła. Ciągle miałam w głowie moment,jak całuje się z tamtą jędzą. Każde jego słowo wkurzało mnie coraz bardziej.*
-Dziewczyna? A,Veronica. He,no wiesz. To nie jest moja dziewczyna. My tylko...
-Lizaliśmy się na środku sali i pokazywalismy wszystkim zebranym jak wygląda striptiz. To chciałeś powiedzieć? *nie dawałam za wygraną.*
-Urocza jesteś jak tak się wściekasz. Chyba zaczynam Cię lubić Maddie Lambert.
*Coo,czekaj. Zapamiętał moje nazwisko? Pogratulujmy dla tego pana. W jednej chwili poczułam coś dziwnego. Jakby motylki zżerały mnie od środka. Może mam tasiemca? Meh. Chciałabym go tak bardzo nie lubić,ale cholernik ma w sobie coś takiego,co mnie do niego przyciąga. I wcale nie mówię tu o tych perfumach, które są totalnie przekozackie.*
-Musze lecieć. Dzięki za telefon.

Pobiegłam szybciej niż przybieglam do altanki. Należy się jakaś piąteczka z wf'u. Wróciłam do Susan, która wtulona wręcz w ramionach Georga, zapominała o Bożym świecie. W jej przeciwieństwie nie bawiłam się najlepiej. Alex, kolega z klasy, który niestety nie wyglądał jak książę na białym koniu, nie dawal mi spokoju i zapraszal do tańca co kilka minut. Powiedziałam,że czuje się nie najlepiej i pojechałam do domu. Spokojnie, Susan też wzięłam ze sobą. 30 minut się z nią męczyłam, ale bezpiecznie wróciłymy do domu.

*następny dzień, godzina 7:15*

*dzwoni telefon, 15 nieodebranych połączeń, 4 wiadomosci*

-Cholera, dlaczego nigdy nie mogę się wyspać?! 15 nieodebranych połączeń? Pogięło kogoś? Co? Chwila.

*SMS od Brandona*:
Cześć, Maddie. Maddie Lambert. Niebieskooka blondynka o czarującym usmiechu i pięknym usposobieniu. Wczoraj fajnie nam się rozmawiało, może dzisiaj miałabyś ochotę wyskoczyć do pobliskiej knajpki?
Brandon, największy przystojniak w mieście. ;)

- Jasne,jeśli pójdziemy w trójkę. Ja, ty i Veronica, na wszelki wypadek, gdybyś nie mógł się zdecydować z którą dziewczyna kręcić. *napisałam oburzona.*

Nie mam pojęcia skąd było we mnie tyle złości. Chłopak,w którym kochałam się na zabój, pisze do mnie,a ja nie mam ochoty z nim gadać. Kiedyś skakałabym z radości. Co jest ze mną nie tak? Wysłałam tą wiadomość dla Susan. Ciekawe co ona na to.

-Laska... Chłopak ewidentnie do Ciebie świruje. Madd!!! To jest Twój czas.
-Masz rację. Czas na drzemkę. Idiota obudził mnie o 7. Idę odespać. Odezwę się później.

*I tak sobie słodko spałam do godziny 13. Idiota nie dawal za wygraną i pisał kolejne sms na które odowiadalam "usuń wiadomość." Matko,jak on mnie wkurza.*

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mów mi szeptem'Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz