- Coś się stało pani Brown? - zapytał zmartwiony Louis siedząc w gabinecie wychowawczyni jego syna.
- Zadzwoniłam do pana, panie... Styles?
- Tomlinson.
- Oczywiście, przepraszam - odparła, po czym poprawiła się:- panie Tomlinson, żeby omówić sprawę pańskiego syna. Zdecydowałam się zadzwonić do pana, gdyż obawiam się, że gdybym zechciała porozmawiać o tym z pańskim mężem to zostałabym wyśmiana.
- Rozumiem - przytaknął szatyn, doskonale zdając sobie sprawę z tego co kobieta ma na myśli.- Proszę mówić.
- Chodzi o to, że Elliott wykazuje pewne zachowania niepokojące zarówno mnie jak i innych pedagogów z naszej placówki. Wielokrotnie pisałam w tej sprawie do pańskiego małżonka, jednak nie dostałam sensownej odpowiedzi.
- O jakich zachowaniach pani mówi?
- Pański syn pomimo młodego wieku używa dość wulgarnego słownictwa. Nie chciałabym oceniać, ale sądzę że wiem od kogo się nauczył zwrotów typu, uwaga cytuję "zapierdolę cię jebana szmato", czy "oddaj mi kurwa moje kredki".
- Bardzo mi przykro, tyle razy prosiłem męża żeby się hamował chociaż przy nim.
- To jeszcze nic! Proszę zobaczyć - nauczycielka wyjęła z szuflady w biurku zeszycik i podała go Louisowi.- O to co pana syn robi na lekcjach.
Niebieskooki niechętnie otworzył zeszyt, w którym znajdowało się dosłownie wszystko od jakich chorych rysunków do przekleństw.
- Nie mogę w to uwierzyć...
- I chyba nie zdziwi już pana fakt, że oprócz tego jest agresywny w stosunku do kolegów i koleżanek.
- Rozumiem, niestety nie mam wpływu na jego wychowanie. To mąż jest ojcem biologicznym i to on decyduje co może Elliot, a czego mu nie wolno.
- Rozumiem, mimo wszystko prosiłabym jednak o szczerą rozmowę z mężem, żeby popracował nad synem.
- Zobaczę co da się zrobić.
***
- Tatusiu ukaż mamusie, że nie stanęła w naszej obronie.
- Spokojnie synku, tatuś się tym zajmie. Możesz iść do swojego pokoju jak skończę to cię zawołam.
- Dobrze tatusiu.
- Szybko nam chłopak rośnie, nie sądzisz? - spytał rozbawiony, gdy tylko chłopak wykonał jego polecenie.
- Dlaczego mu to robisz? Nie widzisz, że w ten sposób go niszczysz? On potrzebuje miłości Harry, ty go uczysz tylko nienawiści i brutalności.
- Bzdura!
- Nawet nie wiesz jak było mi wstyd przed jego wychowawczynią! Przecież on się nie nadaje do zwykłej szkoły.
- Zamknij się, albo uciszę cię w nieco milszy sposób.
- Harry proszę.... Pamiętasz co mi obiecałeś?
- Jesteś naprawdę naiwny skarbie, chociaż z drugiej strony kocham tą twoją naiwność wiesz? Bez niej życie z tobą byłoby nudne. Tak czy siak koniec gadania, pora wymyślić dla ciebie jakąś karę.
- Nie, proszę nie - załkał.
- Byłeś niegrzeczny. Pora na karę.
CZYTASZ
Dangerous ~ L.S
FanfictionZastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie u boku najniebezpieczniejszego człowieka w kraju, jeżeli nie na całym świecie? Jedno jest pewne ... Jest ono niebezpieczne.