Sen

125 7 5
                                    

Lato po pokonaniu Gai zbliżało się ku końcowi. Życie Nico zmieniło się w tym czasie o 180 stopni. Jason i Percy stali się dla niego przyjaciółmi i czymś najbliższym do rodziny czego doświadczył od śmierci Bianki, Hazel już w pełni stała się jego młodszą siostrą i z dumą patrzył jak buduje związek z Frankiem. Nie był już totalnym odludkiem skazanym na samotność, przynajmniej starał się nim nie być. Integracja z ludźmi i wyjście z jego comfort zone'u nadal wydawało się niemożliwe w wielu sytuacjach i trzymał się ludzi, których znał. Nadal często nawiedzały go myśli o ukrytych motywach dla których ktokolwiek miałby chcieć być blisko niego. Zastanawiał się czy nie jest to przypadkiem jakiś okrutny żart wycelowany w upiornego syna Hadesa na którego widok wiele osób nadal się wzdrygało. Próbował jednak odsuwać je od siebie, często odwiedzał Nowy Rzym, starał się spędzać czas z przyjaciółmi. Nadal jednak dużą część czasu spędzał samotnie. Zresztą, już niebawem Jason, Percy i Annabeth wrócą do szkoły, do Nowego Jorku. Nico nie chciał iść do szkoły mimo namów z ich strony. Liceum nie było dla niego, poza tym, miał dość poważne luki w edukacji. Wiedział jednak ze przez tę decyzję zostanie w obozie całkiem sam. Mimo bardzo późnej godziny Nico siedział na łóżku w kabinie numer trzynaście. Od wielu godzin starał się zasnąć i wreszcie zaczynał czuć zmęczenie. Ziewnął i oparł się o ramę łóżka, zamykając książkę, którą czytał. Była to antyczna księga mówiąca o rytuałach krwi. Znalazł ją w bibliotece Hadesa z której od paru lat regularnie korzystał. Z książek i od zmarłych można dowiedzieć się naprawdę wielu ciekawych rzeczy. Przetarł swoje zmęczone oczy i ponownie ziewnął. Nie licząc omdlewania z przemęczenia przez używanie Podziemnych mocy, Nico nie pamiętał kiedy ostatnio przespał całą noc. Zawsze budził się po paru godzinach, nękany przez koszmary z Tartarem i Gigantami w roli głównej. Wiedział, że Percy i Annabeth też je mają. Oni mieli jednak siebie, tam na dole i tutaj. Chronili się nawzajem przed koszmarami świata. I nie widzieli tego co on. Prawdziwego Tartaru. Mimo ich półboskich mocy, okropieństwo tego miejsca przyćmiło ich umysły przez co widzieli tylko przebłyski tego piekła. On, jako Książę Podziemia, nie miał tyle szczęścia. Mimo że spędził tam mniej czasu, miejsce to zabijało go dziesięć razy szybciej. Nico zadrżał lekko i skulił się pod grubą kołdrą. Mimo ciepłego lata, przez wychudzenie i ciągle zmęczenie było mu wiecznie zimno. Myśli o Tartarze dodatkowo wywoływały u niego zimne dreszcze. Nie chciał męczyć swoich nowych przyjaciół problemami. Bał się ich reakcji, odrzucenia, wyśmiania albo co gorsza, zlekceważenia. Był zdany na siebie. Być może dziś mu się uda, trochę snu zdecydowanie mu się przyda. Połknął tabletkę hydroksyzyny. Od jakiegoś czasu trzymał pudełko leków przy łóżku. Gdy był już w miarę zmęczony, leki pomagały mu szybciej zasnąć i był w stanie przespać przynajmniej parę godzin bez bycia wyrwanym ze snu. Pożyczył je z infimerii, jednak. Na początku bał się że zadziałają w ten straszny sposób o którym kiedyś czytał, że jedyne co spowodują to to że nie będzie w stanie wybudzić się z koszmarów. Na szczęście jeszcze nigdy mu się to nie przytrafiło.

-Nico! - Słysząc stanowczy, męski głos, chłopak natychmiast otworzył oczy. Jeszcze zanim to zrobił, doskonale wiedział gdzie się znajdował. Znajomy prąd, kroty przeleciał po jego ciele był łatwy do rozpoznania nawet we śnie. Sala tronowa Hadesa w jego Pałacu, w Podziemiu. Jego ojciec siedział dumnie na swoim czarnym, potężnym tronie, a jego ciemna szata na której pojawiały się rozdarte w przeszywającym krzyku twarze potępionych powiewała lekko, jakby na wietrze. Obok jego tronu stała kobieta, której początkowo nie rozpoznał. Po chwili jednak jego zmęczony umysł dopasował ją do opisu bogini magii jaki dała mu Hazel.

-Ojcze? Lady Hecate? - Nico skrzywił się lekko na swój zdziwiony ton. Po tylu latach jako półbóg naprawdę niewiele powinno być w stanie go zaskoczyć. Jednak widok jego ojca i bogini, która szczerze go nienawidziła razem, wyglądających jakby mieli dla niego jakąś misję to było coś nowego.

-Nie mamy zbyt wiele czasu, synu. Możesz powiedzieć o tym tylko Hazel, rozumiesz? Nikt inny nie może wiedzieć - Nico skinął wolno głową, zdezorientowany. Co się działo? Może to te tabletki?

-Przed dwoma tysiącami lat stworzyłam nowy rodzaj ludzi, czarodziejów oraz wiedźmy. Posiadają oni część moich boskich mocy, nie są jednak tak silni jak moje półboskie dzieci. To śmiertelnicy obdarzeni moim boskim błogosławieństwem, magią. Ich świat jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Niedawno do życia wrócił czarnoksiężnik, który od dawna powinien być już martwy...

-Oszukał Śmierć - Hades wtrącił z obrzydzeniem i Nico poczuł falę nienawiści rozlewającą się po jego ciele. Jego mięśnie napięły się I uniósł lekko brodę. Śmierć to jego domena. Ci, którym była pisana powinni być w Podziemiu. Nikt nie powinien oszukiwać śmierci, inaczej musi zmierzyć się z jego gniewem i gniewem jego ojca. Był Królem Duchów, nikt mu nie ucieknie

- Dlatego cię potrzebujemy, Nico. Tom Marvolo Riddle, on musi zginąć. Jednak to, co zrobił ze swoją duszą... tylko ty jesteś w stanie sobie z tym poradzić. Rozszczepił ją na kawałki i ukrył w różnych obiektach. Musisz je znaleźć i zniszczyć, jego dusza ma cierpieć męki na Polach Kar - Hades mówił szybko, jakby chaotycznie, widocznie targany gniewem.

-Może wróćmy do omawiania misji. Nie mamy zbyt dużo czasu - Zirytowany głos Hecate przywołał ich do rzeczywistości. Faktycznie, Nico zauważył, że obraz jej i jego ojca delikatnie migotał i stawał się coraz mniej wyraźny - Tom znany jest w świecie magii pod przydomkiem Lord Voldemort - Nico prychnął słysząc to imię, vol de morte, w wolnym tłumaczeniu odlecieć od Śmierci. Tom przekona się, że od śmierci nie da się uciec. Hecate posłała mu chłodne spojrzenie i jego umysł momentalnie wrócił na właściwe tory. Bogowie, ta bogini była przerażająca.

- Otrzymasz list ze szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, tam znajdziesz informacje dotyczące nowej szkoły, listę zakupów i bilet na Hogwart Express. Pociąg odjeżdża z King's Cross o 10 pierwszego września, nie spóźnij się. Jutro musisz przenieść się do Londynu, spotkasz się ze mną pod Sosną Thalii o 15 - bogini mówiła coraz szybciej, a jej głos był coraz bardziej odległy. Sala tronowa była już tylko przebłyskami.

-Twoja rodzina Nico! - Usłyszał jeszcze głos swojego ojca zanim obraz zgasł i nastała kompletna cisza. Nico otworzył oczy i zobaczył czarny sufit kabiny numer 13. Kolejna misja i kolejny świat do uratowania. Jednak będzie musiał iść do szkoły.

Okej, wracam do tego. Może tym razem mi się uda. Jestem super podekscytowana jeżeli chodzi o zmiany związane z tym opowiadaniem. Jest to nawiązanie do moich Półbogów w Hogwarcie, których już jednak nie będę reanimować. Umarli bezpowrotnie. Koniecznie powiedzcie mi co myślicie o tym króciutkim pierwszym rozdziale. Jak widzicie, zamiast ósemki do Hogwartu wysyłam tylko Nico (przynajmniej jak na razie). Uznałam, że Percabeth zasługuje na spokojne życie i collage, poza tym, są za starzy na Hogwart (tak samo jak ja *cry*). Nico jest oczywiście gejem, być może znajdzie miłość, kto wie. Anyway. Zaczęłam w tym rozdziale sporo wątków, które mam nadzieję, że was zainteresują. Piszcie w komentarzach co myślicie

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 12, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Rodzina di Angelo /Hogwart/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz