•
Znów przybrałam obojętny wyraz twarzy. Przez to irytujące, popołudniowe słońce mrużyłam oczy jakbym była niepełnosprytna, więc prawie się nawet ucieszyłam, gdy w końcu mogłam stanąć do niego tyłem.
- Okej, wszystkie walizki są już spakowane do auta. Koc i poduszkę masz na tylnym siedzeniu, a jedzenie w tej fioletowej torbie w kwiaty. Pieniądze będziemy przesyłać Agacie co miesiąc, rozumiesz wszystko? - po raz kolejny zaczęła wyliczać moja mama stając tuż przede mną.
Krótkie blond włosy miała akurat spięte w luźnego koka, a kilka pasm zwisało po bokach jej podłużnej twarzy. Na szerokim czole, które teraz co chwilę marszczyła, zastanawiając się, czy o niczym nie zapomniała, już pojawiały się zmarszczki, a dłonie o długich palcach cały czas przekładały między sobą telefon o potłuczonej szybce, który dzięki swojemu roztargnieniu wielokrotnie upuściła.
Kiwnęłam głową na znak, że wszystko jest dla mnie jasne. Miałam szczęście, że cioci wypadła przerwa między konsultacjami i mogła po mnie przyjechać akurat w dniu, w którym ojciec musiał być w pracy. Dzięki temu oszczędzono mi wielu nerwów, których mogłabym się nabawić, gdyby szanowny pan Shanon raczył się pojawić. Tak, to było prawdziwe szczęście.
- Na pewno o niczym nie zapomniałaś? Może chcesz jeszcze raz sprawdzić? - Mama wychodziła z siebie usiłując odwlec moment rozstania.
Doskonale zdawała sobie sprawę, że sprawdziłam wszystko wielokrotnie. Ciężko znosiła jednak fakt, że już z nimi nie będę mieszkać. Zdawała też sobie sprawę, iż tak będzie pod wieloma względami najwygodniej. W tym roku do szkoły w Culver była większa ilość kandydatów, niż szkoła była w stanie zagwarantować miejsc, więc suma summarum, byłam jedną z tych, którzy musieli szukać edukacji w innym mieście. Żeby więc nie dojeżdżać każdego dnia kilkunastu mil przenosiłam się na ten czas do cioci, która mieszkała na miejscu. Szczęście w nieszczęściu.
- Przestań już ją męczyć. Pomogłam ci sprawdzić wszystko trzy razy. - Ciocia z drugiej strony miała ewidentnie dość własnej siostry. Nie dziwiłam jej się wcale. Gdybym nie była przyzwyczajona, też zaczęłabym już tracić nerwy.
- Mamo, przestań. - mruknęłam zrezygnowana, wkładając dłonie do kieszeni spodni. - Nie mam pięciu lat, tylko szesnaście, więc nie traktuj mnie jak małego dziecka, które nie potrafi nic zrobić porządnie. W tym momencie zmieniasz się w ojca.
Widać było, że trochę ją to wybiło z rytmu, bo jej ręce zastygły w pół ruchu. Ciocia też to zauważyła, więc nie chcąc wtrącać się w nasze rodzinne niesnaski odeszła w stronę auta, mówiąc, że zaczeka wewnątrz.
- Wiesz, dlaczego tak cieszy mnie to, że będę mieszkać u cioci. Wiesz o tym doskonale.
Nie odpowiedziała mi już nic, a jedynie mnie przytuliła. Nie odwzajemniłam uścisku i czekałam tylko, aż przestanie mnie obejmować. Nagle usłyszałam odgłos szybkiego stukotu szpilek o asfalt. Mama niechętnie odsunęła się ode mnie. Patrzyłam, jak idzie w kierunku drzwi wejściowych, nim zostałam zaatakowana przez czerwonowłosy huragan. Emily, jedyna dziewczyna, którą naprawdę mogłam nazywać moją przyjaciółką, złapała mnie za ramiona i zaczęła z zawrotną prędkością wyrzucać z siebie słowa:
- Okej, teraz słuchaj mnie uważnie, bo nie dam rady powiedzieć tego dwa razy. Pamiętasz, jak się poznałyśmy?... Fakt, ja też nie pamiętam, tak po prostu było, że się znamy i razem bawimy. Nie wiem, w którym momencie zaczęłam myśleć o tobie jak o najbliższej mi osobie ani też nie wiem, w którym momencie przestałam wyobrażać sobie życie bez ciebie. Po prostu zawsze byłaś i zawsze miałaś być i...- Z każdym słowem jej głos brzmiał coraz smutniej, coraz mocniej też wbijała paznokcie w moją skórę.
YOU ARE READING
• CIEŃ KRZYKU •
Teen Fiction❝Umiesz czytać historie opowiadane pomiędzy wierszami? Ja umiem i uwierz mi jak mówię, że to naprawdę męczące ❞ Raven Shanon żyła można by powiedzieć bez sensu. Nie wiedziała, czego właściwie chce od życia, a tym bardziej czego chce od samej siebie...