•~1~•

142 6 1
                                    

Pv.Jimin

Skończyłem już prace i tak jak się umówiłem z Kookim idę teraz do niego. Nie widzieliśmy się prawie od tygodnia. Bardzo mi z tym źle. Wiem, że jest mu ciężko a ja w tym czasie nie mogłem przy nim być. Nie ma jeszcze 18 lat i musi siedzieć z rodzicami którzy swoją drogą nie zachowują się jak rodzice. Boje się, że chłopak popadnie w depresję. Jak i już w nią nie popadł.

Droga minęła mi szybko. Zapukałem do drzwi i czekałem aż mi Kooki otworzy. Umówiliśmy się akurat dziś bo jego rodzice pojechali na urodziny jakiegoś znajomego.

Nie czekałem długo. Drzwi się uchylił a w progu staną wysoki brunet.

-Cześć Kooki.-podeszłem i uściskałem chłopaka.

-Cześć Jimin.-jego przywitanie nie brzmiało tak entuzjastycznie jak moje. Weszłem do środka a Kook zamkną drzwi.

- Wszystko okej?

-A czy u mnie zawsze jest okej? -pytanie retoryczne. Miał racje. U niego kiedy bym nie przyszedł jest źle. Ale ja go rozumiem.

Dopiero po chwili zauważyłem, że ma podbite oko i rozciętą warge. To nie pierwszy raz kiedy go ojciec uderzył. Gdyby matka go uderzyła miał by tylko czerwony policzek.

-O co tym razem poszło? - spytałem podchodząc bliżej i łapiąc go za rękę.

-Sam do końca nie wiem...przyszłym do domu o 21 a on się na mnie rzucił...- powiedział majac spuszczoną głowę. Okrążył mnie i poszedł do kuchni.- Kawy...cherbaty?

-Nie dziękuję. -usiadłem przy kuchennej wyspie.-Opatrzyłeś to chociaż?

-Nie było takiej potrzeby.-oparł się rekami o blat przodem do mnie.

-Jest. Spuchnie ci i będzie tylko gorzej. Gdzie masz apteczke.-wstałem od mniemanego stołu.

-Ahh Jimin...

-Gdzie.Apteczka?

-W gurnej szafce obok lodówki. -powiedział to z wielkim wyrzutem. Jak ja o niego nie zadbam to nikt tego nie zrobi nawet on sam. Wyjąłem apteczkę i kazałem usiąść chłopakowi na krześle tak abym mógł go opatrzeć.

Wyjąłem z apteczki maść na opuchlizne i zacząłem smarować jego śliwke pod okiem. Wiercił się jak wrzut na dupie. W sumie mu się nie dziwie, maść daje uczucie zimna. Zdezynfekować musiałem jeszcze tylko rozcięcie na wardzie i tyle.

-Było aż tak źle? -spytałem chowając wszystko do apteczki.

-Było gorzej.-zaśmiał się lekko. Bardzo mnie tym ucieszył. Uśmiech a co dopiero śmiech to u niego rzadkość.

Wziąłem apteczke i odłożyłem na miejsce. Było dla mnie to zastanawiające, że tacy menele jak rodzice Kooka mają apteczke.

-Dziękuję Jiminie.- podszedł do mnie i przytulił od tyłu.

-Nie ma za co.-odwróciłem się i lekko musnełem jego usta w akcie pocałunku.






Łi ar de czempion xD. Jest rozdział. Piszcie czy Jikook się dobrze zapowiada.

|| Just You And Me- j.jg x j.jm ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz