Prolog

16 0 0
                                    

Lonelywood, najbardziej wysunięte miasto na północ w Dekapolis. Miasto wybudowane na brzegu jeziora Mael Dualdon. Większość miasteczka znajduje się na obrzeżach tajgi oraz w samym lesie. Miasto nie posiadało żadnych wałów obronnych czy też donżonu. Rybacy już zeszli na łodzie organizując połów zaś kupcy wystawiali towary w sklepach przed dokami, które zapewniały miastu pożywienie oraz zarobek. Reszta mieszkańców zajmowała się swymi codziennymi obowiązkami. Przez ulicę w kierunku Bryn Shader szedł niski człowiek. Był odziany w proste, futrzane ubrania, na nogach miał proste brązowe trzewiki. Przy pasie miał krótki miecz w pochwie. Na twarzy malował się prosty uśmieszek który komponował się ze średniej wielkości, piwnymi oczami, krótkimi blond włosami oraz gładkim licem. Po parunastu minutach dotarł do krańca miasta gdzie czekał na niego dosyć niski starzec. Miał na sobie proste, futrzane ubrania. Włosy były już w dużej części posiwiałe jednak dalej było w nich widać kasztanowy kolor. U pasa miał nóż oraz sakwę. Na plecach nosił plecak który był wypełniony prawdopodobnie jedzeniem. Odparł do niego:
- Jesteś Ammon... już myślałem, że zaspałeś. Jesteś gotów?
Ammon odparł:
- Ruszajmy. Tylko obyś miał łuki, Terrill
Starzec przytaknął i poszli głębiej w las. Dotarli do niewielkiej chatki myśliwskiej. Obok niej leżała prosta skrzynka. Terrill podszedł do niej i wyciągnął z niego dwa proste łuki oraz dwa kołczany z garstką strzał. Rzucił jeden zestaw w kierunku Ammona po czym ruszyli na odludzie. Znaleźli się na obrzeżach tajgi po godzinie po czym zaczęli poszukiwać zwierzyny. Natrafili na świeże tropy reniferów na śniegu. Rozpoczęli poszukiwania zwierza, krocząc pomiędzy świerkami i sosnami rozglądając się uważnie. W pewnym momencie Ammon poczum mocny chwyt na barku a następnie osunął się na ziemię. Odwrócił się za siebie i zauważył Terrilla dalej go trzymającego. Wskazał on ręką na bok i powiedział cicho do Ammona:
- Patrz
On spojrzał w tym kierunku i zobaczył. Majestatyczny potwór z białym futrem, żyjący głównie w tundrach. Olbrzymie łapy, które mogły rozerwać człowieka dwoma uderzeniami. Paszcza pełna zębów rozrywających nawet kości. Futro które jest idealne do wtapiania się w śnieg. Masa która dorównuje okrętowi wypełnionego orkami. Yeti. Terril szepnął do Ammona:
- Musiał odejść od swego terenu. To może być nasza szansa na porządne trofeum
Ammon przytaknął i skradając się, zaczął iść na bok by oflankować bestię. Gdy był już na pozycji dał ręką sygnał starcowi i napiął łuk. W jednym momencie dwójka łowców wystrzeliła strzały w yetiego. Obydwie go trafiły w brzuch. Bestia po dostaniu dwoma strzałami w brzuch niewiele sobie z tego faktu zrobiła. Zaczęła krążyć wzrokiem po lesie po czym skierowała swój wzrok na Ammona i rozpoczęła szarżę w jego kierunku. Terrill rozpoczął pościg za tundrową bestią, starając się zatrzymać ją, a Ammon zaczął uciekać. Yeti zaczął doganiać powoli Ammona. Młodzieniec rozejrzał się szybko po lesie. Widział wiele drzew iglastych, które budowały tą tajgę. Kępy śniegu które na nic mu się nie przydadzą. Wtedy, katem oka Ammon zobaczył jaskinię. Pobiegł w kierunku groty i wszedł do niej. Tu powinno być bezpiecznie pomyślał Ammon. Po chwili usłyszał ze strony wejścia ryk bestii. Zaczął bieg w głąb jaskini. Widział niewiele, światło ledwie dochodziło do tego miejsca. Skały były ciemne co utrudniało orientacje po tym miejscu. Ammon nagle zobaczył miejsce otoczone stalagmitami i stalaktytami, idealne do ukrycia się. Wszedł tam i zaszył się. Usłyszał jak bestia weszła do jego kryjówki. Po paru minutach zobaczył Yeti przed sobą. Modląc się do Mielikki, Ammon chciał by potwór go nie zauważył. Wtedy białe monstrum spojrzało w kierunku kryjówki i zaryczało. Został zauważony. Zamachnęło się na łowcę. Myśliwy wyciągnął swój miecz niestety się spóźnił. Łapa stwora dosięgła go i rozerwała mu ubrania, sięgając częściowo klatkę piersiową. W międzyczasie Terrill biegł do jaskini. Nie mógł pozwolić by młodzik od tak zmarł. Wparował do jaskinii. Widział u bestii zakrwawione kawałki ubrań a niedaleko go ekwipunek młodzika. Samego Ammona nigdzie nie było. Yeti było zdezorientowane, mając na szponach kawałki tuniki. Czy on został zjedzony... Ja temu kurwiowi nie popuszczę pomyślał starzec po czym wystrzelił dwie strzały w kierunku głowy bestii. Obydwie cudem trafiły w oczy, w pełni oślepiając monstrum. Yeti zaszarżował w kierunku wydobywanego dźwięku przez łuk Terrilla ale starzec pruł dalej. Trafił tak poważnie Yetiego w kolana, że uszkodził mu kolana. Bestia upadła nagle i roztrzaskała czaszkę. Terrill schował łuk i podszedł do jak myślał resztek Ammona. Widział nieco krwi, jego miecz, łuk wraz z kołczanem a także kawałki ubrań. Po sprawdzeniu tego wszystkiego Terrill sobie zadał pytanie:
- Gdzie są kości? Gdzie reszta rzeczy?
Przez godzinę sprawdzał całą jaskinie. Nie znalazł nigdzie ciała, kości lub innych rzeczy wskazujących na stan młodzika. Terrill sam wrócił do Lonelywood, wcześniej zbierając trofeum z Yetiego. Przez całą drogę czuł na sobie winę za zagubienie i śmierć Ammona. Pamiętał jak młodzieniec dorastał. Zawsze chciał być jak Terrill, ignorując jego wady. Z nim chodził polować zamiast łowić ryby jak reszta mieszkańców Dekapolis. Brał go na polowania, ucząc jak polować, skórować i zdobywać trofea. Potem z nim polował, stając się dla starego Terrilla niemalże synem. Obiecał rodzicom Ammona a potem jego żonie, że nie pozwoli na to by on nie zginął... a teraz nie żył. Wrócił do Lonelywood i doszedł do doków. Dotarł do domu Ammona. Wszedł tam i opowiedział jego żonie co się stało. Wręczył miecz Ammona, rzucił przeprosiny i odszedł. Wrócił do lasu i dotarł do chatki myśliwskiej. Wszedł doniej, odłożył swój ekwipunek i usiadł na krześle. Resztę dnia oraz noc spędził w tej pozycji, obwiniając się za śmierć towarzysza

Dekadzień później

Terrill siedział przed domem, montując na strzałę grot ze stali. Przez cały czas był przygnębiony, unikając reszty społeczności. Dalej winił się za śmierć Ammona. Na sobie miał ubrania z futra które nosił cały czas. Co noc śniło mu się jak mogły wyglądać katusze młodzika zrobione przez tundrową bestię. Powolne rozszarpywanie ciała i przeżuwanie... a potem jedzenie kości. Dalej go prześladował fakt, że nie mógł obronić młodzika. Rozmyślał dalej zaś jego wzrok poszedł na łuk. Łuk z którym Ammon zginął. Wziął go i zaczął się bliżej przyglądać. Nie mogę się zmarnować w tym miejscu. Muszę ruszyć na polowanie  pomyślał Terrill. Wstał, wziął strzały i wyruszył do tajgi. Może zapomni o tym przypadku sprzed dziesięciu dni. Ruszył poza Lonelywood i dotarł do tej części tajgi, gdzie Ammon zginął. Rozpoczął pierwsze od dziesięciu dni polowanie. Znalazł na śniegu ślady renifera. Rozpoczął skradać się równolegle do śladów. Po godzinie poszukiwań nie znalazł nic. Zawiedziony sobą szukał dalej. W pewnym momencie usłyszał za sobą. Odwrócił się i widział kroki człowieka oraz cień kryjący się za grubą sosną. Spowolnił oddech i wyciągnął łuk. Z boku wyjął 3 strzały i jedną nałożył na łuk, resztę trzymając w ręce którą napinał łuk. Wycelował w drzewo i krzyknął w tym kierunku:
- Wyłaź! Powoli i ani waż się uciekać. Jestem w stanie zabić ciebie jednym pociskiem
Wtedy stamtąd wyszedł człowiek w dziwnych szatach - niecodziennych dla tych terenów. Coś co bardziej przypominało ubrania maga z południa a nie płaszcz myśliwego. Ciemnoniebieskie ubranie wykonane z lnu prawdopodobnie. Przy pasie miał dziwny zakrzywiony nóż. Jako pancerz miał ćwiekowaną tunikę która byłą zbyt bogato zdobiona na kieszeń przeciętnego mieszkańca Doliny Lodowego Wichru. Na jego ubraniach było widać zdobienia ze złotych nici. Twarz miał zakrytą czarną chustą oraz kapturem, które odkrył. Terrill przyjrzał się twarzy nieznajomego, którą skojarzył. Ale to nie mógł być on.. To był:
- Ammon?
Zapytał starzec na co otrzymał pytanie:
- Terrill?
Starzec opuścił łuk i powiedział do młodzieńca:
- Jakim cudem żyjesz? Jak się tu znalazłeś? Myślałem że yeti ciebie zabiło
Ammon odpowiedział:
- Wyjaśnienia dam później. Muszę się dostać do Bryn Shader. Trzeba zwołać zebranie nadzwyczajne. Tu może chodzić o losy Dekapolis
Terrill się zdziwił słowami Ammona. Szybko się zapytał go:
- Jak to? Gdzie byłeś? Czemu masz takie przypuszczenia?
- Trafiłem do innego świata. Widziałem rzeczy które mogą zniszczyć Dekapolis.

Wkrótce Terrill i Ammon wyruszyli jak najszybciej do stolicy Dziesięciu Miast, zaś Ammon tłumaczył towarzyszowi co go spotkało po zniknięciu w innym świecie oraz możliwe zagrożenia. Zimno przeszkadzało im po drodze, ale udało im się dotrzeć do Bryn Shader. Zaś gdy dotarli Cassius po usłyszeniu tego wszystkiego zebrał radę oraz rozpoczął zbierać drużynę najemników którzy powstrzymają zagrożenie. Zagrożenie które opisał sam Ammon jako coś potężniejszego niż Crenshinibon oraz armia Kessela.

Samozwańczy bóg

Forgotten Realms - Anomalia BramWhere stories live. Discover now