Obudził się zlany potem. To był sen? Przez moment zdawało się, że był to zwykły koszmar, lecz kiedy się rozejrzał zorientował się, że dalej tkwił na środku opuszczonego miasta, gdzie czas wydawał się stać w miejscu.
Spotkała mnie apokalipsa? Jakim cudem nikogo tu nie ma? Czy to jakiś głupi żart?
- Zwariowałem. Oszalałem. - począł szarpać swoje blond włosy, a na jego ustach pojawił się dziwny uśmiech.
- Co ja teraz zrobię? Czy ktoś może mi wyjaśnić co tu się kurwa dzieje? - krzyczał coraz głośniej rzucając się na wszystkie strony. Wpadł w szał i powoli z wrażenia zaczynał tracić oddech. W końcu z oczu pociekły także łzy.
- Wyjaśnijcie mi to, proszę! - płakał jak nigdy dotąd. Został całkowicie sam. Jak mu się wydawało, sam na świecie. Czuł, że jest już bliski szaleństwa mimo, że od wypadku minęło tylko kilka godzin.
Kilka godzin? Kilka minut? Może i parę dni? Czas w tym momencie wydawał się nie mieć znaczenia, jakby w tej rzeczywistości w ogóle nie istniał.Pewien pomysł wpadł mu do głowy. Prędko się uspokajając poderwał się na równe nogi i ruszył w stronę swojego rodzinnego domu.
Po drodze starał się wyłapywać najmniejsze szczegóły, które zdawały mu się być "nienormalne". Brak jakichkolwiek ptaków czy innych zwierząt, których zwykle, nawet w centrum miasta było pełno. Otaczająca go zewsząd kompletna cisza, która aż doprowadzała do szaleństwa. Niektóre budynki nie posiadały żadnych kolorów, w oknach nie było zasłon, na jezdni nie znajdował się ani jeden pojazd. Jak gdyby miasto całkowicie umarło.
Dotarł do swojego budynku, który jako jeden z niewielu miał kolory, a także wszystkie nazwiska wypisane na domofonie, czego nie był w stanie dostrzec na pozostałych. Drzwi były zamknięte.
- Kurwa, kurwa, kurwa! - powtarzał szarpiąc za klamkę. Panicznie dzwonił także domofonem do każdego mieszkania, oczywiście bez skutku. W końcu zdecydował się gołą pięścią wybić szybę w drzwiach, po czym otworzył je od wewnątrz.
Mimo, że teraz krew z jego lewej dłoni lała się litrami, to nie czuł nawet najmniejszego bólu.
Podszedł do windy, która niestety nie działała. Tym razem nie był zaskoczony, więc po prostu wbiegł po schodach.
Docierając na szóste piętro był już delikatnie zmęczony, jednak to nie przeszkodziło mu w próbach dostania się do mieszkania przez następne kilkanaście minut.
Do czego to doszło, że musi włamywać się do własnego domu?
Kiedy w końcu, po mocnym kopnięciu zamek się wyłamał a drzwi otworzyły z hukiem, wpadł do środka sapiąc głośno.
Nie wiedział, co zrobić następnie, więc stał po prostu na środku korytarza rozglądając się na boki. Wszystko było na swoim miejscu - buty jego, a także jego rodziców. Płaszcze wisiały bez ruchu na wieszakach.
Nacisnął włącznik światła, jednak nie zapaliło się ono.
Torba, której zapomniał przy wyjściu na imprezę nadal leżała w kącie. Tam, gdzie ją zostawił.Przez uchylone drzwi do salonu zauważył dym papierosowy. Przez głowę przemknęła mu myśl, że może to któryś z członków jego rodziny, jednak nadzieja szybko ustąpiła miejsca strachowi. Przecież nikt w jego domu nie palił. Skąd wziął się ten dym?
W końcu zdecydował się wejść do środka.
- Trochę ci to zajęło.
- Co? - odezwał się zaskoczony.
Na fotelu jego ojca siedział człowiek. Otaczająca go aura jednakże dawała do zrozumienia, że owa istota na pewno nie pochodzi z tego świata. On jednak jeszcze o tym nie wiedział.
![](https://img.wattpad.com/cover/194848741-288-k824969.jpg)
CZYTASZ
jeszcze nie martwy (not dead yet)
Science FictionMłody chłopak, który w wyniku wypadku samochodowego traci życie, lecz nie może pogodzić się z własną śmiercią spotyka swojego anioła stróża, który robi wszystko, by pomóc mu spokojnie odejść do nieba.