Rozdział 5

1K 54 3
                                    

~ Vanessa ~

"Więc jak minął ci wieczór?" Kelsey ciekawsko zapytała opierając się o lodówkę z uśmieszkiem na twarzy. "Niesamowicie. Ollie jest super słodki, bardzo uprzejmy i taki z niego gentleman" westchnęłam bujając w obłokach. "I jest przystojny" Kelsey dodała, a ja szturchnęłam ją w ramię, po czym obie się zaśmiałyśmy. "Był dla mnie na prawdę miły. Lubię go."

"To dobrze. Dobrze, że kogoś znalazłaś" Kelsey posłała mi ciepły uśmiech. Odpowiedziałam tym samym, biorąc łyk lemoniady. "Kto kogoś znalazł?" Max zapytał kiedy chłopcy weszli do kuchni. "Vanessa i Ollie podgrzewają swoją znajomość" Kelsey odpowiedziała.

"Co jest między wami?" Nathan zapytał dosadnie. "Cóż... Dzisiaj znów wychodzimy. Zabiera mnie na lunch" odpowiedziałam. Zauważyłam jego rozczarowane spojrzenie kiedy skierował wzrok w dół. Zastanawiałam się czemu, bo przecież miał perfekcyjnie piękną dziewczynę i żył w świecie sławy i pieniędzy. Czym mógł był rozczarowany?

"Skoro już o tym mowa, Ollie może tu być w każdej chwili" westchnęłam zeskakując z blatu i wychodząc zgarnęłam ze sobą kurtkę i torbę. "Do zobaczenia" uśmiechnęłam się i pomachałam wszystkim. "Nessa!" Nathan zawołał, odwróciłam się i zobaczyłam go biegnącego w moją stronę.

"Co?"

"Nie zrób czegoś czego ja bym nie zrobił, dobrze?"

"Err... Dobrze" odpowiedziałam bardziej pytającym tonem. Odwróciłam się do drzwi, otworzyłam je i skierowałam się do stojącego już tam samochodu Olliego. "Cześć piękna" zawołał wychodząc z auta i otwierając mi drzwi.

"Hej" odpowiedziałam, moje policzki się zaczerwieniły. "Więc... Myślałem o tej nowej włoskiej restauracji. Podobno serwują pyszne jedzenie" Ollie zasugerował kiedy zapinaliśmy pasy. "Mmm brzmi świetnie" odpowiedziałam z cichym westchnieniem.

Ruszyliśmy wzdłuż drogi, szyby w oknach samochodu były opuszczone, letnia bryza ochładzała nasze twarze kiedy piosenka The Vamps i Demi Lovato 'Somebody To You' leciała w radiu.

Usłyszałam dziwne chrząknięcie kiedy dłoń Olliego spoczęła na moim udzie. Odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy kiedy on nieśmiało kaszlnął i chciał zabrać swoją rękę, ale go zatrzymałam. "Nie musisz, nie mam nic przeciwko."

Uśmiechnęłam cię ciepło, a Ollie się rozluźnił. Kiedy dotarliśmy do restauracji otworzył mi drzwi auta i trzymając moją dłoń poprowadził w stronę lokalu przedzierając się przez grupkę jego fanów. "Dzień dobry, rezerwacja na nazwisko Marland" Ollie poinformował kelnera, który przeskanował swoją listę.

"Stolik dla dwojga obok okna już na was czeka. Proszę za mną" powiedział, poszliśmy za nim, a Ollie wyszeptał mi do ucha "Czy stolik przy oknie ci odpowiada?"

Uśmiechnęłam się. To było słodkie.

"Tak. Idealnie" odpowiedziałam szeptem. Dotarliśmy do stolika, Ollie wysunął mi krzesło, podziękowałam mu kiedy usiadł na przeciw. Po przeczytaniu menu zamówiliśmy nasze jedzenie, które niedługo później znalazło się przed naszymi nosami.

"O boże" wyjęczałam. "Już wiem dlaczego tak chwalą to miejsce."

Ollie zaśmiał się i przytaknął mi. Po posiłku otarliśmy usta chusteczkami. "Wiesz Vanessa, bardzo miło spędzić z tobą czas."

"Aw, i z tobą też Ollie" uśmiechnęłam się, był taki słodki i opiekuńczy. "Co powiesz na spacer po plaży, jest tu kilka klifów z pięknym widokiem na wodę i niebo" zasugerował. Pokiwałam głową kiedy zapłaciliśmy, skierowaliśmy się na plażę.

Ollie pomógł mi wchodzić po kolejnych skałach. W końcu usiedliśmy, nasze nogi zwisały z krawędzi. "Tu jest piękne" westchnęłam patrząc na bajkowy krajobraz. "Ty jesteś piękniejsza" Ollie wyszeptał, spojrzałam na niego.

Jego palec wskazujący i kciuk spotkały mój podbródek kiedy Ollie pochylił się w moją stronę, czułam podmuchy jego oddechu. W końcu mnie pocałował, jednak po chwili odsunął się z zakłopotaniem. "Przepraszam, ja-"

"Nie" przerwałam mu, chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam z powrotem do siebie, łącząc nasze usta. "Bardzo cię lubię Vanessa" wymamrotał między pocałunkami. "Też cię lubię" kontynuowaliśmy.

Podczas pocałunku uklęknęliśmy i odsunęliśmy od krawędzi klifu, eliminując możliwość spadnięcia. Moje dłonie powędrowały na jego szyję, on objął mnie w talii.

W końcu odsunęliśmy się od siebie, brakowało nam powietrza. Podniosłam się z uśmiechem na twarzy, Ollie odpowiedział tym samym strzepując piasek ze spodni. "Wracamy?" zasugerował. "Jasne" odpowiedziałam kiedy złapał moją dłoń i skierowaliśmy się do domu.

"Wróciliśmy!" zawołałam kiedy weszliśmy do ciepłego przedpokoju. Zamknęłam drzwi i skierowałam się do salonu, gdzie zauważyłam chłopców, Kelsey, Nareeshę i Lolę siedzących na sofach i podłodze oglądających mecz i jedząc słodycze.

"Co to za uśmiechy?" Nareesha puściła mi oczko. Przygryzłam wargę. Moje oczy przez przypadek skierowały się na Nathana, którego ramię obejmowało Lolę. Jego wzrok wbijał się w moją dłoń złączoną z dłonią Olliego.

Zignorowałam go, razem z Olliem zajęliśmy miejce na miękkim dywanie obok gorącego kominka. "Więc... Co robiliście?" Siva zapytał ciekawsko. "Byliśmy na lunchu, tak jak wam mówiłam" próbowałam ukryć gorąco napływające do moich policzków, tak reagowałam na myśl o pocałunku.

"Nie, nie... Coś jeszcze musiało się wydarzyć, jestem pewna. No już, mówcie!" Kelsey zawołała podejrzliwie.

"Cóż... Może, no wiecie, pocałowaliśmy się" wzruszyłam ramionami odwracając się kiedy pokój wypełnił się dźwiękiem 'aww'. "Więc jesteście razem, czy...?" Jay zapytał. "Cóż, nie" znów wzruszyłam ramionami. "Dawaj, zapytaj ją" Max powiedział zachęcająco kiwając do niego głową.

Odwróciłam się w jego kierunku, Ollie chwycił białą różę z bukietu Karen stojącego na stole i wrócił do mnie. Chwycił mnie za rękę i spojrzał mi w oczy. "Vanesso Green, czy zaszczycisz mnie i zostaniesz moją dziewczyną?"

W pokoju zapanowała cisza, popatrzyłam na wyciągnętą w moim kierunku różę. "Tak, Ollie!" zachichotałam obejmując go mocno zanim przekazał mi kwiat, uśmiechnęłam się całując go i spoczywając na jego ramieniu.

Na twarzach obecnych tam osób zagościły uśmiechy, pomijając twarz Nathana. Jego wyraz nic mi nie mówił, prócz małej dozy złości nie widziałam tam nic... Choć może, może dostrzegałam tam zazdrość? No i oczywiście Lola, jak zawsze wysyłała mi złowrogie spojrzenia.

Czemu nie mógł być wesoły? Nigdy nie byłam w lepszym nastroju, mógłby przynajmniej się uśmiechnąć i okazać nieco wsparcia. Jest moim bratem przyrodnim, powinien cieszyć się moim szczęściem.

Najwyraźniej nie zamierzał.

Więcej Niż Przyrodni Brat | Nathan Sykes Fanfic (Tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz