Część trzecia

8 0 0
                                    

Obudziłem się koło osiemnastej, wziąłem zimny prysznic i dopiero wtedy wyszedłem z pokoju.

- Will, zjesz z nami kolację? - zapytała od razu mama z uśmiechem, wycierając dłonie w ściereczkę.

- Nie, dziękuję - odwzajemniłem jej uśmiech. - Pójdę się przejść, zobaczę plaże i w ogóle

- No dobrze, ale na pewno nie jesteś głodny?

- Na pewno mamo - skinąłem głową. - Niedługo wrócę - zapewniłem.

Kobieta wróciła do kuchni, ja założyłem buty i wyszedłem z domu. Szedłem pięknymi uliczkami, aż w końcu dotarłem na plażę. O tej porze wyglądała na prawdę zjawiskowo... ruszyłem wzdłuż brzegu, w zasadzie nie myśląc o niczym, można powiedzieć, że w tej chwili zupełnie się wyłączyłem, słuchałem jedynie szumu fal. Mój spokój przerwała nagle znajoma osoba, stanąłem jak wryty patrząc na nią z daleka. Otrząsnąłem się i podszedłem bliżej pomostu, na którym stała.

- Ali? - dalej wpatrywałem się w nią zaskoczony, a raczej w jej plecy.

Po moich słowach dziewczyna gwałtownie obróciła się w moją stronę, nie myliłem się, to była ona. Gwałtownie nabrała powietrza w płuca i podeszła do mnie.

- Will... - uśmiechnęła się, jakby dopiero to do niej dotarło.

- Ali - również się uśmiechnąłem i uściskałem ją mocno.

- Co ty tu robisz? - równie mocno odwzajemniła mój gest. - No tak, ślub twojej mamy. Ale przecież to za trzy tygodnie? - zapytała po dłuższym czasie, odsuwając się lekko.

- No tak, ale wczoraj wieczorem mnie poinformowała, że mam być wcześniej. O ósmej miałem lot a dowiedziałem się po dwudziestej drugiej - pokręciłem lekko głową z uśmiechem.

Odwzajemniła gest dalej się mi przyglądając.

- Zmieniłeś się, ale wyszło ci to na dobre - stwierdziła.

- Ty też - zilustrowałem ją wzrokiem. - Urosłaś? - zażartowałem, na co z cichym śmiechem walnęła mnie w ramię.

- Może po prostu ty się skurczyłeś? - szybko podłapała temat.

- Może omówimy to przy jakimś dobrym jedzeniu? - zaproponowałem.

- Dziś już nie mogę, przepraszam, muszę pomóc tacie zamknąć sklep - przegryzła lekko dolną wargę, zawsze miała to w zwyczaju, gdy się stresowała.

- Nadal go prowadzi? Jak on się w ogóle czuje?

- Raz lepiej, raz gorzej. Nadal bierze leki na serce, ale na szczęście nic się nie dzieje - odpowiedziała. - Ale co do wyjścia gdzieś, jutro na przykład chętnie - wzruszyła lekko ramionami. 

- W porządku, więc może zostawisz mi swój numer? - wyjąłem z kieszeni telefon i podałem go jej.

Wzięła go ode mnie i wklepała swój numer, później puściłem jej sygnał, aby również miała mój numer. Nie chciałem jej dłużej zatrzymywać, więc pożegnaliśmy się kolejnym uściskiem i każde z nas poszło w swoją stronę. Dobrze było ją znów zobaczyć, ale razem z tym powróciły wszystkie wspomnienia... dalej nie wiem, jaki był powód tego, że ze mną zerwała. Chodziło tylko o wyjazd? Na pewno nie... musiało stać się coś więcej.

W domu byłem chwilę po dwudziestej, wszyscy siedzieli w jadalni i oczywiście nie udało mi się przemknąć do swojego pokoju, zostałem zawołany na kolację, a drugi raz mamie nie mogłem odmówić.

- Nawet z bratem się nie przywitasz? - zapytał, kiedy usiadłem do stołu.

- Cześć - powiedziałem jedynie i wziąłem łyk soku.

- Może urządzimy jutro grilla? Posiedzimy, porozmawiamy - zaproponowała kobieta.

- Zaprosimy Davis'ów, już dawno obiecałem im grilla - wtrącił Robert, porywając czosnkowy chlebek.

- Mogę zaprosić Ali? - zapytał nagle, a mnie wprost zatkało.

- Nie ma problemu - wzruszył ramionami.

- Ali? - spojrzałem na niego.

- Moją dziewczynę - uśmiechnął się szyderczo, widząc moją reakcję.

- Jedz słońce - mama podsunęła mi kanapkę pod nos.

- Nie jestem głodny, chciałem się tylko napić - powiedziałem odsuwając lekko jej dłoń.

Ta tylko westchnęła i jadała dalej, ja zacząłem się zastanawiać, czy to jest ta Ali? Moja Ali? To niemożliwe... przecież ona go wręcz nienawidziła, to jakim cudem teraz są razem? Nie, na pewno to musi być inna Ali, na pewno.

OnaWhere stories live. Discover now