1

121 4 0
                                    


________________________________________

Hermiona mimo wolnych dni obudziła się o 6. "Dzisiaj idę na Pokątną"pomyślała. Ubrała się, wykonała poranną toaletę i cicho zeszła na dół, do kuchni.
- Co tak wcześnie wstałaś?- zapytała zdziwiona Pani Granger
- Nie wiem, chyba ostatnio za dużo spałam.
- Jajecznicy?
- Tak, poproszę.
Po śniadaniu Hermiona pożegnała się z rodzicami ,zamówiła błędnego rycerza i pojechała na pokątną. Znała drogę, bo już tam była. Zawsze irytowało ją to, że gdy była w miejscu publicznym słyszała tak dużo myśli, że głowa jej pękała.
Gdy już dotarła na Pokątną, skierowała się od razu do Esów Floresów po książki.
Kupiła wszystkie do szkoły i trochę (dużo) dodatkowych.
Gdy była u madame Malkin spotkała młodego Malfoya. Tak, znała go. Może nie bezpośrednio. Interesowała się czystokrwistymi rodami, sama do takowego należała.
Jej rodzice to charłaki, pochodzi od Mimosy Black, którą matka wydziedziczyła za to, że nie wykazywała zdolność do czarowania. Jednak, okazało się, że posiadała magię, no może nie taką zwyczajną, ale miała dar, który Hermiona po niej odziedziczyła. Potrafiła władać żywiołami.
Od strony taty była spokrewniona z Gauntami, więc w jakiś sposób Voldemort, którego pokonał mały Harry Potter był dla niej rodziną.
Młody Malfoy właśnie kierował się do wyjścia gdy spostrzegł dość ładną dziewczynę. Miała arystokratyczne rysy twarzy, pełne malinowe usta, ciemne oczy i lekko kręcone brązowe włosy.
- Jestem Draco, Draco Malfoy- podał jej rękę.
- Hermiona, Hermiona Granger
- Szlama?
- Nie -odpowiedziała lekko zirytowana, ale odwzajemniła uścisk.
Draco pochylił się i pocałował jej dłoń. Na ten gest Hermiona lekko się zarumieniła, ale próbowała to ukryć.
- Miło mi
- Mi również, widzimy się w Hogwarcie-powiedziała tajemniczo Granger.
Draco lekko zdziwiony tym, skąd nieznajoma wiedziała, że uczy się w Hogwarcie, wyszedł ze sklepu. Brązowooka podczas ich krótkiej wymiany zdań słyszała jego myśli i śmiało mogła ustalić, że ma dobre intencje.
Hermiona skierowała się do sklepu ze zwierzętami. Nie musiała kupywać różdżki, ponieważ kupiła ją wtedy, kiedy pierwszy raz przyszedł jej list z Hogwartu.
- Dzień dobry
- Dzień dobry - odpowiedziała wchodząc do sklepu.
Granger zastanawiała się, jakie zwierzę wziąć. Umiała rozmawiać z każdym zwierzęciem, w końcu panowała również nad ziemią.
Ostatecznie zdecydowała się wziąć małą białą kotkę z dziwnymi złotymi oczami, która drapała każdego kto chciał ją zabrać.
- Witaj- przywitała się wesoło brązowooka.
- Witaj to na ciebie czekałam
- Na mnie? Jak to?- zapytała zdziwiona Hermiona
- Powiedziano mi, że mam czekać na mówcę - odpowiedziała kotka
- Jak się nazywasz?
- Jeszcze nie mam imienia
- okej, co powiesz na Celestis
- Idealne, pani.
- Mów mi Hermiona.
- Dobrze Hermiono.
Granger zapłaciła i skierowała się z kotką na dalsze zakupy.
- Skąd pochodzisz?- zapytała zaciekawiona Hermiona
- Podobno zesłano mnie tu, żebym pilnowała mówców.
- Znałaś moją prababcie Mimose Black?-Granger połączyła fakty.
- Tak
- Jaka ona była?
- Podobna do ciebie, na pewno tak samo ciekawska - Hermiona na to stwierdzenie zaśmiała się
- Tak właściwie to ile ty masz lat?
- Sama nie wiem
Po tym stwierdzeniu Hermiona tylko pokiwała głową i weszła do sklepu z kuframi, gdzie wybrała dość drogi, ale za to pożyteczny kufer.
Gdy szła do lodziarni Floriana Forescue kątem oka spostrzegła, że ktoś za nią idzie, więc przyspieszyła. Stalker nadal szedł za nią. Postanowiła, że skręci na nokturn.
Czasami tutaj przychodziła po książki i składniki do eliksirów.
Postanowiła zaskoczyć przeciwnika. Znów skręciła i czekała aż nieznajomy wyjdzie zza zakrętu.Gdy niepokojący osobnik wyszedł, ogniem zablokowała wyjścia.
- Kim jesteś i czemu mnie śledzisz?
- Witaj Hermiono- Tajemnicza osoba wyłoniła się z cienia.
- Dumbledore- stwierdziła dziewczyna- Czego ode mnie chcesz?
- Chcę abyś zaprzyjaźniła się z Harrym Potterem- Powiedział pozornie uprzejmym głosem mag -Myślę, że czas najwyższy abyś poszła do Hogwartu.
- I tak miałam zamiar iść w tym roku do Hogwartu -Powiedziała spokojnym głosem. Nie była spokojna, wręcz przeciwnie zirytowana, że ten staruch śmie jej rozkazywać. Fakt może pokonał Grindelwalda i za to należy mu się szacunek, ale nie ma prawa w ogóle mówić coś takiego - Dlaczego chcesz żebym się z nim przyjaźniła?-zapytała.
- Oboje wiemy, że kontrolujesz żywioły-Zaczął- Harremu przydałby się taki sprzymierzeniec do walki z Voldemortem.
- Sama zdecyduję z kim będę się przyjaźnić. - Powiedziała bez emocji dziewczyna - Do widzenia  dyrektorze.
W tym właśnie momencie Dumbledore chciał na nią rzucić oblivate, ale Hermiona była szybsza i obroniła się
- Do widzenia - Powtórzyła i skierowała się w stronę domu.
Zapomniała, że miała iść do lodziarni...

-----------------------------------------------------------------


~Kwiat Lotosu~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz