Sasuke:
Deszcz przemoczył cię do suchej nitki. Uciekłaś z domu, i jeszcze nieszczęśliwie zgubiłaś się w lesie. Twoja matka była okrutna, a twój ojciec nie żył, więc nie miałaś zamiaru już dłużej tam siedzieć i bać się.
-Dzień dobry?- zamarłaś, gdy zobaczyłaś katanę obok swojej głowy, chciałaś się obrucić, ale odrazu nieznajomy pchnął cię na drzewo i przycisnął ostrze do twojego gardła. Spojrzałeś na napastnika. To był Sasuke Uchiha. Jest z wioski ukrytego liścia.
-Co Ty tutaj robisz?
- Zgubiłam się - powiedziałeś drżącym głosem. Chłopak westchnął i schował miecz.
- No to odejdź.
Skinełaś głową, jednak tak bardzo nie chciałaś wracać do domu...
-Pozwól mi iść z tobą!- byłaś w stanie nawet błagać go na kolana.
- Czemu miałbym ci pozwolić? - zadrwił z ciebie.
-Proszę. Nie mam dokąd iść...
I choć zdawać się mogło, że on odmówi, to jednak...
- W porządku- przewrócił oczami.
( Reader, jako bezdomna )
Kakashi:
Westchnęłaś i spojrzałeś na nową książkę „ ( tytuł książki)". To była twoja ulubiona seria od twojej ulubionej autorki. Niestety nie masz pieniędzy, więc możesz się pożegnać z kolejnym tomem świeżych opowieści. Nagle poczułaś ręke na swoim ramieniu. Odwróciłeś się i zobaczyłaś Kakashiego Hatake.
-Och, cześć! - uśmiechnęłaś się do mężczyzny. Srebrnowłosy skinął głową i spojrzał na książki w twoich rękach.
-Czytałaś „ ( tytuł książki) "?
-Och tak! Oni są najlepsi!- po tych słowach Kakashi zaśmiał się cicho.
- Miło wiedzieć, że nie jestem jedyny. Dlaczego wyglądasz tak smutno?-
spytał, marszcząc brwi.-Chciałam kupić następny tom, ale nie mam pieniędzy.
Kakashi znów zachichotał.
-Dlaczego mnie nie powiedziałaś? Zawsze pomogę innym fanom. - wyciągnął pieniądze z kieszeni i wręczył je tobie. - Cóż, (imię), muszę iść. Zobaczymy się później. Ciesz się książką!- sensei odszedł, a ty natychmiast szczęśliwa zaniosłaś książkę i pieniądze do lady.
( Reader, jako spłukane dziewczę )
Deidara:
Patrzyłaś na obraz w muzeum. Byłaś jedyna w pomieszczeniu, dopóki nie wszedł inny mężczyzna. Miał na sobie płaszcz i stał tuż obok ciebie.
-Powiedz mi, proszę, un, jaka jest twoja definicja sztuki?- zagadał.
Myślałaś przez chwilę.
-Sztuka może być wszystkim?- to stwierdzenie było po części pytaniem.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
-Ciekawe- opuścił kaptur i spojrzał się na ciebie. Osoba ta miała długie blond włosy i lśniące błękitem oko. Drugie zaś było przykryte kawałkiem metalu.
-Jestem Deidara, un - Wyciągnął rękę by móc się ze mną oficjalnie przewitać. Uścisnełaś nią patrząc się na mężczyznę.
-(imię). Miło cię poznać.
- Mi też. Chcesz kiedyś ze mną się spotkać?- Skinełaś głową.
- W sumie czemu by nie - wymieniliście się numerami.
( Reader, jako turysta )
Sasori:
Pracowałaś w lokalnym sklepie z zabawkami. Często miałaś dziwnych klientów, ale dziś wszedł młody mężczyzna o malinowych włosach. Uśmiechnęłaś się do niego na przywitanie.
- Dzień dobry! Co panu podać?
Mężczyzna spojrzał się na ciebie.
-Czy masz jakieś lalki o naturalnej wielkości?
Odparłaś mu skinieniem głowy.
- Tak, są na zapleczu. Chce pan zobaczyć?
Mężczyzna poszedł za tobą i rozejrzał się.
-Są za słabe.
Podrapałaś się po karku.
- No cóż, mogę zrobić na zamówienie, jeśli pan chce- zaproponowałaś, na co mężczyzna skinął głową.
- Tak. Przyjdź jutro do mojego domu. Jestem Sasori.- Dał ci swój adres i wyszedł. Nie mogłaś nic powiedzieć
( Reader, jako lalkarz )
Tobi:
Siedziałaś przed swoim domem i spoglądałaś w dal. W pewnym momencie cień padł obok ciebie, a ty szybko się spiełaś.
-Kim jesteś? - zapytałaś, nawet nie spoglądając na postać za tobą.
-Tobi!- powiedział entuzjastycznie młody człowiek, po czym zaśmiał się. Spojrzałaś na mężczyznę, który miał pomarańczową maskę i czarny płaszcz. Odprężyłaś się lekko, ale wciąż trzymałeś się na baczności.
- Chcesz.. czegoś?
Usiadł obok ciebie.
- Tobi widział Ciebie smutnego. Podążałem do wioski ognia, ale cię zobaczyłem.- Lekko aię zarumieniłaś.
- Możesz iść dalej. Czuję się dobrze, dziękuję...
( Reader, jako filozof )