„ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA"— Napis na zwierciadle (czytany od tyłu)
-Zwierciadło Ain Eingarp, ma funkcje pokazywania pragnień danej osoby - chłopak cicho szeptał pod nosem, wpychając go do książki. Jego zielone spojrzenie prześlizgiwało się z jednej do drugiej strony. Wchłaniając zaś tekst jak gąbka wodę.
𝙿𝚛𝚣𝚢𝚜𝚣ł𝚘ść 𝚣𝚊𝚌𝚣𝚢𝚗𝚊 𝚜𝚒ę 𝚍𝚣𝚒𝚜𝚒𝚊𝚓 , 𝚗𝚒𝚎 𝚓𝚞𝚝𝚛𝚘.
Lekki chaos chłopakowi nie przeszkadzał. Dzisiaj był dzień - gdy piąte klasy pisał SUMy. Egzaminy pisemne które sprawdzały wiedzę uczniów z większości przedmiotów. Chłopak oczywiście także zdawał owy tekst pisemny. Jednak był przygotowany. Nawet jego przyjaciółka - Hermiona, uczyła się dniami i nocami.
Chłopak zajmował się tym zwierciadłem z ciekawości. Po całej tej sytuacji z kamieniem Filozoficznym, Ain Eingarp znikło bez śladu. A chłopak planował odnaleźć lustro.
I odnaleźć coś co było dla niego ważne.
Więc szukał jakiegokolwiek śladu po nim.
Przejrzał kolejną książkę i rozczarowany chciał zamknąć księgę. Nim to jednak zrobił, przed oczami mignęło mu coś jasnego, przewracając o kilka stron do przodu.
𝐂𝐳𝐚𝐫𝐧𝐚 𝐑𝐨́ż𝐝ż𝐤𝐚 𝐢 𝐢𝐧𝐧𝐞 𝐈𝐧𝐬𝐲𝐠𝐢𝐢.
Czarna Różka- podarowana najstarszemu bratu Antiochowi ,różdżka o niezwykłej mocy. Różdżka ta pojawia się w historii pod wieloma nazwami m.in. jako Berło Śmierci, czy Różdżka Przeznaczenia. Wykonana z czarnego bzu o rdzeniu z włosa Demimoza . Aby ją zdobyć, co było marzeniem czarnoksiężników, należy pokonać jej poprzedniego właściciela. Uzasadnia to m.in morderstwo popełnionym na bracie Antiochowi. W jej posiadanie wszedł Gregorowicz , wytwórca różdżek.
-Harry, stary!- usłyszał po drugiej stronie biblioteki.
Spojrzał w tamtą stronę.
-Ron- powiedział imię chłopaka, widząc obok niego ich przyjaciółkę Hermionę.
-Stary, zaraz zaczynają się SUMy z historii, a ty nadal czytasz- chłopak podniósł jedną z rudych brwi.
-Eh...- westchnął kruczoczarny chłopak, zaznaczając stronę w książce by ją zamknąć z trzaskiem- Chodźmy więc Hermiono, Ron.
-Uczyłeś się?- spytała się dziewczyna, idąc obok niego, gdy Ron szedł za nimi.
-Tak jakby- szepnął Harry, unikając spojrzenia.
-Niech ci będzie, potem porozmawiamy. Powodzenia w teście, Harry- dziewczyna ledwo ustąpiła.
-Powodzenia.
***
Harry wyszedł z sali, idąc od razu do Wielkiej Sali by zjeść obiad. Zostały mu tylko kilka egzaminów i będzie miał to wszystko z głowy. Za nim szli jego przyjaciele, żywo o czymś rozmawiając.
-Stary, musisz o tym usłyszeć! - krzyknął Ron pojawiając się obok ponurego chłopca.
-Hm? O co chodzi? - spytał Harry.
-Widziałeś Malfoy'a?
-Nie- powiedział szczerze chłopak.
-Ah! Jaka szkoda! Miałbyśś ubaw! Jakaś dziewczyna się do niego kleiła, a on ją przewrócił. Ta się rozpłakała. W dodatku na egzaminie przed prawie wszystkimi egziminatorami!- rudowłosy wyrzucił to z siebie, nie zwracając jednak większej uwagi czarnowłosego chłopaka obok.
-No i co z tego?- szepnął chłopiec, patrząc do przodu.
-Jak to co z tego?! Możemy to wykorzystać, co nie?- oburzył się rudzik.
The piano keys are black and white,
but they sound like a million colours in your mind-Nie widzę sensu by to robić, Ron- mruknął Harry, wchodząc do Wielkiej Sali i zajmując swoje miejsce przy stole Gryffindoru.
-Co z tobą nie tak?- spytał Ron, dosiadając się na przeciw Harry'ego.
-Nie rozumiem- zielone oczy podniosły się z wbitego spojrzenia na talerz, w rudowłosego.
-W twojej głowie jak zawsze jest sława!- krzyknął nagle Ron, z twarzą czerwoną jak piwonia.
-Ron...- Hermiona chciała się odezwać.
-Nie! On jest tylko męską dziwką która dostaje wszystko co chcę!- warczał.
-Jeszcze coś?- zakpił czarnowłosy.
Jego przyjaciel tylko warknął przeciągle, wstając z swojego miejsca i kierując się do wyjścia.
-Harry, ja...
-Wiem,wiem. Musisz być przy nim- mruknął Harry, wbijając spojrzenie znów w stół. Kiedy oboje wyszli, Harry dopiero zauważył jaka cisza jest w Wielkiej Sali która zazwyczaj była pełna sprzeczek i rozmów. Teraz zaś nikt się nie odzywał.
-Nie patrzcie się tak- mruknął chłopak, nakładając na talerz troszkę surówki.
Chwycił widelec by zacząć jeść.
Chaos po chwili powrócił do sali, a plotki rozprzestrzeniały się w zastraszającym tempie.
Harry wyciągnął z torby książkę którą wypożyczył z biblioteki, by rozpocząć lekturę.
Była ona o magicznych zwierzętach, dokładnie to o tych z klasyjikacją Ministerstwa Magii, powyżej XXX. Chłopak był akurat na dziale o dementorach, gdy ktoś wyrwał mu książkę.
Zielone oczy spojrzały za sobą by ujrzeć surowe oblicze opiekunki jego domu - Gryffindoru.
-Co to ma znaczyć, chłopcze?- spytała kobieta. Uczniowie akurat przy tym stole wiedzieli, że ten kruchy i młody chłopak los wręcz uwielbia pakować w kłopoty. W przeciwieństwie do reszty szkoły, która otwarcie patrzyła się na tą konfrontację z dziwnym wyrazem twarzy.
-Książka, proszę pani- odparł wprost chłopak, sięgając po swoją własność.
-Książka?! Tylko książka? Skąd ona się wzięła w twoim posiadaniu Panie Potter?- nauczycielka wyglądała na złą, chociaż Harry za nic nie wiedział o co chodzi.
-Znalazłem ją w swoim skarbcu, mogłaby pani oddać moją własność , a nie się kłócić w wielkiej sali?- odpowiedział bezczelnie, stając przed kobietą - wyprostowany i dumny.
-Panie Potter...- przymrużyła oczy by z westchnięciem oddać mu książkę - Po lekcjach proszę udać się do mojego gabinetu.
-Dobrze,proszę pani- chłopak kiwnął głową, a kiedy surowa nauczycielka odeszła, usiadł na swoje miejsce by kontynuować jedzenie i czytanie.
Nie którzy pomyśleli, że chłopak wygląda jak naturalny krukon z krwi i kości, a nie Gryfon.
Chłopak po spożytym posiłku, spakował lekturę i wybrał się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Miał przecież okienko więc mógł poczytać o Insygach i informacjach o nich.
Na nim spoczywało tylko jedno spojrzenie.
Spojrzenie łzawe.
Harry jednak to zauważył. I z tęsknym uśmiechem ruszył wprost z korytarza do wnętrza cichej i zapełnionej papierem- biblioteki.
Jego małego kącika spokoju.
YOU ARE READING
I will fly
Fanfiction,,𝙳𝚊𝚗𝚐𝚎𝚛 𝚒𝚜 𝚊 𝚋𝚎𝚊𝚞𝚝𝚒𝚏𝚞𝚕 𝚝𝚑𝚒𝚗𝚐 𝚠𝚑𝚎𝚗 𝚒𝚝 𝚒𝚜 𝚙𝚞𝚛𝚙𝚘𝚜𝚎𝚏𝚞𝚕𝚕𝚢 𝚜𝚘𝚞𝚐𝚑𝚝 𝚘𝚞𝚝." "-𝑀𝑎𝑠𝑧 𝑜𝑐𝑧𝑦 𝑝𝑜 𝑚𝑎𝑡𝑐𝑒, 𝐻𝑎𝑟𝑟𝑦" "-𝑊𝑖𝑒𝑚 𝑜 𝑡𝑦𝑚, 𝑑𝑦𝑟𝑒𝑘𝑡𝑜𝑟𝑧𝑒" "-𝐼 𝑔ł𝑢𝑝𝑜𝑡ę 𝑝𝑜 𝑜𝑗𝑐𝑢...