Depressive state

439 36 3
                                    

Było zimno. Padał głośno deszcz, jakby chciał powiedzieć, że to on tu panuje. On może wszystko zmienić. Nie jest najpiękniejszy, ale wypruje z ciebie uczucia i problemy. Pomoże, choć tak naprawdę to samolubny dupek i lubi wszystko niszczyć. Od dawna nie świeciło tu słońce. Harry nie pamiętał, jak to jest wyjść i poczuć palące uczucie życie, wolności i bycia. Słońce przestało świeci dla niego, choć deszcz zabrał jego całą duszę, wciąż nie widać tęczy. 

Nagle, w mieszkaniu Harry'ego, coś rozbrzmiało i zbudziło go. Nie chciał wstać, nie chciał walczyć z rzeczywistością, ale odebrał, żeby posłuchać, kogoś innego od deszczu. 

- Harry, jesteś tam? - To był Drake. Nie lubił jego głosu, tego jak się zachowywał, jak bardzo chciał mu pomóc. - Robię przyjęcie i chcę cię zaprosić.

Nie lubił, jak bardzo chciał wyciągnąć go z domu i poznać z jego rodziną. Harry zastanawiał się czy on udaje głupka, czy nim jest. Nie odpowiedzał. Na swoje pytanie i Drake'a.

- Przyjadę po ciebie jutro o piętnastej. - Rozłączył się, a zielone oczy Harry'ego otworzyły się wreszcie, kiedy telefon upadł z jego dłoni. Nie chciał wstawać, nie wiedział jaka godzina i jaki dzisiaj dzień. Miał dość i nienawidził siebie za to, jak bardzo nie miał siły się zabić. Skończyć nieprawdopodobnie smutną rzeczywistość.

---

Po pierwsze - wow. Niespodziewałam się, że ktokolwiek to przeczyta. I przepraszam, krótko, ale tak właśnie zaplanowałam cały ff. Dziękuję każdemu, kto zwrócił uwagę na wstęp.

Aw, obiecuję, że się poprawię, bo na razie jestem raczej do niczego, jeśli chodzi o pisanie. Wiecie - początkująca.

To tyle, dziękuję za przeczytanie. Ily.

True LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz