Prolog

44 3 2
                                    

Potter...
Nie ukryjesz się przede mną!
Nie próbuj mnie oszukać...
Mnie nie można zwieść!
Zajrzyjmy w Twoje serce, Potter!




-Potter!

Gdy siedziałem na błoniach zaraz po zakończeniu lekcji, chciałem pobyć sam i się zrelaksować, napawałem się tym, że znów byłem w Hogwarcie, w domu. Jednak ten charakterystyczny tylko dla jednej osoby głos przerwał moje nie-myślenie. Spojrzałem na tlenionego blondyna lekko zmrużonymi oczami, bo raziło mnie Słońce, a chcąc nie chcąc, Fretka stała na tle powoli chylącego się do zniknięcia za horyzontem.

-Czego chcesz, Malfoy?

Zapytałem, nie siląc się nawet na niemiły ton. Nie chciałem go używać, a byliśmy sami. Zauważyłem, że chłopak miał na sobie trochę białego, jakby kredowego pyłu a na jego czole pojawiły się gniewne zmarszczki.

-To ty! To twoja sprawka!

Wrzasnął, a z jego słów sączył się jad. Zabolało mnie to, ale co mogłem na to poradzić? Nienawidził mnie. A ja powinienem nienawidzić jego.

-Nie wiem, o czym mówisz.

Odpowiedziałem, wzdychając i opierając głowę na swojej dłoni i przechylając ją lekko w bok, dzięki czemu światło już mnie tak nie raziło.

-Serio?! Wiadro pokruszonej kredy lewitujące nad wejściem do pokoju Ślizgonów, aktywujące się na MÓJ głos?!

Uśmiechnąłem się lekko. Nie była to moja sprawka, ale sam dowcip był dość niewinny i obstawiałem któregoś pierwszo lub drugoklasistę.

-Przykro mi, ale nie wiem, o czym mówisz. Nawet nie miałem eliksirów, więc dzisiaj nie zbliżałem się do lochów.

Widziałem, że mi nie wierzy. Jego spojrzenie ciskało pioruny w moją osobę, co wywołało lekki ucisk w moim sercu. Zignorowałem to jednak na ten moment. Blondyn prychnął i odszedł gniewnym krokiem, a ja zostałem sam. Przez chwilę za nim patrzyłem, ale w końcu zwróciłem wzrok na książkę, którą czytałem, zanim mi przerwano.

Hmm... interesujące.
Nie spodziewałem się tego po Złotym Chłopcu.
Zobaczmy, co jeszcze jest w ciemnych zakamarkach Twojego umysłu...
-Syriuszu, ale co to znaczy?

Zapytałem mężczyznę, który stał tyłem do mnie. Widziałem jego twarz w szybie okna, przez które wyglądał, by obserwować bawiącego się hipogryfa.

-Harry, wiesz, co czujesz. Masz już 15 lat, chyba nie muszę ci tego tłumaczyć?

Powiedział, uśmiechając się lekko. Spuściłem wzrok.

-To nie jest normalne...

Powiedziałem, lekko speszony.

-To nic złego być homoseksualistą. Jest wielu wielkich czarodziei o tej orientacji.

Powiedział, odwracając się przodem do mnie i chcąc okazać mi jakoś swoje wsparcie.

-Wiem, ale nie tego świat się spodziewa po Chłopcu, Który Przeżył.

Bałem się. Bałem się, ale co miałem zrobić?

-Nikt nie może nic od ciebie oczekiwać, Harry. Idź za głosem serca. Inaczej będziesz żałować.
Jutro zaczynacie 4. klasę. Upewnij się, że będziesz zadowolony z tego roku szkolnego.

Chyba w końcu wiem, jak Cię dopaść.

Po tylu latach!


Harry Potterze...

O krok od przepaściWhere stories live. Discover now