01. Zaskoczenie

84 8 8
                                    

   Droga Zoe

   Trochę długo czekałam na twoją odpowiedź i tak, mam zamiar się o to obrażać jak wrócę do domu. 

   Tak, prosiłam już opiekunkę o zmianę pokoju, ale jakoś nikt nie ma ochoty się ze mną zamieniać, więc raczej nie bardzo to wyjdzie. 

   A w ogóle to prosiłam cię o radę co zrobić z Ryanem, a nie o głupie teksty o "końskich zalotach"! Mam już czternaście lat, jestem prawie dorosła! W naszym wieku już nie robi się takich głupot. Z resztą nieważne, bo i tak już po wszystkim. 

   Jakieś parę dni temu nie wytrzymałam i strasznie nakrzyczałam na Ryana i od tego czasu się do mnie nie odzywa, a nawet mnie unika. Nie, żebym narzekała, właśnie o to mi chodziło. Ale trochę mnie denerwuje to ile czasu spędza teraz z Charlotte i Roxy... W sensie, uh, no, są takie okropne! 

   Dobra, ale szkoda czasu i kartki na rozpisywanie się o tym idiocie. jeszcze tydzień i wracam do domu. Będzie mi brakować paru osób, ale chyba jednak ostatecznie odetchnę z ulgą, jak już wrócę.

   Pamiętaj, że obiecałaś mnie wtedy wziąć na burritos!

Całusy,

Khloe


***



   — Kurwa mać! — zaklęłam ostro, gdy znów wyrżnęłam głową o spadzisty sufit mojego pokoju na poddaszu. 

   Czas chyba zmienić dźwięk dzwonka. Rammstein, jak bardzo efektywny by nie był w wybudzaniu mnie, równocześnie miał w sobie cechy, które sprawiały, że zrywałam się z łóżka jak poparzona, a moje czoło raz po raz spotykało się z sufitem. 

   Wcześniej myślałam o przeniesieniu łóżka w inne miejsce, ale moje samotne próby przesunięcia go spełzały na niczym. Doszłam wtedy do smutnego wniosku, że posiadanie kota nie zawsze idzie w parze z byciem silną i niezależną kobietą. 

   Gdy już w pełni otworzyłam powieki i doszłam do siebie, poczułam okropny fetor dochodzący gdzieś z salonu. Nie, Boże jedyny, Latający Potworze Spaghetti trzymaj mnie w opiece, tylko nie to. 

   Szybkim ruchem wygramoliłam się z mięciutkiego i ciepłego łóżka, co było niemalże łamiące doświadczenie i ruszyłam w stronę drzwi do głównego pokoju. Spojrzałam zrezygnowana na kanapę. Oczywiście, że się nie myliłam. 

   — Azazel, nienawidzę cię, ty okrutny zwierzu! — wrzasnęłam w stronę leżącej na fotelu rudej kulki futra. — Znowu zasikałeś kanapę! Przysięgam, że kiedyś oddam cię do pobliskiego chińczyka, żeby zrobili z ciebie sajgonki.

   Azazel uniósł tylko swój spłaszczony, pełen gracji pysk, spoglądając na mnie z wyrzutem. Jak śmiałaś mnie obudzić, kobieto-puchu marny? Zdawały się mówić jego żółte oczy. Czasem miałam wrażenie, że ten przeklęty futrzak po prostu mści się na mnie za to, że jego ukochany pan już z nami nie mieszka. 

   Zignorowałam mokrą plamę na kanapie i ruszyłam do łazienki. Czas na kolejny "wspaniały" dzień.


   Jak zwykle wparowałam do firmy najpóźniej. Mogłam sobie na to pozwolić, jako głównodowodząca tego burdelu. Jednak nie chciałam wyjść na aż taką zołzę, dlatego zrezygnowałam ze śniadania w domu, by zjeść je po drodze, tym samym szybciej dotrzeć na miejsce. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

AGAIN | Ryan ReynoldsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz