47. descriptive chapter

3.3K 88 15
                                    

Hermiona zmarszczyła nos, odczytując ostatnią wiadomość Malfoya. Szybko wyłączyła telefon, by faktycznie zrobić to, co musiała. Mimo wszystko była bardzo ciekawa tego, co chłopak ma jej do powiedzenia, więc czym prędzej wzięła się za sprzątanie dormitorium, aby nie spóźnić się na umówione spotkanie.

Draco sam nie wierzył w to, co zrobił. Nigdy nie radził sobie z własnymi uczuciami i nie do końca wiedział, co czuje w tym momencie. Dodatkowo przytłaczała go sama myśl o nim i Granger. No bo jak to, ten największy arystokrata miałby się spoufalać ze szlamą?!

"A ja muszę ci coś powiedzieć" chodziło po głowie Hermiony praktycznie cały czas, dopóki nie dotarła do Wieży Astronomicznej. Gdy zaczęła wchodzić po schodach, ogarnął ją paniczny strach. To niemożliwe, żeby była tak nierozsądna i nieodpowiedzialna, aby po prostu przyjść na najwyższą wieżę spotkać się ze swoim wrogiem nie znając przy tym jego celów.

- To wszystko nie ma sensu - mruknęła pod nosem, przypominając sobie, że cała ta sytuacja jest napędzona przez głupi portal społecznościowy.

Draco niecierpliwie uderzał palcem w udo, wpatrując się w miejsce, w którym zaraz powinna pojawić się Gryfonka. Spóźnia się, pomyślał. Odwrócił wzrok w stronę zachodzącego słońca.

- Ale tu pięknie - usłyszał i mimowolnie się wzdrygnął. Wyrwała go z chwili zamyślenia.

Spojrzał na nią i poczuł, że to nie tak sobie wyobrażał. Miał wrażenie, iż wygląda nieco inaczej. Jej włosy były przede wszystkim spięte w kok, a pojedyncze pasma opadały na twarz. Wydawało się jakby dopiero się obudziła. Prawdopodobnie nie miała też makijażu, ale nie mógł zobaczyć tego z tej odległości. Zresztą, była piękna niezależnie od pory dnia, tego czy jest pomalowana i czy ma wielkiego pryszcza na środku czoła. Chociaż Draco musiał przyznać, że w świetle zachodzącego słońca wygląda jeszcze lepiej.

- Więc? Co masz mi do powiedzenia? - zapytała Hermiona, przerywając tym samym chwilę niezręcznej ciszy.

- Nie wiem jak ubrać to w słowa - odparł, drapiąc się po podbródku i jeszcze bardziej nerwowo uderzając palcem w udo.

- Jesteś bardzo niezdecydowany - rzuciła brunetka, podchodząc do barierki, by lepiej przyjrzeć się krajobrazowi. - Mam tylko nadzieję, że nie chcesz mnie zabić.

- Nie, no co ty? - uśmiechnął się pod nosem, lecz ona widząc to, spiorunowała go wzrokiem.

Czuła, że lekko go tym speszyła przez co poczuła się jeszcze bardziej niekomfortowo. Spojrzała na niego i coś przykuło jej uwagę. To było szalone - sprawiła, że Malfoy się zarumienił! Szczerze mówiąc, nie była pewna czy to światło, czy to rumień, ale zdecydowanie coś z tych dwóch.

Draco w tym czasie zdążył znaleźć się obok niej. Nawet go nie zauważyła, próbując rozszyfrować jego osobę w swojej głowie. Czy on musiał być taki skomplikowany?

- O czym myślisz? - zapytał nieoczekiwanie, jakby wiedział, że myśli o nim. Pewnie miała jeden z tych wyrazów twarzy, krzyczących "zaraz się wszystkiego dowiem".

- O to... tym pięknym widoku - wymruczała, czując, że jest już na straconej pozycji. - Czemu cię to interesuje? - dodała po chwili, nie chcąc doprowadzić do kolejnych cichych minut.

- Po prostu zastanawiałem się, czy nie obchodzi cię powód dla którego tu jesteśmy - odwrócił się w jej stronę i znajdował się teraz naprawdę blisko. Dzieliło ich nie więcej niż piętnaście centymetrów.

Serce Hermiony lekko przyspieszyło. To dziwne uczucie, gdy ktoś taki jak on jest tak blisko ciebie, że czujesz jego perfumy tysiąc razy mocniej niż gdy siedzi w ławce za tobą. Mimo wszystko owy zapach był obłędny - mieszanka drzew i przypraw korzennych połączona z delikatnym odorem dymu tytoniowego.

Ślizgon był bliski stwierdzenia, iż dziewczyna pachnie czekoladą. Wszystko w niej było takie czekoladowe. Włosy, oczy, ten zapach no i fakt, że jest słodka.

- W sumie to masz rację, po co tu jesteśmy? - rzuciła, chrząkając.

- Hermiono - Gryfonce prawie wypadły oczy z orbit - ja chyba cię lubię, a może nawet nieco bardziej niż lubię - w tym momencie mogła już zbierać szczękę z posadzki.

To była ostatnia przyczyna ich spotkania jaką mogła przypuszczać albo po prostu nie chciała do siebie dopuścić tej myśli.

- Ale jak to? - zapytała, zgrywając iditokę. - Zdałeś sobie z tego sprawę przez polubienie głupiego komentarza na Instragramie?

- Nie, po prostu to czuję - odpowiedział. - Jestem żałosny we wszystkim co robię i niczego nie jestem pewien, ale jednocześnie to, co teraz mówię jest prawdą i jestem tego pewien.

Hermiona uniosła brew, licząc w głębi duszy, że to jednak jakiś żart.

- No nie patrz tak na mnie! - powiedział i splótł ich palce. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna nie protestowała. - Wierzysz mi?

- Sama nie wiem, raczej nie - odwróciła wzrok, chcąc uniknąć kontaktu z stalowymi tęczówkami.

- Wiesz, że w żartach bym ci tego nie powiedział? Myślisz, że to nie jest naprawdę? Że kocham cię na niby?! - po tych słowach chciał ugryźć się w język. Czuł na sobie zszokowane spojrzenie Hermiony i to, iż jego policzki płoną. Ona milczała. - Na Merlina, uwierz mi!

Gryfonka w dalszym ciągu po prostu stała i analizowała wszystko co przed chwilą usłyszała. Wtedy do głowy Draco wpadł pomysł, może głupi, ale przecież raz się żyje.

- Jeśli dalej mi nie wierzysz, to czy gdybym tego nie czuł, zrobiłbym tak? - uniósł jej podbródek i złączył ich usta w długim pocałunku.





Nie wiem jak to wyszło, bo pisałam w OGROMNYM przypływie weny i praktycznie niczego nie przemyślałam. Dajcie znać czy się podoba!❤️

HP InstagramOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz