*pov (t.i)*
Wakacyjne słońce postanowiło wpaść do mnie, a konkretniej na moją twarz, przy czym mnie budząc.
Sięgnęłam po telefon by sprawdzić która godzina.
- 6:30? - Przynajmniej nie zmarnuje dnia i zacznę go porannym spacerem.
Wyszłam z pod ciepłej kołdry, by postawić stopy na lekko zimnej podłodze. Z lekkim zaspanym uśmiechem podeszłam do szafy by poszukać jakiś ciuchów.
Ostatecznie stanęło na krótkich spodenkach i koszulce hiszpance lekko odsłoniętym brzuchem.Zadowolona z wyboru ciuchów, poszłam do łazienki.
Opłukałam twarz i spojrzałam w lustro. Rozczesałam swoje (d.w) włosy i zostawiłam je wolno. Późnej ubrałam się w przygotowane ciuchy, wcześniej ubierając bieliznę. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Nie lubię się mocno malować. Zawsze byłam za naturalnością. Wyszłam z łazienki, wzięłam swój telefon, po czym zeszłam po schodach do kuchni.
Mojego taty nie było. Był już pewnie w pracy.
Pracuje w jakimś domu mody Agreste.. Nie pamiętam dokładnie.
Pamiętam tylko, że to było to związane z modą.
Kiedyś tata mi powiedział, że nasza rodzina i rodzina Agreste bardzo się lubiła, ale moja mama pokłóciła się z Panią Agreste, ale też i tego nie pamiętam. Mam krótką pamięć.Podobno bardzo się lubiliśmy z Adrieniem, ale po tej wielkiej kłótni rodzice zabronili mu się ze mną przyjaźnić.
Nie myśląc o tym więcej, wzięłam szybko z miski jabłko, po czym założyłam buty i wyszłam z domu poprzednio go zamykając.
Szłam ulicami Paryża, i szczerze dziś Mari miała mnie odprowadzić po ciekawych miejscach typu Luwr, ale wychodzi na to, że oprowadzę się dziś sama. Szybciej mi to zajmie.
Zapatrzona we drzewa wpadłam na kogoś i upadłam. Złapałam się lekko za głowę, po czym zobaczyłam rękę.- Nic ci nie jest? - Spojrzałam na chłopaka, który pomógł mi wstać.
- Tak nic mi nie jest. Dziękuję Luka.
- No proszę, zapamiętałaś moje imię. Co robisz tak wcześnie w parku? - Zapytał chłopak z lekkim uśmiechem. Sama na ten widok tego uśmiechu, uśmiechnęłam się.
- Zwiedzam. - Odpowiedziałam krótko.
- Sama? Możesz się zgubić.
- Mam małego przewodnika. - Pokazałam mu małą broszurę.
- Jak uważasz. - I zaczął odchodzić. (t.i) ty idiotko. - Czekaj!
Chłopak odwrócił się na mój trochę za głośny krzyk. - Na pewno znasz się lepiej od tej broszury. Może ty mnie oprowadzisz? Jeśli to nie będzie dla ciebie problem. - Zapytałam lekko zawstydzona.
On tylko się uśmiechnął i pokiwał głową twierdząco.Byliśmy gdzie tylko dusza zapragnie.
Nawet mam zdjęcie z Luką przy wierzy Eiffla. Przy zwiedzaniu lepiej się poznawaliśmy. Dowiedziałam się, że Luka jest w tym samym wieku co ja i też kocha muzykę.
Tyle, że ja nie gram na żadnym instrumencie, tylko śpiewam.Jedliśmy właśnie lody, gdy nagle przyszedł mi SMS od Marinette.
Od Mariś:
Pamiętaj, żebyś była u mnie na 12:00
Jasne, że nie pamiętałam. Mam tylko godzinę, więc myślę że się wyrobię.
- Bardzo cię Luka przepraszam, ale zapomniałam, że za godzinę mam być w domu u Marinette.
- To może ja cię oprowadzę. To dla mnie żaden kłopot.
- Skoro nalegasz. - Uśmiechnęłam się szczerze do niego, po czym on chciał zapłacić Andre za lody, ale jak to lodziarz powiedział "Na koszt firmy. Młodym nie odkrytym miłością trzeba pomagać".
Tak i o to ruszyliśmy pod dom BugaBoo. Nawet nie zauważyłam kiedy Luka złapał mnie za rękę. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie.
- To jesteśmy na miejscu.
- Dziękuję za dziś. Mimo, że jest dopiero 11:50, to i tak dzięki za oprowadzenie i za lody hah.
- Nie ma za co. Wiesz w moim telefonie brakuje twojego numeru. Możemy to zmienić? - Zamachał mi telefonem przed twarzą
- Haha, daj telefon. - Wpisałam swój numer telefonu i dałam jeszcze swoje zdjęcie z dzisiaj. - I już. Proszę i mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - Uśmiechnęłam się do niego szczerze.
On wziął moją rękę i ucałował jej wierzch
- Oby (t.i). - I odszedł. Mogę się założyć, o to że jestem czerwona jak pomidor.
Chwiejnym krokiem weszłam do piekarni cioci i wujka.- Witajcie. Maryneta jest u siebie?
- Cześć kochana. Tak jest. Powiedz proszę tacie, żeby kiedyś wpadł na kawę.
- Dobrze przekażę. Dziękuję. - Weszłam po schodach do góry i cicho zapukałam.
- BugaBoo to ja.
- Wejdź (z.t.i). - Ręką wzięłam klapę do góry i zaczęłam opowiadać co się dziś stało.
- Nie uwierzysz. Nie opro ~ Zatrzymałam się gdy zobaczyłam Adriena na kanapie. Momentalnie moja torebka twardo wylądowała na ziemi, a ja stałam zaskoczona.
- Witaj Adrien.
- Cześć..
**
HEJJJNie no nie jestem taka.
Lecim dalej.
***Podniosłam moją torebkę z ziemi i usiadłam na krzesło obrotowe.
- Myślałam, że będziemy we dwie..- Nie mogę patrzeć na to, jak dwoje mi ważnych osób jest cały czas napięte w swojej obecności. - Ma rację.
- Marinette ma rację (t.i). Nie możemy tak żyć. To, że nasze rodzi~
- Wiesz dobrze czego nam zakazano! Moja matka pewnie się w grobie przewraca widząc z góry co teraz robię! - Zaczęłam się lekko denerwować. Wstałam i zaczęłam chodzić w kółko myśląc nad tym co powiedzieć.
*pov Luka* (jaka ja okrutna XD)
(zacznijmy od tego momentu..)- Haha, daj telefon. - Podałem jej urządzenie, a po chwili już miałem jej numer i zdjęcie z dziś.
Ach. Ta dziewczyna jest cudowna.
- I już. Proszę i mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - Uśmiechnęła się do mnie. Ma taki spokojny uśmiech, mówiący "nie martw się, będzie dobrze"Wziąłem jej rękę i lekko przetarłem jej wierzch kciukiem, po czym ją pocałowałem.
- Oby (t.i). - I jeszcze tak słodko się rumieni. Zacząłem wracać do domu po drodze puszczając ulubioną playliste na telefonie.
Myślałem o całym tym dniu który co nie dawno się zaczął.Nawet nie zauważyłem kiedy wróciłem na statek. Poszedłem od razu do swojego pokoju, wziąłem do rąk gitarę, zamknąłem oczy i dałem się ponieść losowi.
Tak właśnie powstała ballada o miłości.
Czy to możliwe, że się zakochałem.
Jeśli zakochaniem można nazwać to, że myślę o niej cały czas, chce cały czas z nią przebywać i martwię się o nią jak o nikogo innego, to ciesze się, że właśnie trafiło na nią.**
Siemka.
Wiem, że długo czekaliście na rozdział, ale wena I take tam.
Jak wam się podobał rozdział.
Dajcie znać w komentarzach.
Do następnego °3°♡
Słowa - 976
CZYTASZ
"If only You will be" (luka x reader)
Teen FictionOpowieść AU (imiona i wygląd pożyczony z serialu "Miraculum biedronka i czarny kot" aczkolwiek charaktery zmienione). W opowieści nie występują superbohaterowie Reader - czytelnik Zapraszam do czytania.