To był dzień, jak każdy inny.
Zniecierpliwiony długim oczekiwaniem na zamówione latte, Felix zaczął rytmicznie stukać opuszkami o krawędź stolika i podtupywać, tworząc w ten sposób melodię, która trajkotała mu wesoło w głowię. Tak niewinnie umilając sobie czas nie miał najmniejszych wyrzutów, bo garstka ludzi rozrzuconych po kawiarni zdawała sie być niezwykle zabiegana dzisiejszego poranka. Z tego, co zaobserwował, mieszkańcy seulu składali tu wizyty najczęściej o wczesnych godzinach, aby podpić kawkę i zjeść ciastko przed ciężkim dniem czekającym w pracy. Nikt więc nie zwracał szczególnej uwagi na schowaną w najgłębszym kącie, złocistą czuprynę, która zresztą nie była nowością dla regularnie odwiedzających. Poza stałymi klientami, każdy pracownik kojarzył ten piegowaty nosek wystający zza książki czy promienny uśmiech będący większa podzięką dla kelnera niż jakiekolwiek słowa. Tajemniczy chłopiec odwiedzał ich niemal każdego dnia, przynosząc ze sobą jednego razu szkicownik, drugiego lekturę, a jeszcze innego odtwarzacz muzyki i nikomu nie przeszkadzając, spędzał wolny czas na swój skromny sposób.
Kim był, czym się zajmował i czemu pojawiał się tu tak często nie wiedział nikt. Pracownicy nieraz wymianiali z nim zdania oraz uśmiechy, jednak mimo kiełkującej z każdym dniem ciekawości, nigdy nie zależało im na wydobyciu prywatnych informacji. W końcu naciskanie na klienta nie byłoby w porządku, niezależnie od okoliczności.
Felix spojrzał na zegar kawiarni z delikatnym grymasem, a następnie przeniósł wzrok dużo niżej, starając sie dostrzeć kto właśnie obsługuje maszyny. Odwiedził kasę długi czas temu i do tej pory, mimo tak skąpego zamówienia oraz znikomej ilości klientów, nic nie otrzymał. Machnął ołówkiem jeszcze z trzy razy, a następnie odłożył tuż obok rysownika i rozejrzał się uważnie po zaskakująco pustym pomieszczeniu. Jeszcze chwilę temu znajdowało sie tu kilka osób, ale teraz, jakby będąc w zmowie, natychmiast poznikały. Opuścił stolik, kierując się w stronę dłużnego mu barku i stanął tuż przed ladą, gotowy uprzejmie spytać czy coś jest nie tak z zamówionym latte.
— Przepraszam... — zaczął niepewnie, kierując słowa do zgarbionych pleców bruneta z wystarczająco charakterystyczna sylwetką, aby zrozumieć, że wcześniej się nie widzieli.
Chłopak pochylał sie właśnie nad pewnym notatnikiem, uważnie przesuwając palcem po tekście, ale gdy usłyszał głos, natychmiast wyprostował kark i odwróciwszy twarz do stojącego nieopodal blondyna o rozczulająco nikłej posturze, usmiechnął się zachęcająco.
— W czym mogę pomóc? — zapytał, jednak zanim pozwolił uzyskać sobie odpowiedź, dorzucił niespodziewanie — Chyba tak się mówi do klienta, no nie? niby zostawili mi jakieś wskazówki, ale nie byłbym soba, gdybym je dokładnie przestudiował. Moja cała praca tutaj to w końcu obsługiwanie automatów i ładne wyglądanie. Wiesz, nawet nie miałem stać na kasie, ale coś pilnego wypadło partnerowi. Nieźle tak samemu obracać kawiarnią już pierwszego dnia.
Kończąc wywód westchnął ciężko i spojrzał chłopakowi naprzeciw prosto w oczy, jednak po wyczytaniu z nich nieporadności, prędko sie opamiętał.
— Wybacz, ale wydaje mi się, że jesteśmy w podobnym wieku, więc poczułem się przy tobie jak przy jednym z kumpli. Do tego, masz zajebiście niski głos i... — nagle ugryzł się w język, zauważając, że znów zaczyna nawijać. — chyba lepiej, jeśli się zamknę.
Zakłopotany uśmiech zagościł na twarzy bruneta, a wynikał on z tego, iż sam już nie wiedział, czy z jego ust nie padła przesadna ilość słów. Starał się kontrolować emocje, aby nie wystraszyć filigranowego blondyna, który od samego początku zdawał się być pchłochliwy niczym owieczka. Tak naprawdę, piegowaty chłopiec zdobył jego uwagę zaraz po przekroczniu rogu budynku i działający kompulsywnie Changbin zapragnął się przekonać, jaki temperament ma ów klient. Z doświadczenia wiedział, ze ładne buźki najczęściej świadczyły o żmijowatym charakterze, jednak ta tutaj wprawiała go w zamyślenie. Ponieważ nie wyglądał, aby się spieszył, a kawiarnia tymczasowo była pod jego nadzorem, Bin wymyślił cwany sposób na osiągnięcie zachcianki przy niewielkim wysiłku. Tak więc, nie bez powodu Felix spędził najbliższe minuty w oczekiwaniu na kelnera, ktory zjawić się nie miał od samego początku.
Gdyby nie komplement, młodszy zapewnie zachowałby dystans, ale świadomość, że druga osoba otwarcie pochwaliła w nim coś, czego za urok nigdy by nie uznał, absolutnie wystarczyła, aby zaskarbić jego sympatie. Nic więc nie stało na przeszkodzie, żeby nawiązać z drugim bliższy kontakt, czy odesłać słodki uśmiech. Najpierw jednak, ostrożnie stawiając krok do przodu, zabrał głos.
— Pocieszyłbym cię słowami, że dobrze sobie radzisz, ale nadal nie otrzymałem zamówionego latte, więc poczekam z tym trochę.
— Przegapiłem coś? — udając zaskoczenie niczym zawodowy aktor, Changbin przejrzał uważnie listę dzisiejszych zamówień i zawieszając w pewnej chwili wzrok, padrapał się po głowie.
— Czyli jednak — przyznał z pozorowaną skruchą. Obrzucił blondyna przepraszającym spojrzeniem, po czym wziął sie do pracy, aby jak najszybciej nadrobić opóźnienie. Felix zaś oparł się o blat i korzystając z okazji, przebadał wzrokiem każdy szczegół nowego pracownika kawiarni. po krótkim namyśle dotarło do niego, iż rzeczywiście mógł go spotkać w innych okolicznościach, bo wyglądał dość młodo i z pewnością nadal nie zakończył edukacji. Analizując natomiast sylwete, brunet nie był zbyt wysoki. Felix jednak śmiało mógł powiedzieć, że budowa nadrabiała wzrost, a największą uwagę przykuwały odkryte, silne ramiona, zdradzające, jak często zagląda do siłowni. Na buzi wyglądał nie mniej srogo, chyba że sie uśmiechał. Wtedy cała złowroga aura znikała bezpowrotnie.
Changbin postawił przed Felixem napój, po czym pokazał mu prostym gestem, żeby jeszcze chwilkę zaczekał. Następnie sięgnął gdzieś niżej, aby zaraz wyciągnąć spod lady talerz udekorowany kawałkiem truskawkowego ciasta i ustawił je na tacy, którą delikatnie przysunął w jego stronę. Felix domyślając się intencji, spojrzał na niego z blaskiem w oczach, ale zanim się odezwał, brunet go wyprzedził.
— Potraktuj to jako przeprosiny za nieprofesjonalizm. Na mój koszt, więc wcinaj bez najmniejszego skrępowania — przetarł ręce, posyłając Felixowi oczko. — Życzę smacznego.
Na jego twarzy zaraz wykwitł wdzięczny uśmiech i niemal się kłaniając, złapał za tace.
— Dziękuję, Changbin — mimo, że głos blondyna wydawał się być głęboki niczym dno pacyfiku, wypowiedziane słowa zabrzmiały wyjątkowo delikatnie.
Brunet zdażył zapomnieć, że ma przypięta wizytówkę na fartuchu, dlatego był zaskoczony, gdy jego imię opuściło usta wyższego. Nieznane uczucie, jakby Felix był dla niego kimś nadwyraz wyjątkowym uderzyło pełną falą, wytracając go z równowagi i w tym właśnie momencie napotkał oczy blondyna. Szkarłatne mgiełki odbijały wszystkie ciepłe uczucia schowane w chłopaku i ułamek sekundy wystarczył Changbinowi, aby się w nich zatracić. Szybko jednak wyrwał się z transu, a w odpowiedzi udało mu się zmusić do niemego przytaknięcia i dopóki jasna czuprynka nie zeszła z pola widzenia, stał sparaliżowany.
Chwilę potem wnętrze Changbina wypełniło dziwne uczucie, którego od początku się obawiał i już w tym momencie przewidział, że nastepne dni nie będą takie piękne.
~~~
ikr zwalilam koniec ale za bardzo chcialam to jeszcze dzis opublikowac. obiecuje ze poprawie w swoim czasie >:( dziekuje za gwiazdunie i drugi rozdzial trafi za dluzszy czas niestety bo nie mam czasu na nic.
CZYTASZ
pastel wishes | changlix
Fanfic𝘨𝘥𝘻𝘪𝘦 𝘧𝘦𝘭𝘪𝘹 𝘯𝘢ł𝘰𝘨𝘰𝘸𝘰 𝘰𝘥𝘸𝘪𝘦𝘥𝘻𝘢 𝘬𝘢𝘧𝘦𝘫𝘬ę 𝘯𝘢 𝘳𝘰𝘨𝘶 𝘫𝘦𝘥𝘯𝘦𝘫 𝘻 𝘴𝘦𝘶𝘭𝘴𝘬𝘪𝘤𝘩 𝘶𝘭𝘪𝘤, 𝘢 𝘤𝘩𝘢𝘯𝘨𝘣𝘪𝘯 𝘵𝘳𝘢𝘧𝘪𝘢 𝘯𝘢 𝘭𝘪𝘴𝘵𝘦 𝘫𝘦𝘫 𝘮𝘦𝘯𝘶