Na szczęście był to początkowy socjalizm i jak twierdzą historycy zajmował się mordowaniem swoich przeciwników politycznych, nie miał więc zbędnych pieniędzy po opłaceniu prokuratorów i różnych ubeków, na jakieś głupie wydumania, czyli pracownice socjalne, które by się plątały I załamywały ręce nad wystawionym łóżeczkiem. Państwo zaproponowało darmowe żłobki i przedszkola dla wszystkich i nie gmerało już w rodzinach, pouczając biedaków, jak mają żyć.
Prostytutka miała siostrę dobrze prosperującą , ale także mieszkającą w piwnicy . I kiedy prostytutka miała klienta siostra zabierała laleczkę do siebie na noc i przynosiła nazajutrz w południe .
Charakterystyczne było to, że prostytutka nigdy z nikim nie chodziła. Płynęła ulicami zawsze samotna z tajemniczym wyrazem szczęścia na swojej masce, wzbudzając we mnie nieustający zachwyt. Jej widok bowiem przyczyniał mi radości, a dzień w którym jej nie widziałam przebiegał smutniej. Klientów przyjmowała dwa, trzy razy w tygodniu. I teraz wychodzi ważność położenia naszego mieszkania bo pamięta szanowny Czytelnik, że prostytutka mieszkała w suterenie pod trójką, a nasze mieszkanie na parterze było mieszkaniem trzecim w kolejności chociaż miało nr 8.
Prostytutka nigdy nie ciągnęła swojego klienta do siebie na siłę, czy jakimś podstępem. Wogóle nie widziało się ją z żadnym mężczyzną pod rękę.
O nie ! Klient sam dobrowolnie przychodził trzeźwy i ładniutki, że palce lizać ! Mniej więcej miał wyznaczoną wizytę zaraz po zapadnięciu zmroku i punktualnie po zachodzie słońca się stawiał.
Klient więc wchodził do właściwej bramy i nie miał pojęcia, że w piwnicach są też mieszkania. Szedł klatką schodową, odliczał drzwi : jeden, dwa, trzy i trafiał na nasze . Dzwonił i dopiero wtedy spostrzegał że stoi pod drzwiami z numerem 8 . Ale było już za późno na wycofanie się , bo drzwi się otwierały. Zresztą gdzie mógłby się wycofać ? Stał więc w pełnym blasku światła bijącego z przedpokoju , zawsze dorodny i elegancki i pytał o numer 3 . Oświecony schodził do piwnicy nie krępując się zupełnie i bez wahania.
Jak się mieszka wśród złodziei i prostytutek to automatycznie zna się i milicjantów .
- Co pani może powiedzieć o tej prostytutce co mieszka pod panią - pytał nas do znudzenia dzielnicowy. - Czy są jakieś awantury ?
- Nie ! U niej jednej jest zawsze spokojnie. Awantury są po bokach....
- Boki mnie nie interesują - przerywał niezadowolony - interesuje mnie ona ! Nie dochodzą żadne hałasy ?
- Mówię panu, że ona jest bardzo spokojna ! Hałasy idą z bocznych.....
- Boczne mnie nie interesują. Przyszedłem do pani w związku z nią. Gdyby pani potwierdziła, że ona wznieca burdy problem mielibyśmy z głowy.
- Burdy wzniecają boczni....
- Boczni nas nie interesują ! Może jednak jakieś stuki, chociaż słychać ?
- Owszem, walenie i dzikie wrzaski jakby się mordowali, idą z bocznego mieszkania...
- Proszę pani nas interesuje tylko ona. Jakbym przyniósł komendantowi pani skargę na nią, pewnie bym awansował...
- Przykro mi, ale na nią nic złego powiedzieć nie mogę .
- No właśnie ! - bąknął milicjant zdjął czapkę i otarł spocone czoło.
Widząc jego nieszczęśliwą minę, mamuśka podała mu kawę dla ukojenia, a potem tak wyszło że i wódeczkę.
Nie było w tym nic zdrożnego, bo akurat podanie wódeczki zbiegło się czasowo z zakończeniem służby i dzielnicowy rozgościł się na dobre.
- Proszę pani, mamy z tą babą siedem światów ! Komendant spać przez nią nie może. Gorzej ! Obawia się, że przez tą cholerną babę obetną mu premię, bo są bez przerwy na nas skargi, że nic nie robimy ! Nie ma miesięca, żeby nie było kilka skarg, że okrada klientów. Cholery można dostać ! Nie wiemy, co mamy z tą babą zrobić ? Do niczego się nie przyznaje ! Twierdzi że owszem, klient taki był , ale nigdy klientów nie okrada. A okrada nachalnie ze wszystkiego ! Do kalesonów i skarpetek ! Wszystko co ma cennego klient na sobie, to u niej straci ! A jak się niektórzy siłacze stawiają i nie chcą wyjść bez odzyskania swojego mienia, to po prostu wali i wyrzuca siłą ! Jeden klient to tak się wściekł , że postanowił przeszukać jej mieszkanie, ale żadnej rzeczy nie znalazł, więc zabrał się do bicia i w efekcie sam został przez nią dotkliwie pobity i wyrzucony w samych majtkach i bez jednego zęba . Dlatego się pytam, czy aby na pewno nic od niej nie słychać ?
- Niestety u niej jednej, jest zawsze cicho i spokojnie - odpowiadała niezmiennie mamuśka.
Komendant musiał mieć rzeczywiście rozżarzone węgle na głowie bo dzielnicowy niebawem znowu się u nas pojawił .
- Na prawdę żadne odgłosy nie dochodzą od niej ? - zapytał, a usłyszawszy znaną odpowiedź zdjął czapkę, otarł pot z czoła i zupełnie nie zaproszony klapnął na fotel.
- Teraz miała klienta, jakąś ważną szychę. Nie wiem kiedy go obrobiła, ale klient strasznie się awanturuje i żąda , żeby zrobić z nią porządek ! Podobno to jest jakiś sekretarz pierwszego sekretarza ! I żąda , żebyśmy ją przymknęłi ! A na jakiej podstawie ? Pani, jako jej bezpośrednia sąsiadka, nauczycielka bądź co bądź, wystawia jej znakomitą opinię. A jeden poszkodowany to za mało, a innych nie ma ! Była w poprzednim tygodniu jakaś bijatyka, hałasy , krzyki ?Poświadcza pani, że widziała eleganckiego mężczyznę w jasnym trenczu, który schodził do niej do piwnicy ? Nic Pani nie widziała i nie słyszała .
- A wie pan , że w ostatnim tygodniu nikt akurat do nas przez pomyłkę nie zadzwonił i nie pytał o numer 3 . Widocznie już wyjaśnia że mieszka w piwnicy.
- Najwidoczniej - przytaknął milicjant. - Ciekawe, co komendant wymyśli, żeby pozbyć się tej partyjnej gnidy ? Bo gość się uparł, że musi odzyskać swoje rzeczy. Sygnet, złoty zegarek, jakieś spinki, portfel też miał podobno z wężowej skóry i srebrną papierośnicę . Ta się wszystkiego wypiera . Zrobiliśmy konfrontację, ona przyznała że był jej klientem, ale żadnej z tych rzeczy które wymienił nie miał przy sobie. Zaklinała się, że ona nie jest złodziejką. A kiedy ten nie ustępował, to tak mu nabluzgała, że zapomniał języka w gębie. Nasz komendant też nie jest od tego , żeby nie potrafił rzucać mięsem ! Ale tak jak ona klnie, to uszy opadają. Jest bezczelna, ordynarna , okrada klientów do suchej nitki ! A jakimi wyzwiskami na nas rzuca, kiedy ją oskarżamy ?! Nie możemy jej niczego udowodnić , tylko możemy ją straszyć. Ale ta baba jest z piekła rodem ! Niczego się nie boi ! I tak nie tylko wysłuchujemy jej bluzgów, ale od jej klientów też słyszymy najgorsze rzeczy. Bo też ona dobiera sobie samych na stanowiskach ! Ostatnio po tym sekretarzu , komendant się zdenerwował i zmienił zasady. Jak ktoś przychodzi ze skargą na nią, a z gębą na nas, to komendant osobiście wyjaśnia, że milicja obywatelska nie jest prywatną milicją dla różnych ważniaków i nie będzie pilnował prywatnie żadnej dupy , która ma plecy a nie ma rozumu. Jak się ktoś taki ładuje do dziwki, to powinien przewidzieć w co się ładuje ? I teraz obraliśmy metodę, że nie przyjmujemy żadnych skarg na nią, jeśli klient nie może udowodnić poprzez żonę, że miał to , czy tamto przy sobie , a u niej stracił. I w końcu nie musimy wołać tej piekielnicy do komisariatu na przesłuchania, bo nikt już nie wnosi na nią żadnej skargi . Tak , że do pani już w tej sprawie nie będę przychodził . Bo mówi pani , że od niej nigdy nie było zakłócenia porządku.
- Nigdy, ale ci z boku, zwłaszcza ta para , to skaranie boskie ! Jakie wrzaski tam odchodzą i łomotanie !
- Boki nas nie interesują.
C.d.n.
CZYTASZ
Bez czci i wiary
Non-FictionO kobietach z PRL-u . I nie tylko o nich. I w PRL-u żyli LGBT i klechy i nie byli w centrum niczyjego zainteresowania. Obywało się bez opluwania i wydziwiania.