Z pamiętnika Julii S. "Wszyscy nauczyciele umarli. Sąd i inne instytucje postanowiły że w ramach kary zamkną nas w szkole. Jedyne gdzie możemy wychodzić to boisko szkole plac zabaw i na dach. Niektórzy próbowali uciec ale zostali zestrzeleni. Mam obecnie 15 lat. Na całe szczęście nikt mnie ani nie zgwałcił ani nie skrzywdził choć było blisko. Kuba zawsze mnie bronił. Dopóki mógł.
Nie mamy ani wody ani prądu. Jedzenie mamy z boiska. Nie jest źle. Tylko że ludzie nawet nie wiedzą ile tu okrucieństwa. Nie raz jak ktoś był ranny, to się go... gotowało.
Ja nigdy nie zjadłam człowieka ale bywało że przez kilka tygodni nic nie jadłam. Było ciężko ale dostaliśmy zrzut od matki Oliwiera. On już nie żyje ale ona nadal nam pomaga. W szkole jest nas już zaledwie 80 i każdy ma pokój z kimś kogo lubi. Myjemy się raz w tygodniu i mamy do wyboru jak. Możemy na dachu albo w prysznicach z wf. Problem jest jednak taki że są ogromne kolejki. Ale co miesiąc każdy ma dostawać przepustkę bez kolejki na mycie. Jeżeli wszyscy dobrze się spisujemy to raz w tygodniu mamy ognisko i to jest mój ulubiony czas. Kiedy mogę poprzytulać się do Ani i Kuby. Jednak z Kubą jest problem. Ania zdjagnozowała u niego zespół niespokojnych nóg. ( A tak poważnie, ja też muszę czasem pożartować) to ma on zaburzenia pamięci i PPSD. Śpimy razem w pokoju. Ania ja i kuba. Dobrze nam się żyje lecz czasami Kuba zaczyna płakać w nocy bo przypomniał sobie o huku i całym rozgardiaszu. Zmieniamy się z Ania która ma go uspokoic. Ale czasem brakuje mi cierpliwości. Kocham Kubę jest moim przyjacielem ale nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Ania próbuje go leczyć i powoli widać postępy. Moja mama czasem wpycha mi listy przez ogrodzenie. I mam tam np. Czekolady i inne słodkości. Rodzicie czasami pod osłoną nocy przymycaja się do swoich dzieci i żyją z nimi kilka dni. Nikt z nas nie ma o to problemu. Zresztą przynoszą tu picie i jedzenie. Kiedyś jeszcze można było porozmawiać z innymi członkami rodziny jak ktoś przyniósł telefon. Ale jakiś debil wrzucił coś na fejsbuka i zamontowali zagłuszacze sygnałów. Strażnicy czasami przymykają oko na przemycanie rodziców. Moje ulubione momenty to też tę kiedy mama przynosi mi telefon i oglądam sobie na nim pobrane filmy. Moja mama przemyciła się już tak 4 razy. I żyła z nami łącznie 15 dni. Ale mistrzynią w takim szmuglowanie starych jest matką Oliwiera. Ona sama kiedyś jak jeszcze Oliwier żył, przeszmuglowała się 15 razy i żyła łącznie 68 dni z Oliwierem. Kiedy Kuba był jeszcze zdrowy robił naprawdę dużo dla nas wszystkich. Skręcił dla mnie i dla ani łóżka z ławek. Materace mamy z sali gimnastycznej. A kołdrę i prześcieradła przyniosła nam moja mama. Nastepna wizytę planuje za 4 dni to może napiszę wam jak było. A i przychodzi dla tego bo mam urodziny. Nie liczę na to że da mi jakiś prezent ale jak dostanę to będzie." Całusy wasza Julia