Rozdział I

7 0 0
                                    

-Tom, szybciej! Znowu jesteśmy spóźnieni!

-Nie moja wina, że zapomniałeś zamknąć domu!

-To ty zawsze zamykasz dom!

-Ale to tobie mama dała klucze!

-Dobra, nieważne, pośpieszmy się!

Obaj biegli chodnikiem wzdłuż ulicy, na której mieszkali. Byli oni spóźnienia umówione spotkanie z kolegą, z którym mieli udać się do nowo otwartej pizzeri. Głównym powodem, dla którego mieli się tam zjawić nie była przepyszna pizza.Była nim otwarta razem z pizzerią strefa gier.

Obaj chłopcy byli braćmi w wieku trzynastu lat. Mieli na imię Tom i Jacob. Byli oni bliźniakami, a jedyne dzięki czemu można było ich odróżnić to kolory koszulek. Tom zawsze nosił czerwoną, a Jacob niebieską. Obaj byli szczupli i średniego wzrostu i byli brunetami.

W końcu po niecałych pięciu minutach biegu dotarli do umówionego miejsca spotkania, którym było najbliższe skrzyżowanie, przy którym mieszkał ich kolega - Roy. Był to szczupły i wysoki jak na swój wiek blondyn, przez co wyglądał na rok starszego od braci chociaż był w tym samym wieko co oni. Zawsze chodził w szarej bluzce w białe poziome paski.

-No nareszcie, myślałem już, że nie przejdziecie.

-Jak widać, jesteśmy - powiedział Jacob.

-Dobra, chodźmy już.

 Droga do pizzeri nie należała do najkrótszych. Chłopcy mieli do pokonania około 5 kilometrów. Po drodze minęli swoją szkołę. Był to dość sporych rozmiarów budynek, gdyż uczęszczało do niej sporo osób spoza ich miejscowości. Działo się tak, ponieważ ich szkoła była na dość wysokim poziomie.

Obaj bracia nie byli wyjątkowymi uczniami, ale też nie uczyli się źle. Jedynym problemem była chemia. Nie chodziło tu o to, że nic nie rozumieli na lekcji ale o nauczycielkę. W przeszłości ona i matka braci chodziły do tej samej klasy i bardzo się nie lubiły. Prawdopodobnie dlatego na lekcjach prawie za każdym razem bierze, któregoś z chłopców do odpowiedzi. Na szczęście teraz był środek wakacji więc bracia nie musieli się nią przejmować.

-Słuchaj Roy, nie wiesz przypadkiem jakie będą tam gry? - spytał Tom.

-Niestety nie bardzo, wiem tylko tyle, że połowa została zrobiona na zamówienie, a druga połowa została przywieziona z innych pizzeri...

 Po wypowiedzeniu tego zdania Roy na chwilę zamilkł. Nie była to jednak zwykła cisza jaka przychodzi kiedy nie wiemy co powiedzieć. Widać było, że chłopak się nad czymś zastanawia. Tak jakby wahał się czy coś powiedzieć czy zachować to w tajemnicy. Jacob to zauważył.

-O co chodzi Roy, coś się stało?

-Yyy... nie nic, zamyśliłem się. - odpowiedział Roy nie pewnym głosem.

-Ej, chłopaki , już ją widać. - powiedział Tom.

Na horyzoncie chłopcy ujrzeli duży, dwupiętrowy budynek. Był on jasno-niebieski z czerwonym, neonowym napisem "Freddy's Pizza Land" Cała pizzeria była udekorowana kolorowymi balonami, gdyż był to jej dzień otwarcia. Parking przed budynkiem był niemal cały zapełniony. Przy głównych drzwiach do pizzeri stała mechaniczna maskotka Freddy'ego - twarzy pizzeri, machająca do nowo przybyłych gości. Była ona wysoka na około dwa metry, a wyglądem przypominała niedźwiedzia z małym czarnym cylindrem na głowie.

Po wejściu do pizzeri chłopcy zauważyli dwa przejścia. Przejście po prawej stronie prowadziło do strefy restauracyjnej, a przejście po lewej stronie do strefy z grami, która była celem ich przybycia. Po wkroczeniu do strefy gier ich oczom ukazała się ogromna sala wypełniona niezliczoną ilością dzieci i automatów do gier. Nie posiadała ona wiele okien dlatego była oświetlona przez masę kolorowych światełek znajdujących się pod sufitem.

-Dobra to co robimy? - spytał Jacob.

-Może się rozdzielimy? - zasugerował Tom.

-W porządku, spotykamy się przy wyjściu za dwie godziny. - powiedział Roy

Po tych słowach każdy poszedł w innym kierunku. Jacob poszedł w prawą stronę od wejścia. Przez chwile wędrował pomiędzy różnymi automatami szukając wolnego miejsca, gdy nagle przed chłopcem ukazał się bordowy automat. Nie był on zbyt dobrze oświetlony, ponieważ znajdował się w rogu sali. Na bokach był umieszczony rysunek postaci przypominającej szczura trzymającego wędkę, który w panujących tu warunkach nie wyglądał za dobrze. Prawdopodobnie przez to żadne dziecko nie chciało używać tego automatu, jednak Jacob'a to nie zniechęciło. Bardzo zaciekawiło go tajemniczo wyglądające urządzenia. Stanął naprzeciw automatu i wrzucił do niego pieniążek przez otwór umieszczony z lewej strony urządzenia.Niestety nie się nie stało.

-Szlak, prawdopodobnie jest zepsuty. Chociaż skoro nie działa to czumu nie ma na nim żadnej karteczki z tą informacją?

Nagle ekran automatu się włączył, tylko że zamiast menu gry wyświetlił się czarny napis na białym tle "POMÓŻ MI". Jacob przez chwilę patrzył na niego przerażony, gdy nagle wszystko dookoła zniknęło... Wszystkie dzieci, automaty do gier i cała sala... Zniknęło...Został tylko on i stający przed nim automat z niepokojącym napisem. Przez chwile Jacob nie mógł się ruszyć. Nie było pewne czy ze strachu, czy z jakiegoś innego nie wytłumaczalnego powodu. Stał tak jeszcze przez chwilę do momentu kiedy stracił przytomność upadając na podłogę przed urządzeniem. Ostatnią rzeczą, którą Jacob zobaczył na ułamek sekundy był kolejny napis na ekranie zaraz pod pierwszym napisem "NIE WCHODŹ GŁĘBIEJ".

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 17, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Na DnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz