1. BTS Pomyłka 2017

6 0 0
                                    

To ten. Pisałam to ponad rok temu, odkopałam z czeluści moich prac. Musiałam mieć głupawkę kiedy to pisałam. Serio. Poprawiłam co nieco ortografię i interpunkcję, ale wiem że nie jest idealnie (zwłaszcza z interpunkcją, z nią mam zawsze problem) Nie wiem co mnie podkusiło żeby to wstawić, ale mam nadzieję że ten one-shot (kiedyś w zamierzeniu, pewnie ff) nie jest taki zły.

***

Biegłam właśnie w kierunku lotniska. Obiecałam mojemu przyjacielowi, że go odbiorę, a tym czasem się spóźnię. Dostał miesiąc wolnego od wytwórni, a jego powrót do Seulu jest tajny. Umówiliśmy się, że będzie ubrany w czarną bluzę z kapturem,maskę "misia" oraz że będzie czekał przy wyjściu z lotniska. Wpadłam więc na lotnisko i od razu zaczęłam szukać znajomej mi osoby. Po dłuższej chwili zauważyłam osobę której szukam, więc podbiegłam do niej i mocno się w nią wtuliłam. Chłopak po chwili odwzajemnił nieśmiało uścisk. Zdziwiło mnie to trochę, ale w sumie G-dragon często dziwnie się zachowuje, dlatego nie zwróciłam na to większej uwagi. Po chwili pociągnęłam go za rękę a w drugą wzięłam jego bagaże. No nie powiem dzisiaj ma ich mało, myślałam że znowu będę musiała latać parę razy jak ostatnio. Wepchnęłam go do auta, a następnie włożyłam jego walizkę do bagażnika i sama wsiadłam. Odpaliłam auto kluczykiem i wyruszyłam w drogę do domu. Po chwili jednak zadzwonił mój telefon. Odebrałam go, i od razu przełączyłam na głośno mówiący rozpoznając numer Lily, menadżerki G-dragon'a.
-Hej, chciałaś coś od smoczka?
-Nie, dzwonię aby poinformować cię że Ji-Jong nie może przyjechać, wyskoczyły mu próby do koncertu.
-Czekaj, skoro smoczek nie może przyjechać to kogo ja wiozę?!-gwałtownie zahamowałam. Dotarło do mnie że właśnie kogoś chyba porwałam. Rozłączyłam się i spojrzałam do tyłu. Mój pasażer siedział bezwładnie na siedzeniu, a na jego czole można było zauważyć czerwoną plamę. Chyba przywalił głową w siedzenie z z przodu i zemdlał. No super. Już widzę te nagłówki gazet ; "Porwała i pobiła niewinnego chłopaka". Super. Tylko o tym marzyłam. Ponieważ jego twarz była zasłonięta przez maskę, postanowiłam ją ściągnąć, by zobaczyć jego twarz. Powoli sięgnęłam do jego twarzy i ściągnęłam maskę. O kurwa. To Jungkook. No to mam jeszcze większego pecha. Porwałam członka drugiego najpopularniejszego zespołu popowego w Korei. Już nie żyje. Zawróciłam pod lotnisko. Członkowie Bangtan Boys pewnie już go szukają. Zostawiłam Jeona w samochodzie a sama ruszyłam na poszukiwanie kogoś z zespołu. Znalazłam ich wyraźnie się za czymś lub kimś rozglądających. Pewnie szukają Kookiego. Oblegały ich fanki, a oni próbowali się przez nie przepchać. Biedacy, pomyślałam. Wpadłam na pewien pomysł. Udałam psychofankę i zawołałam:
-O matko, czy tam nie jest Jungkook?!- zadziałało. Tłum fanek rzuciło się w podanym przeze mnie kierunku. Członkowie BTS chyba na serio myśleli że tam jest ich maknae, bo patrzyli w tamtą stronę z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Usłyszałam kawałek wypowiedzi Namjoona.
-... głupi, miał iść tylko do toalety!-po usłyszeniu tych słów postanowiłam do nich podejść.
-Em, przepraszam?
-Chcesz autograf? - spytał Jimin
-Niezbyt... znaczy nie zrozumcie mnie źle, to nie tak że was nie lubię...- zaczęłam się tłumaczyć.
-To w takim razie czego potrzebujesz?
- Bo tak jakby, wiem gdzie jest wasz kolega.
-Tak jakby?-spytał Suga
-No bo miałam odebrać swojego przyjaciela z lotniska... No i wasz kolega stał tam skąd miałam go zabrać no i tak jakby... go z nim pomyliłam i zabrałam go z tam tąd...
-Co zrobiłaś?!- spytał wściekły Tae
-Spokojnie Taehyung, w takim razie załóżmy że mówisz prawdę. Gdzie jest teraz Jungkook- odezwał się Suga.
-No bo później pojechałam z nim w kierunku mojego domu, ale zadzwonił mój przyjaciel i powiedział że coś mu wypadło i jednak nie przyjedzie. W tedy ja dosyć gwałtownie zahamowałam, no Jungkook chyba uderzył głową w siedzenie z przodu... Przyprowadziłabym go ze sobą ale po tym wydarzeniu zemdlał...
-Czekaj, czekaj. Czy ty próbujesz nam powiedzieć że niechcący porwałaś Jungkooka a w dodatku doznał przez ciebie uszczerbku na zdrowiu? Skąd mamy wiedzieć że nie jesteś jakąś psychiczną fanką?
- eh, bo nie krzyczę? Jak chcecie to możecie nie iść, ale wiedzcie że ja go tutaj nie przytargam. Za ciężki chłopak jest.
-No dobra, pójdę z tobą ale chłopaki zostają przed lotniskiem - powiedział lider.
-Niech ci będzie, chodź - zakończyłam moją rozmowę z nim i zaczęłam zmierzać w kierunku parkingu. Dotarłam do samochodu chwilę potem i co zastałam? Jungkooka siedzącego sobie spokojnie na siedzeniu. No może nie do końca spokojnie bo wkurzał się na swój telefon. Pewnie się rozładował, a chciał zadzwonić do chłopaków. Otworzyłam drzwi, a on popatrzył się na mnie ze zdziwieniem.

-Słuchaj... Ja naprawdę przepraszam - to mówiąc ukłoniłam się dosyć nisko - po prostu pomyliłam cię z moim przyjacielem. Za to przyprowadziłam ci kolegów - uśmiechnęłam się lekko. Chłopak chyba dopiero teraz zauważył stojącego za mną lidera, bo lekko się uśmiechnął. Nie mówił nic przez chwilę, wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał.

-Nic się nie stało. To ja nie powinienem za tobą bezmyślnie iść. Jeśli tylko mogłabyś zrobić coś z moją raną na głowie...

-Tak, tak już robię! - wykrzyknęłam i rzuciłam się w kierunku przednich siedzeń. Niestety moje poszukiwania nie trwały długo, gdyż zadzwonił mój telefon. Gdy zobaczyłam że to Ji-Jong od razu odebrałam z zamiarem powiedzenia mu że oddzwonię.

-Ah-Jong do cholery! Czemu nie odbierałaś wcześniej?! - wydarł się od razu mój rozmówca

-Spokojnie Ji-Jong, po pierwsze pół tonu ciszej, po drugie miałam wyłączony telefon, a po trzecie czy to jest teraz aż tak ważne?- powiedziałam siląc się na spokojny ton. W dalszym ciągu poszukiwałam apteczki.

-Tak, bardzo ważne. Pamiętasz ten klub Star coś tam, byliśmy w nim jakiś tydzień temu.

-Ech, tak. To wtedy schlałeś się w trzy dupy, i próbowałeś poderwać grzejnik? - odpowiedziałam, próbując powstrzymać śmiech, jednocześnie namierzając apteczkę i szukając w niej plastra oraz wody utlenionej.

-Pamiętasz może czy nie zostawiłem tam mojej marynarki?

-Serio Kwon? Dzwonisz do mnie tylko po to by spytać się czy nie zostawiłeś marynarki?!-wycedziłam przez zęby-Dupek! Ja tu próbuje powstrzymać moją niechybną śmierć za wyrządzenie szkody człowiekowi a ty pieprzysz mi o jakiejś marynarce?!

-Em, Ah- Jong uspokój się i na spokojnie wszystko mi wytłumacz.Potrąciłaś kogoś?

-Nie, ale za to porwałam Jungkooka z BTS bo myślałam,że to ty a potem zadzwoniła do mnie Lisa i za mocno zahamowałam i uszkodziłam go trochę.

-No to masz przechlapane. Chociaż... Pamiętasz jak walnęłaś mnie szpilką i zrzuciłaś ze schodów? Potem na mnie nakrzyczałaś i stwierdziłaś że jestem dupkiem bez uczuć, delikatnie mówiąc. Mógłbym cię za to pozwać. JA NADAL MAM TĄ BLIZNE PO SZPILCE ROZUMIESZ? - warknął mi Dragon

-Tak, tak.Ale wtedy nie wiedziałam że jesteś tym G-dragonem. Ja w ogóle nie wiedziałam że jesteś sławny. Po za tym ci się należało. Kto normalny chodzi o pierwszej nad ranem po domach i pyta ludzi o podpaski?! - Kompletnie zapomniałam, że całe BTS stoi obok mnie i słucha mojej rozmowy z Kwonem.

-Dobra. Wygrałaś. Idź go teraz opatrzyć, czy coś. Ja zmykam zadzwonię później! - pożegnał się szybko Smoczek.Ech co za człowiek. Moje zamyślenie przerwał głośny śmiech Taehyunga.

-Ej, ty tak na serio walnęłaś go szpilką? - spytał

-Em... - w tym momencie spaliłam buraka - tak, ale nie mówicie temu nikomu, błagam!

-Czyli tym gościem którego miałaś zgarnąć był G-dragon?

-Yhymn. Umówiłam się z nim tam gdzie stał Jungkook, no a po za tym on też miał mieć maskę w "misia". Byłam święcie przekonana, że to on. Przepraszam, ale muszę coś zrobić z twoją raną - tu zwróciłam się do poszkodowanego. Podeszłam do niego, nachyliłam się i odgarnęłam z jego czoła grzywkę. Ma piękne oczy - pomyślałam. Gdy polewałam ranę wodą utlenioną, Kookie lekko syknął. Przestałam wtedy polewać, i nakleiłam na jego czoło plaster. Zakryłam go grzywką, tak że nie było go widać.

-Gotowe! - powiedziałam z szerokim bananem na twarzy.

-Em, słuchaj... - odezwał się Suga

-Tak?

-Bo wiesz, skoro wiemy już na pewno że nie jesteś naszą fanką... Pomogłabyś nam?

-O co chodzi?

-Chodzi o to że podczas naszej trasy koncertowej wytwórnia postanowiła zmienić nasz adres zamieszkania, i teraz zbytnio nie wiemy gdzie to jest.

-Czyli, że mam wam pomóc dojechać do mieszkania?- spytałam. Chłopcy tylko energicznie pokiwali głowami - No dobrze, gdzie to jest?

***

Więc, wiem że kończy się kompletnie z dupy. Na razie chcę wiedzieć jak się przyjmie w społeczności wattpada. Może kiedyś bardziej go rozwinę.

Pomysły i inne straszydłaWhere stories live. Discover now