Kolejna bezsenna noc, kurwa znowu to się dzieje, kiedy to było? Ah tak... 5 miesięcy temu, czemu nie mogę o Tobie zapomnieć? Czemu znowu mnie to prześladuje, nie cierpię Cię, obyś umarła pełna bólu, oby los Ci odpłacił za wszystko. Noc jak zawsze piękna, mroczna ale urokliwa, światło księżyca rozjaśnia mój pokój, pozostawiając po sobie przezroczysty ślad, siedzę nad łóżkiem chowając twarz w dłoniach i spoglądając w dal, może i bym coś ujrzał ale wzrok mam słaby, więc widzę te rozmazane drzewa i leśną dróżkę, na której dostrzegam kogoś pomimo złej kondycji oczu, podchodzi bliżej a to... ona, kurwa czemu? Wystarczy że mnie w myślach prześladujesz, teraz jeszcze podejdziesz pod okno i mnie dobijesz mocniej hmm? Minęło 5 minut od kiedy ją dostrzegłem, podeszła i tak jak zwykle, stanęła przed oknem, błagalnym wzrokiem mnie lustruje, a ja obojętnie patrzę w jej już prawie pełne w łzach, zielone oczy, czarne włosy które sięgają jej do pasa, nie dam się nabrać na jej sztuczki, chroniczna pustka mnie dopada przez nią od dłuższego czasu, znowu coś spierdoli, a to przeprosi, a to znowu mnie zrani... błędne koło prawda? No nic, pora znowu jej kazać wypierdalać stąd, ale na tyle cicho żeby rodzice nie usłyszeli jak drę pizdę o 1 w nocy.
- cz-cześć, chciałam Cię przeprosić i to nie pierwszy raz, ja tak łatwo nie odpuszczam, mogę tutaj nawet stać do 3 w nocy, gniecie mnie w środku i serce mi się łamie na drobne kawałki – powiedziała dziewczyna gdy z jej oczu poleciały pojedyncze łzy i zaczęła się trząść z zimna
- niech Cię gniecie w środku, po prostu się odpierdol ode mnie, możesz sobie tu szlochać czy wyć, mnie to już nie obchodzi – powiedziałem obojętnym tonem
Dziewczyna była nieustępliwa, siedziała pod moim domem przez kawał czasu, a ja i tak usnąć nie mogłem, czułem się obserwowany a to wywołało spory dyskomfort, noc jeszcze młoda, a pod domem i tak stoi ta szmata, może pora na nocny spacerek co?Ubrałem się w jakąś bluzę żeby nie zamarznąć i dresy, poszedłem innym wyjściem żeby mnie nie zauważyła, zamknąłem za sobą cicho drzwi od domu żeby nie wybudzić domowników, i poszedłem wolnym krokiem w las, wszystko jest tak rozmazane, ale nie na tyle żebym się wywalił na ziemie, zauważyłem że ona dalej tam pod moim oknem stoi, wpatruje się wręcz w nie, jakby była w transie,dooobra... to już mnie zaczyna przerażać, ale no nic, idę przed siebie a do płuc wdziera mi się chłodne, jesienne powietrze, liście opadają na ziemie, a wiatr zdmuchuje je po kole z drzew okazując majestat tej pory roku, znam ten las jak własną kieszeń więc nie powinienem się zgubić, muszę w końcu zebrać myśli i postanowić co dalej, ta dziewczyna jest jebnięta, nie odpuści i nie pozwoli mi żyć w spokoju, jeśli jej wybaczę to ona i tak zrobi dokładnie to samo co przedtem, czyli zniszczy mi życie, to jest ten typ człowieka, który jak dostanie tego czego chce, to spierdoli absolutnie wszystko, więc jaki jest w tym sens? Z drugiej strony, ona nie odpuszcza... nigdy, więc opór wobec niej jest bezcelowy, chyba że nauczę się jak usnąć mając stalkerkę pod oknem, swoją drogą nie powinni się zainteresować nią rodzice? Pewnie i tak mają jej dosyć, hah...
wszyscy mają jej dosyć
po dłuższej wędrówce wśród nocnych zakamarków lasu,zaczynam drżeć, może już powinienem wracać do domu? Sprawdzam telefon i jest godzina 1:52, może sobie odpuściła wreszcie? Na co ja liczyłem, ona dalej tam stoi... może jak rzucę w nią kamieniem to sobie pójdzie? Niee to głupie, tylko zwrócę na siebie jej uwagę, oo wiem, jak wrócę to puszczę jakieś straszne historie, wystraszy się i pójdzie sobie, nie no pewnie dalej tam będzie sterczeć, ale wiem doskonale jak ona się boi tych historyjek o duchach czy innych straszydłach, niech się boi, w końcu jest na zewnątrz a ja w środku prawda?, wróciłem do swojego pokoju i walnąłem się na łóżko, po pewnym czasie kiedy już chwilę odpocząłem, puściłem jakąś historyjkę, w pewnym momencie zauważyłem że... jej tam już nie ma, nie rozumiem czemu tak nagle się ulotniła, ale mnie to cieszy, w końcu usnę normalnie, po krótkim czasie zasnąłem jak niemowlę. Obudziłem się rano i wpuściłem świeże powietrze do pokoju,dzisiaj jest piękny słoneczny dzień, a za oknem poranna mgła, chwilę ją podziwiam jak zawsze, to taki mój „rytuał", i naprawdę mnie to pokrzepia,przypomniałem sobie o tym co było wczoraj, kto by pomyślał że jakaś durna historyjka przyniesie taki dobry efekt? Nawet w szkole mnie już nie stalkuje,wydaje się... nieobecna, i dobrze, w końcu trochę prywatności!, po powrocie do domu zastali mnie rodzice, jak zwykle spytali jak było w szkole, kiedy będę miał dziewczynę no klasyk... ale nie narzekam przynajmniej mnie nie biją, więc znów wracam do pokoju, i wsłuchuje się w muzykę która gra na laptopie, zawsze gustowałem w rocku, nightcorach i melancholijnej powolnej muzyce, w zależności od nastroju, nim zauważyłem już się ściemniło, i o dziwo pani „nigdy nie odpuszczam, gniecie mnie w środku" nie przyszła, i dobrze, godzina 23:34, nie wiem czemu, ale...
prąd wysiadł