I - Powstanie z popiołów

31 3 1
                                    


             Ziemia. Planeta, której większość mieszkańców już od dawna nie wierzy ani w magię, ani w istoty nadnaturalne. Stały się one jedynie obiektem mitów i legend. Jednak prawda jest z goła inna. Istoty te dalej żyją i są bliżej niż komukolwiek się wydaje. Żyją tuż pod naszymi nosami, pośród ludzi. Ukrywają swoje prawdziwe ja. Nawet nie widzisz kiedy spotykasz w metrze, w klubie, czy w lesie kogoś o dwojakiej naturze. To będzie opowieść o nie z własnej woli jednej z takich istot oraz o jej walce o zachowanie człowieczeństwa. Wszystko zaczęło się pięć lat temu na obrzeżach jednego ze skandynawskich miast. Tamta noc była spokojna, cicha i nie wyróżniająca się na pozór niczym szczególnym. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że w tamtą noc życie pewnej osoby odmieni się całkowicie. Julia bo tak jej było na imię śniła wtedy straszny koszmar, jednak to wcale nie on ją obudził. Zrobił to ogień, który w oka mgnieniu zajął cały dom oraz przeraźliwe krzyki. Była przerażona, nie wiedziała co robić. Instynktownie rzuciła się do ucieczki podczas gdy budynek trawiony ogniem zaczął się już walić. Dobiegła już do korytarza, na końcu którego ujrzała drzwi wyjściowe. Okrutny los nie pozwolił jej jednak opuścić budynku, sufit zawalił się przed nią prosto na jej jedyną drogę ucieczki. Padła na kolana wiedząc, że to już jej koniec. Klęczała nieruchomo licząc każdy oddech. Ogień zbliżał się coraz bardziej, na jej skórze pojawiało się coraz więcej oparzeń. W chwili gdy utraciła już całą nadzieję usłyszała huk i trzask odblokowywanego wyjścia, a przed sobą ujrzała bladego mężczyznę w czarnym płaszczu. Już jedynie na w pół przytomna spojrzała na niego przytępionym od dymu wzrokiem i padła.

Obudziła się w dużej sypialni jakiegoś starego pałacu. Wszystkie meble, okna, zasłony i dywany były wiekowe, jednak bardzo dobrze zachowane, na dodatek urokliwe. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu nie czuła na sobie żadnych ran, żadnych oparzeń, ani nawet zmęczenia. Tak naprawdę nie czuła absolutnie niczego. Myśli kłębiły się w jej głowie "Gdzie ja jestem? Jak ja się tutaj znalazłam? Co się wydarzyło? Dlaczego nie czuję żadnego bólu? Dlaczego niczego nie czuję?"

Wstała gwałtownie by odpędzić myśli i powędrowała opuścić komnatę. Gdy już to zrobiła zobaczyła długi hol, którego każdą ze ścian zdobił rząd ciemnych drzwi. Ruszyła wzdłuż niego, aż natrafiła na schody i gdy już miała zejść w duł stanął przed nią blady dżentelmen w płaszczu. Ten sam, który był jej ostatnim widokiem zanim straciła przytomność. Przez chwilę stała jak wryta nie mogąc wydusić z siebie słowa, po czym zapytała.

- Co się stało i gdzie ja jestem? - zdanie, które zabrzmiało wypowiedziała tak stanowczo jak tylko w danej sytuacji umiała by ukryć strach i konfuzję z nią związaną

- Zostałaś poważnie oparzona w pożarze i straciłaś przytomność. Właśnie jesteś w Karbonowym Pałacu, mojej posiadłości - wyjaśnił krótko dostojnik z należytą mu powagą tonu i ruchów

- Pożar?! Pożar, gdzie moja rodzina, co się z nimi stało? Nic nie rozumiem, nie mam żadnych oparzeń, nic mnie nie boli. I jak ja się tutaj znalazłam?- była zagubiona jeszcze bardziej niż wcześniej, to wszystko wydawało jej się zupełnie nielogiczne

- Wszyscy spłonęli, został z nich jedynie popiół, jak z resztą z całego domu. Powiedziałbym, że "bardzo mi przykro", ale byłoby to kłamstwem. Przyniosłem Cię tutaj umierającą i zamieniłem w wampira abyś została moją narzeczoną, to dlatego nie masz żadnych ran. - Odpowiedział krwiopijca głosem pompatycznym, na domiar tego wypranym z wszelkich emocji

- Żartujesz sobie, żartujesz? To nie może być prawda... To nie może się dziać - głos jej był łamiący się, nieco histeryczny. Nie dopuszczała do siebie takiej możliwości i dopuszczać nie chciała. Była załamana, nie rozumiała niczego z tego, co się właśnie stało

Prawdziwe ja...Where stories live. Discover now