A Niebo Było Ciemne

1.7K 43 2
                                    

Harry Ron i Hermiona zniszczyli wszystkie Horcruxy ostatnim czego brakowało do zwycięstwa był pojedynek z Czarnym Panem. Jednak kiedy Harry upadł wyczerpany odpychając zaklęcie Voldemorta Hermiona już wiedziała, że to jeszcze nie koniec. Pobiegła do przyjaciela rzucając zaklęcie tarczy, które uchroniło ich przed Avada Kedavrą.
-Uciekaj ! - krzyknęła na niego
-Nigdzie bez Ciebie nie idę - odpowiedział stanowczo, ale w tym momencie pobiegł Remus Lupin i złapał chłopaka za rękę teleportujac go stamtąd. Wszyscy obrońcy Hogwartu wiedzieli, że przegrali tą bitwę, powoli zaczęli znikać z dziedzińca zamku, aby ukryć się i zaplanować nowy atak. Hermiona miała się już teleportować, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić poczuła jak w plecy trafia ją jakieś okropne zaklęcie i upadła. Jednyne co potem widziała to ciemność.

Młody Draco Malfoy wraz z pozostałymi śmierciożercami szukali na polu bitwy swoich ludzi. W tym momencie zobaczył leżącą na ziemi znajomą postać. Była nieprzytomna, a jej ciało leżało wykrzywione w nienaturalnej pozycji. Sprawdził czy żyje. Oddychała bardzo słabo, ale wciąż. Podniósł watłe ciało dziewczyny i zaniósł zaniósł ją pod stopy Czarnemu Panu
-A co to jest? - wzdrygnał się patrząc na poranioną dziewczynę , która nie dawała żadnych oznak życia.
-Panie to Hermiona Granger, przyjaciółka Harry'ego Potter'a - wyjaśnił blondyn
-Żyje?
-Ledwo - odpowiedział - Ale myślę, że mogłaby być idealną przynętą na Pottera
-Doskonale Draco - pochwalił go - Zabierz ją do posiadłości i doprowadź do porządku, martwa się nie przyda.
Chłopak podniósł dziewczynę I zgodnie z rozkazem pana zabrał ją stamtąd. Matka widząc syna, który niesie nieprzytomna dziewczynę otworzyła drzwi do pokoju dla gości. Położył ją delikatnie na łóżku.
-Co się stało ? - zapytała przerażona Narcyza
-Nie mam pojęcia, musiała dostać jakąś paskudną klątwa, kiedy wszyscy uciekli.
-Czy to Hermiona Granger ? - zapytała kobieta po chwili wpatrywania się w twarz dziewczyny
-Dokładnie, tylko dlatego Czarny Pan kazał utrzymać ją przy życiu. Chociaż nie wiem czy w tej sytuacji nie byłoby dla niej lepiej gdyby umarła.
-Przestań i przynieś mi eliksiry uzdrawiajace - pogoniła go , a on pospiesznie posłuchał i wyszedł z pokoju. W drzwiach prawie wpadł na Blaise'a Zabiniego
-To prawda ? - zapytał przyjaciel wpatrując się w Dracona - Że mamy Granger ?
-Mamy to za dużo powiedziane, nie mam pojęcia czy przeżyje tą noc - odpowiedział blondyn zgodnie z prawdą.

Narcyza wraz z synem siedzili już od kilku godzin nad wciąż nieprzytomną Hermioną Granger. Jej oddech się ustabilizował tak samo jak bicie jej serca. Jednak wciąż nie otwierała oczu. Kiedy młody arystokrata zobaczył, że jego mama jest bardzo zmęczona kazał jej iść się położyć. Zdecydował, że sam zostanie z dziewczyną, pilnując aby żadnemu ze śmierciożerców nie przyszedł żaden głupi pomysł. Koło północy do pokoju wpadł Lucjusz
-Brawo synu - był bardzo zadowolony - Może dzięki tej szlamie uda nam się wrócić w łaski Czarnego Pana- poklepał syna po ramieniu , nie zerkając nawet na dziewczynę.

Następnego dnia otworzyła oczy nie wiedzac gdzie się znajduje, ostatnie co pamiętała to była bitwa o Hogwart. Teraz znajdowała się w jakimś bogato wystrojonym pokoju. Po chwili drzwi się otworzyły, a ona zobaczyła dobrze jej znane stalowe tęczówki. Wyskoczyła z łóżka jak oparzona, próbując znaleźć swoją różdżkę, który nigdzie nie było.
-Uspokój się Granger - powiedział lodowatym tonem. Jednak ona dalej patrzyła na niego przerażona
-Nie zbliżaj się ! - wrzasnęła i wzięła do ręki lampę, która stała na stoliku tuż za nią.
-Serio Granger ? - uśmiechnął się ironicznie - Nie zamierzam cię skrzywdzić
-Akurat - parsknęła. W odpowiedzi wyciągnął z kieszeni różdżkę i położył ją obok drzwi po czym zaczął powoli do niej podchodzić. Dalej trzymała kurczowo lampę, jakby gotowa do ataku.
-Możesz porozmawiać normalnie ze mną albo mogę zawołać kogoś innego, ale uprzedzam, że wtedy nie będzie tak miło - całą frazę wypowiedział jakby od niechcenia. Już nie był tym samym chłopakiem, który dokuczał jej na drugim roku. Wyrósł i zdecydowanie się zmienił tylko niestety na gorsze.
- Gdzie jestem ?
-W mojej rodzinnej posiadłości.
-Co się stało ?
-Oberwałaś jakąś paskudną klątwą, kazał cię utrzymać przy życiu tylko po to, żebyś została przynętą.
-Już wolałabym umrzeć - warknęła
-Jeżeli nie zaczniesz się normalnie zachowywać obawiam się, że twoja prośba niedługo się spełni - odpowiedział, po czym wyszedł zabierając różdżkę z podłogi i blokując drzwi zaklęciem.
Próbowała się wydostać, jednak drzwi ani nie drgnęły.  Myślała o swoich przyjaciołach, czy nic im nie jest ? Czy udało im się uciec na czas ? Nie wiedziała nic,a teraz była tu zamknięta. W domu pełnym śmierciożerców. Gorszego scenariusza nie mogła sobie wymyślić. Wiedziała, że Harry po nią przyjdzie, byli przyjaciółmi od pierwszego roku nauki w Hogwarcie, Ale jego pojawienie się mogło tylko zaszkodzić. Voldemort tylko czekał, aż chłopak się zjawi, żeby móc go zabić.
Draco Malfoy został wezwany na poradę śmierciożerców, niechętnie zszedł do jadalni. Doskonale wiedział czego będzie dotyczyć, młodej Gryfonki z burza loków, którą niedawno zamknął w pokoju.
-Draco, usiądź - powitał go sam Czarny Pan wskazując honorowe miejsce. Lucjusz napawał się dumą. Po kilku niepowodzeniach, ich rodzina została zepchnięta z piedestału. Jednak teraz mogło się wszystko zmienić. Martwił się tylko czy syn się nie zawaha.
-A więc jak wiecie mamy gościa - zwrócił się do zebranych - Samą Hermionę Granger, przyjaciółkę Harry'ego Potter'a. Dziewczyna ma zostać przy życiu, dopóki złoty chłopiec nie pospieszy jej z pomocą.
-A kiedy zabijesz Pottera , Panie? - zapytał jeden z zebranych.
-Któryś z was doświadczy przyjemności zabicia tej szlamy - uśmiechnął się złowieszczo, o ile można to było nazwać uśmiechem. Narada się skończyła, jednak Czarny Pan poprosił młodego Malfoya o zostanie.
-Masz zająć się tą dziewczyna, brudna krew działa na nich jak płachta na byka - zwrócił się do niego - Przeniesiemy was to większego pokoju , masz mieć na nią oko przez cały czas
-Oczywiście Panie - zgodził się niechętnie jednak Voldemorta nie obchodziło czy to mu się podoba czy nie, jego ludzie mieli być posłuszni, Nie zadowoleni
-Jeszcze jedno - dodał zanim chłopak się oddalił- Chciałbym jutro zobaczyć tą dziewczynę
-Przyprowadzę ją z samego rana - odpowiedział chłopak i za zgodą Mrocznego Lorda opuścił pomieszczenie. Wszedł do pokoju, gdzie wcześniej zamknął dziewczynę, siedziała na parapecie , patrząc w okno.
-Idziemy Granger - nakazał, jednak ona nie zwróciła na niego uwagi, podszedł bliżej chciał nią potrząsnąć jednak się zawahał - Pójdziesz dobrowolnie, czy mam cię zmusić?
-Przeżyli? - zapytała odwracajac wzrok w jego stronę. Westchnął głęboko. Zamiast przejmować się swoim losem zakładnika martwiła się o przyjaciół.
- Nie zadawaj za dużo pytań, nikt tego nie lubi - odpowiedział lodowato, a ona ześlizgneła się z parapetu i ruszyła za nim.
Nie mógł jej zrozumieć nie zapytała ani razu dokąd idą, ani co się dzieje. "Przezyli" tylko to tak naprawdę ją interesowało.
Dziewczyna szła wraz z Malfoyem przez mroczne korytarze, które oświetlał różdżką, mogłaby uciec, Ale to nie miało najmniejszego sensu. Nie miała różdżki i wciąż była bardzo słaba.
Weszli do ogromnego pokoju w którym znajdowały się dwa wielkie łóżka i jak udało jej się później ustalić łazienka.
- To jest twoje łóżko , skrzaty powinny zaraz przynieść Ci coś do ubrania, zgaduję, że chętnie skorzystasz z łazienki - kiwnęła głową,a on wskazał jej drzwi od łazienki. Pierwsze na co zwróciła uwagę to ogromna wanna, odkręciła ciepłą wodę i zdjeła z siebie zakrwawione ubrania. Nie była pewna czy to jej krew, wrogów czy przyjaciół. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich skrzat.
-Pani ubrania - podał starannie złożony komplet kładąc go na komodzie, po czym wyszedł. Wyszorowała cały brud ze swojego ciała po czym wyszła z wanny owijając się w ręcznik. Ubrała się w to co przyniósł jej skrzat. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, dopiero teraz zauważyła, że ma ogromną bliznę ciągnącą się przez cały policzek. Wśród ubrań przyniesionych przez skrzata udało jej się odnaleźć szczoteczkę do zębów, które starannie wyszorowała. Niepewnie wyszła z łazienki i usiadła na łóżku, które miało należeć do niej
-Potter , Wieprzlej i młoda Weasley przeżyli- odezwał się po dłuższym milczeniu - Widziałem jak się teleportowali , nie wiem jak z resztą, ale większości udało się uciec.
-Dziękuję - powiedziała, lekko oddetchnęła z ulgą , poczuła się znacznie lepiej wiedząc, że jej przyjaciele są bezpieczni. Doskonale wiedziała, że nie powinien jej tego mówić, więc doceniała, że to zrobił. W ostatecznym rozrachunku nie znała zbyt dobrze Malfoya, ale wiedziała, że w zestępach Czarnego Pana nie trudno trafić na kogoś gorszego. Do pokoju wszedł skrzat, który wcześniej przyniósł jej ubrania podając jej tacę z jedzeniem. Uśmiechnęła się do stworzonka w podziękowaniu, jednak ono szybko zniknęło.
-Jedz - nakazał jej chłopak kiedy dłuższy czas wpatrywała się w talerz. Wstał z fotela na którym zajmował miejsce od dłuższego czasu i rzucił na pokój zaklecie wyciszające. Siadł na krześle naprzeciwko mnie
-Obydwoje wiemy, że prędzej czy później będziesz chciała stąd uciec, więc musisz mieć siłę - zwrócił się do niej - Po prostu zrób mi przysługę i nie próbuj tego robić kiedy jesteś pod moją opieką.
Kiwnęła niechętnie głową i zaczeła grzebać widelcem w talerzu. Po skończonym posiłku polożyla się do łóżķa. Malfoy nadal siedział w fotelu notując coś.
Denerwowało go ciągłe robienie raportów, ale większość śmierciożerców było idiotami i sobie z tym nie radziło. Był przyzwyczajony do samotności, mieszkanie z młodą Gryfonką było mu bardzo nie na rękę. Ucieszył się kiedy wreszcie położyła się spać, jednak spokój nie trwały długo. Kiedy tylko zasnęła zaczęła wydawac jakie odgłosy, po chwili zorientował się, że dziewczyna płacze przez sen.

Nie zostawiaj mnie - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz