1

7 1 1
                                    

Piękny słoneczny poranek, generalnie sztosik joł joł joł makarena. Wstaje rano wkurwiony fest bo jest poniedziałek. Rutyna jak zawsze mycie zębów jedzenie śniadanka ubranie się itd.. Ale coś było nie tak, to coś przerwało moje sielankowe życie. No więc, schodzę sobie kulturnie po schodach happymordka.tar, a tu patrze nie ma sandałów. Moich ukochanych sandałów które towarzyszyły mi od jakichś 2 tygodni podczas każdej wyprawy po zakupy do lokalnej biedry. Byłem tak oburzony że mi prawię żyłka pękła. Żądza mordu we mnie wzbierała obiecałem sobie że znajdę tego kto zajebał moje sandały i wymierzę karę boską, mocnepostanowienie.jpeg. Ubrałem jakieś stare klapki z Kubota do ręki wziąłem epicki nuż kuchenny przecinek +150 DPSa i wyruszyłem na moje łowy. Sprawdziłem najpierw drzwi czy nie ma na nich jakichś śladów włamania, niestety nic nie znalazłem. Wyszedłem więc przed dom i od razu moim oczom rzucił się widok miny przeciw pancernej zostawionej przez psa sąsiada, mimo że skurwiel jest wielkości buta o rozmiarze 46 daje jakoś rade postawić kloca swojej wielkości. Jego odbyt musi być rozjebany jak jakiejś kurwy po Erasmusie. Wybrałem się więc do ogródka sąsiada żeby uprowadzić tego małego skurwiela i wypytać o to co robił wczorajszej nocy.

Dzik i jego sandałyWhere stories live. Discover now