one week

348 44 31
                                    

Gdyby ktoś kiedyś powiedział Junowi, że wyląduje sam z Donghunem w pokoju na imprezie u jednego z jego kolegów, to pewnie niedość, że by go wyśmiał, to jeszcze obraził. Cóż, najwidoczniej dużo może się zmienić w ciągu tygodnia. Ale może od początku.

Kto to Donghun? Co za głupie pytanie. Jest to jeden z najbardziej znanych chłopaków w mieście. Postrach każdego rodzica. Obiekt westchnień każdej nastolatki. I też, jak się dowiadujemy, nastolatka.

A kto to Jun? Wielu ludzi podrapałoby się po głowie mówiąc, że nikogo takiego nie znają. Ale co się dziwić, chłopak nie należał do najpopularniejszych. Może i był przystojny, ale jego nieśmiałość usuwała każdą nadzieję na nową znajomość.

Jun, a właściwie to Junhee, chodził do drugiej liceum w tym samym mieście co Donghun. Lubił siedzieć w swoim pokoju i oglądać anime i piec babeczki dla swojego młodszego przyjaciela Yuchana, o którym za chwilę. Był bardzo nieśmiały, co próbował zwalczyć już od wielu lat, ale nigdy nie miał wielkiej motywacji. Poza tym, lubił spędzać czas samemu w swoim pokoju.

Uczył się bardzo dobrze, a jego rodzice wychowali go na grzecznego chłopaka. Innymi słowy — wymarzony wnuczek każdej babci na osiedlu. Gdyby tylko znali jego ulubiony rodzaj animowanych, japońskich kreskówek...

Yuchan, czyli jego jedyny przyjaciel, był bardzo towarzyski. Może nie nazwałby siebie duszą towarzystwa, ale lubił wychodzić na rożnego typu spotkania lub imprezy. Jego ulubionym zajęciem było jedzenie babeczek, które upiekł mu Junhee i zawracanie mu głowy, gdy ten próbował się uczyć.

Chłopcy przyjaźnili się od najmłodszych lat, więc to mogło tłumaczyć, że pomimo zupełnie innych charakterów, nie zerwali ze sobą więzi.

Wszystko zaczęło się, gdy pewnego, deszczowego poniedziałku, podczas przerwy na obiad, ktoś potrącił Juna ramieniem, tak, że ten prawie upadł.

— Przepraszam! — zawołał za nim Junhee, a Yuchan pokręcił głową.

— Daj spokój, przecież to nie ty go potrąciłeś — usiedli przy ich stoliku w rogu sali. Postawili swoje tacki z jakąś podejrzaną zupą i makaronem ze szpinakiem.

— No wiem, ale on nic nie powiedział i bałem się, że jest zły — odpowiedział cicho i wziął łyka zupy, która smakowała tak samo podejrzliwie, jak wyglądała.

— Jesteś zbyt uroczy, jak ty tutaj przetrwałeś rok beze mnie? — Yuchan postanowił nie jeść zupopodobnej substancji — Nie chciałbyś być bardziej, no wiesz — nachylił się konspiracyjnie nad stołem — fajny?

— A teraz nie jestem? — Junhee zrobił smutną minę.

— Nie o taką fajność mi chodzi — uspokoił chłopaka — chodzi mi o taką, jaką ma, na przykład, Donghun.

Jun pokręcił głową i lekko się zaczerwienił.

— Dobrze wiesz, że to nie dla mnie — odłożył łyżkę obok talerza — nie jestem tak przystojny, jak Donghun, tak przebojowy, jak Donghun, ani bogaty, jak Donghun.

Yuchan przekręcił głowę.

— Wiesz, gdyby trochę ułożyć ci te twoje niesforne włosy i założyć skórzaną kurtkę, zamiast tych twoich różowych sweterków, to może coś z ciebie by było — widząc sceptyczną minę Juna, przerwał — ale to nie znaczy, że nie możesz chociaż spróbować!

one week | dongjunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz