Louis's pov.
Leżałem na materacu, rozłożonym na podłodze, przewracając się co kilka minut z boku na bok.
Z całej siły wbijałem paznokcie w materac, rozrywając w niektórych miejscach prześcieradło.
Nie wiedziałem, która jest godzina, ani ile godzin trwają już moje męczarnie. Niezależnie od tego faktu, każda kolejna minuta wydawała się być dłuższa od poprzedniej.
Musiałem wytrzymać.
Już niedługo.
Do wschodu słońca.Rodzina zamknęła mnie w pokoju w najniżej położonym w domu punkcie.
Zasady były proste i dokładnie ustalone.
Nieważne, czy zamknięty krzyczy o pomoc, błaga o otworzenie drzwi, czy faktycznie robi sobie w jakikolwiek sposób krzywdę fizyczną.
Inne przekleństwa musiały normalnie wypełniać swoje obowiązki. Nie było mowy o pobłażliwości.
Przekleństwa nie są słabe, a jedyna słabość to ta, która w rzeczywistości jest tylko urojoną bzdurą.A przynajmniej tak zawsze mi wmawiano.
Wbrew pozorom, nie byliśmy źli.
Byliśmy potrzebni.
Ludzie być może wychwalają cnoty, ale prawda jest taka, że nie umieliby ich doceniać, gdyby nigdy nie spotkało ich cierpienie.Ważną kwestią, która powinna zostać poruszona, jest także to, że zwykle nie odbieraliśmy życia. Zdarzały się pojedyncze przypadki, jak na przykład ten ze szpitala, jednak nie było to coś, co towarzyszyło nam na porządku dziennym.
Przekleństwa zajmują się życiem, śmierć to trochę odrębna sprawa, o której tak naprawdę nikt zbyt wiele nie wie.Harry's pov
Szedłem jedną z dziwnie szerokich uliczek i patrzyłem na płatki lecącego z nieba śniegu.
Był to dla mnie dosyć rzadki widok, ale jakże piękny..Nie było mi wolno opuszczać pałacu, właściwie kilkukrotnie zostało jasno powiedziane, że jest to rzecz zakazana i niedopuszczalna.
Matce zdarzało się porównywać to do ludzi, którzy umierają i wracają do żywych kiedy tylko chcą.
Mówiła, że to musi mieć jakieś konsekwencje, bo w końcu przenoszenie się z pałacu śmierci na Ziemię nie może się bez nich obejść.
Jednak pytana o to, jakie konsekwencje ma na myśli, nie potrafiła jasno udzielić odpowiedzi.Bardzo często zdarzało mi się odwiedzać świat ludzi.
Znacząco różnił się od miejsca, w którym spędzałem normalnie czas.
O ile nie wiedziałem, czym tak naprawdę jest szczęście, bo nie miałem zdolności odczuwania emocji innych niż żal i smutek, które były dosłownie zabójcze, to wiedziałem, że to właśnie na Ziemi czuję się dobrze.
Podobało mi się to, że nikt tutaj nie ma wpływu na to, ile będzie żył, kiedy i dlaczego umrze. Ludzie nie mieli kontroli nad życiem, a jednak ciągle starali się je sobie poukładać, mimo faktu, że każdy z osobna miał z góry zapisaną historię swojego życia. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, że mają dużo mniej kontroli niż im się wydaje.
Byli przekonani o swojej niezależności, a czasem nawet wielkości, gdzie tak naprawdę w rzeczywistości byli tylko pyłem, który może zdmuchnąć nawet niewielki powiew wiatru.Moje rozmyślanie zostało przerwane w momencie, gdy coś odepchnęło mnie lekko w przód. - Bardzo przepraszam - usłyszałem od razu. - Spieszę się, nie mam dziś do niczego głowy.. - odwróciłem się i dopiero wtedy ujrzałem sprawcę tego małego zamieszania.
-Nie szkodzi - kiwnąłem delikatnie głową, gdyż zauważyłem, że ludzie mają w zwyczaju tak robić. Obserwacja naprawdę uczy więcej niż niejeden mógłby się spodziewać. - Niech Pani uważa, żeby się nie przewrócić - młoda kobieta odpowiedziała lekkim uśmiechem, zaraz później wyminęła mnie i poszła w swoją stronę. Widziałem jej roztrzepanie oraz to, że płytki na chodniku, w kierunku którego się kierowała, były dość krzywo ułożone.
Nie było prawdą, że widziałem przyszłość. Owszem, mam dość skomplikowane drzewo genealogiczne, ale nie jestem aż tak wszechstronnie uzdolniony.
Potrafię jednak przewidzieć nieskończenie wiele rzeczy, co jest bardzo podobne do przewidywania przeszłości.
Nie do końca mogę ją zmieniać - nie dysponuję taką mocą.
Co więcej, nawet mój ojciec, który włada tak potężną siłą, nie może tego tak do końca robić.
Cóż w praktyce może odbierać życie, decyduje kto godnie je przeżył, a kto nie.
Dusze potępione trafiają do pałacu śmierci.
Wszystkie krążą dookoła pałacu, nad nimi znajduje się wielki, kamienny most, który tak w zasadzie nie jest przez nikogo używany.
Dusze te wydają z siebie jęki bólu i rozpaczy, jednak już nic nie jest w stanie im pomóc.To, co dzieje się z dobrymi duszami, jest jedyną informacją, której nie należy zdradzać.
O to chodzi w ludzkim życiu, żeby człowiek był dobry bez pewności co może mu to zapewnić.
Reinkarnację? Życie wieczne w niebie? Nirwannę?
Kto to wie..***
Um.. Witajcie!
Jest to rozdział, którego początek napisałam w kwietniu tego roku.
Bardzo dawno niczego nie napisałam, dlatego muszę trochę wrócić do wprawy. Nie zmienia to faktu, że dostarczyło mi to bardzo dużo radości.
Dawno temu zaczęłam pisać kilka prac. Planuję napisać nowy rozdział do każdej z nich i zobaczyć, czy któraś się przyjmie.
Jak nie, to kto wie, albo zacznę coś nowego, albo będę pisać to, które najprzyjemniej mi się pisze.Chciałabym, żeby rozdziały pojawiały się dwa razy w tygodniu. W niedzielę i jeszcze jeden dzień, ale nie wiem jeszcze który.
Mam trochę nauki i trenuję, a także rysuje i gram, więc muszę to wszystko połączyć haha.Póki co, dziękuję Wam za przeczytanie.
Akcja na razie trochę stoi w miejscu. Chcę Wam przedstawić bohaterów, trochę ich rzeczywistości, która jest bardzo pokomplikowana, a także ich osobowość.
Już niedługo będzie się działo trochę więcej :)Jeszcze raz dzięki!
Miłego dnia/dobrej nocy! x
Ney21_
CZYTASZ
CREATURES | larry
Fanfictionnowy początek i nowe opowiadanie enjoy! ••• Było ich dziewięciu; dziewięć przekleństw. I on jeden - ból. A ten drugi był sam; był synem śmierci. rozpoczęte: 13.04. zakończone: ? boyxboy🏳️🌈 ©Ney21_2019