* * *

1K 118 64
                                    

          @Dinjou z okazji urodzin! Jesteś moim najlepszym Remusem! 

                                                                   
2 maja 1998 r.

Siri...
Jest północ. Właśnie minęło 683 dni, 1 rok, 10 miesięcy i 14 dni.
683 dni, 1 rok, 10 miesięcy, 14 dni bez Twojego głosu, bez Twojego spojrzenia, bez twojego dotyku, bez Ciebie mój Miły.

To wydaje się nic w porównaniu do tych 12 lat podczas których też Cię nie było prawda? Tylko wtedy było inaczej. Wtedy nie wiedziałem w co wierzyć, wtedy zdradziłem Cię brakiem zaufania, starałem się Ciebie wyzbyć, nigdy się nie udało. Wtedy jednak byłeś gdzieś, daleko. Jednak byłeś. Teraz... Teraz Cię nie ma. Nie będzie.

Teraz też Cię zdradzam. Ciałem, nigdy myślą i sercem. Nie ma I nie będzie w tym satysfakcji gdy to nie ty mnie posiadasz. Kładę się spać i budzę się przy osobie na którą nie potrafię patrzeć, czasem zdaje mi się taka podobna do Ciebie ale nie jest Tobą. Zresztą wiesz o tym wszystkim, co noc Cię za to przepraszam. Jestem taki żałosny, chciałem być Ci wierny już zawsze. Nie dotrzymałem obietnicy. Mam żonę którą lubię, nigdy jej nie pokocham, kochać mogłem jedynie Ciebie. Wiesz że nigdy nie przestanę? To brzmi jak wyjątkowo słaba wymówka, wybacz... Mam też synka. Jego kocham. Jego kocham nad życie. Kocham go taką miłością jakiej się po sobie nie spodziewałem. Taką miłością na jaką zasługuje to maleństwo Chociaż to z pewnością ciągle za mało. Jest taki mądry chociaż ma zaledwie kilka tygodni. Dziś miał zielone włoski i piegi na buzi. Wyglądał jak mały elfi książę. Jest moim aniołkiem i jedynym światłem.

Tak mi żal że to nie jest nasze dziecko. Mój i twój syn. Tak mi żal... Nie wiem czy pocieszeniem jest ze płynie w nim też twoja krew.

Na Merlina, gdy Ona zaszła w ciąże tak bardzo sam się sobą brzydziłem, to był dowód mojej zdrady. Wcześniej wmawiałem sobie że nic się tak naprawdę nie dzieje, że tylko gaszę swoją samotność i tęsknotę za Tobą, zamykam oczy i wyobrażam sobie Ciebie. Potem za każdym razem nie potrafię nie płakać ze wściekłości i bólu. Z pogardy do samego siebie.

Ona jest chyba szalona. Ona Wszystko wie. Ona to akceptuje chociaż widzę ze sama płacze, czasem krzyczy gdy myśli ze nie widzę. Ile to razy ze łzami w oczach mówi mi że zrobi wszystko by Ciebie zastąpić. Głupia. Jak mogła by zastąpić Ciebie? Ciebie nic nie jest w stanie zastąpić. Byłeś jedyny w swoim rodzaju. Byłeś moim domem, pokarmem, powietrzem, moją magią...

Syriuszu. Tak bardzo za tobą tęsknię. Tak bardzo że nie potrzebuję pełni by rozdzierać swoje ciało. Wciąż mam serce, ciągle w nim jesteś, wielką ranę jaką została po twoim odejściu wypełnił Teddy... To jednak nie pomaga mi walczyć z samotnością. Brakuje mi twojego ciepła, brakuje mi twojego paskudnego poczucia humoru i każdej minuty jaką dane było mi przy tobie w życiu spędzić.

Wojna się nie skończyła, tylko to że mogę się w niej przydać trzyma mnie przy zdrowych zmysłach, by ochronić mojego syna. By Harry był bezpieczny. Ten chłopiec radzi sobie lepiej niż ja. Możesz być z niego dumny. Jest tak bardzo dzielny. Potrafi o Tobie rozmawiać i uśmiechać się przy tym, w przeciwieństwie do mnie, co prawda przy nim naprawdę staram się udawać i zwykle się udaje... Kompletnie sobie nie radzę. Pisze do Ciebie co noc listy które nie mają prawa do Ciebie dotrzeć chociaż właśnie tak jak teraz wyobrażam sobie ze stoisz za mą i wywracasz oczami, żeby mnie zaraz przytulić. Chcę wierzyć ze tak robisz, ze jesteś przy mnie i mnie nie zostawisz a kiedy już przyjdzie mój czas  pojawisz się przede mną i zabierzesz mnie wyciągając do mnie swoje ramiona. Wtedy będziemy już zawsze ze sobą prawda? Będzie tam też James... Będzie Lily? Mam nadzieję że są tam z Tobą i że czekajcie na mnie. Dajcie mi jeszcze trochę czasu. Teddy i Harry mnie potrzebują, albo wmawiam to siebie żeby czuć się lepiej.

Dziś nic wielkiego się nie wydarzyło. Jest Wojna więc pewnie powiedział byś ze jest wiele rzeczy do przekazania, zrozum, nie chcę Ci pisać o jej obrzydliwościach, chcę Ci pisać o dobrych rzeczach.
Brzmię jak stary melancholik, pewnie też Cię nudzę Siri? Z naszej dwójki ty zawsze lepiej radziłeś sobie z mówieniem o uczuciach. Było to u Ciebie takie naturalne i poetyckie. Jakbyś był poetą, moim poetą. Teraz co noc pisze Ci coraz to bardziej rzewne listy opłakując je albo plamiąc winem, często krwią. To takie do mnie nie podobne.

Coś się zbliża kochanie. Coś wielkiego, czuję to w swoich kościach, w swoich bliznach, coś się wydarzy bardzo niedługo, czy będzie zwiastowało koniec wojny? Och gdyby jej koniec mógł oznaczać ze wszyscy którzy polegli wrócą. Och tak wiele straciliśmy...

Często myślę o twojej śmierci. Bolała? Byłeś taki spokojny i uśmiechnięty kiedy znikałeś mi i Harremu z oczu na zawsze. Czy to prawda że śmierć boli najbardziej tych którzy pozostają żywi? Bolało. Nadal boli. Ale nie martw się. Ach! Wypłakuję oczy nad tym kawałkiem pergaminu pisząc jak mi źle i każe Ci się nie martwić. Jestem żałosnym starym facetem.

Dora o tym nie wie chociaż pewnie się mylę ale nie sypiam prawie w ogóle. Jak mogę spać nie czując twoich ramion? Twojej twarzy schowanej w moich włosach by lepiej Ci się spało i byś ciągle mnie czuł, samemu walcząc z koszmarami. To przecież nie możliwe.

Czasem w swoim szaleństwie mam wrażenie ze wcale nie umarłeś. Ze po prostu gdzieś na chwilę wyszedłeś i wrócisz a poczucie to potęguje fakt że nie masz swojego grobu. Godnego pięknego grobu... Nawet cholernej tabliczki na kamieniu nie możemy dla Ciebie postawić. Co jest jeszcze w tym okropne? Ze nie zdążyliśmy Cię oczyścić i umarłeś nadal mając kajdany. Nie ustąpię i będę walczył o to by wyrzyscy wiedzieli ze jesteś niewinny a prawdziwy zbrodniarz stał się bohaterem.

Chciałbym napisać więcej. Chciałbym pisać do Ciebie już ciągle. Jednak już świta. Teddy pewnie się zaraz obudzi i będzie głodny. Trzeba będzie go przewinąć trochę zabawić o ile można zabawić takie młode niemowlę. Ty byś potrafił. Pamiętam jak radziłeś sobie z malutkim Harrym. Uwielbiał Cię.

Jutro znów napisze. Nie mogę się już tego doczekać. Gdy znów spotkam się że swoimi wspomnieniami I będę mógł Ci je przekazać.

Kocham Cię. Kocham...

Twój na zawsze Remi.

Złożył kartkę i pogładził jej brzegi wstając do stolika cicho by nie obudzić żony podszedł. Do okna które otworzył szeroko wypuszczając do środka wiosenne powietrze. Wychylił się przez parapet I wyciągnął Różdżkę. Przypalił nią brzeg pergaminu i przyglądał się jak każde słowo znika zamieniając się w iskrzący popiół który wzleciał w górę, w stronę wchodzącego słońca które miało kolor krwi.

Tuż za zgarbionym mężczyzna stał inny, niewidoczny dla rodziny Lupinow. Płakał chociaż nie posiadał łez. On wiedział że kolejnego listu nie będzie. To się stanie dziś... Stanowczo zbyt wcześnie.  Chciał już dotknąć jego pleców ale cofnął wpół przezroczysta dłoń słysząc jak mały Teddy płacze. I tak go nie poczuje... Jeszcze nie teraz.

Jesteś mu potrzebny...

Zniknął rozpływając się w powietrzu w pierwszych promieniach słońca.

Jeszcze tylko chwila.


Dinjou

683 [WOLFSTAR (Syriusz x Remus) - Harry Potter]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz