UWAGA W TYM ROZDZIALE MOGĄ WYSTĘPOWAĆ WĄTKI PRZEMOCY FIZYCZNEJ JAK I PSYCHICZNEJ.
Czy wspomnienia muszą być bolesne czy to aż tak trudno o tym zapomnieć. Rodzina i dom w którym się urodziłam to wszystko było tylko głupim wspomniem które zostało zniszczone w ciągu kilku dni a może nawet chwil. Nie wiadomo co może
nas spotkać. Wiadomo jedno nigdy nie warto się poddać i zawsze trzeba walczyć o swoje. Nauczyłam się tego na statku nemesis.Nazywam się Luisa jestem partnerką Lorda Megatrona albo raczej jego własnością z którą robi co chce. Nigdy nie chciałam tu trafić ale przez śmierć matki z jego ręki nie miałam innego wyjścia, byłam tylko małym iskrzatkiem które bało się strasznego tyrana. Odkąd zaczęłam dojrzewać byłam szykanowana w każdy najbardziej możliwy sposób a zwłaszcza od komandora tego statku Starscreama. Był za czasów wojny na cybertronie w szeregach seekerów ale od kiedy jesteśmy na ziemi to jest Decepticonem. Zawsze bił mnie, krzyczał oraz molestował. A na to wszystko patrzył sam Megatron i nie zwracał na to uwagi. Jedynym moim sprzymierzeńcem był Soundeave. On jako jedyny nie zrobił mi krzywdy czasami to bronił mnie przed komandorem. Mogłam przy nim szczerze porozmawiać o dziwo dowiedziałam się nie dawno że nie jestem jedyną famme na statku. Była jeszcze jedna która zwala się Arachnid ale rzadko ona się pojawiała bo była zazwyczaj na jakiś misjach. Szczerze mówić czułam się samotna. Nie miałam żadnego kobiecego oparcia. Sama musiałam wszystko się dowiedzieć o swoim ciele jak rosłam. Wszystkie dni na tym statku były męczarnią ale zapamiętam jeden do końca życia dzień w którym zostałam brutalnie zgwałcona przez komandora. Miałam w tedy zaledwie 15 lat przeliczając na ziemskie, byłam na rutynowych badaniach u medyka nazywa się Knockout ma on czerwony lakierze.
- No Luis jak zawsze pełna zdrowia - powiedział medyk z uśmiechem przeglądając dadpada
- Tak to fakt - odparłam z uśmiechem nadal siedząc na kozetce
Nagle do laboratorium wszedł nie kto inny jak komandor. Rozglądał się po laboratorium.
- Czego chcesz Starscrean? - zapytał zdziwiony medyk
- Nie widzisz że jestem zajęty - dodał
Po chwili oczy szarego sekkera spadły na mnie. Przestraszyłam się dotąd pamiętałam każdą sekundę w jego pokoju..... Pełną bólu..... Upokorzeń...... Oraz dwuznacznych wyzwisk od jego strony. Ze strachu zamknęłam optyki i skuliłam się. Medyk to zauważył i kazał mechowi wyjść.
Niezadowolony gwiazda wyszedł i mruknął coś pod nosem nie zadowolony. Kiedy byłam już sama z medykiem uspokoiłam się. Po kilki minutach ciszy medyk przytulił mnie.
- Iskierko w porządku ? - zapytał zmartwionym głosem
Ja tylko pokiwałam znacząco cą głową i wtuliłam się w mecha. Po chwili oderwałam się i zeszłam z kozetki przy okazji żegnając się z medykiem. Kiedy byłam na korytarzu modliłam się do Primusa aby dość jak najszybciej do swojej Niestety na moje nieszczęście stanął szary mech i zaciągnął mnie siłą do swojej kwatery, po krótkiej chwili wrzucił mnie do niej. Upadła na podłogę zapłakana bałam się cholernie się bałam. Co najgorsze było że kwatery były dźwięko szczelne. Zawsze kiedy tu byłam krzyczałam pomocy ale po kilki razach sama się zorientowałam że nikt mnie nie usłyszy. Nagle decepticon podniósł mnie i zaczął iść w stronę koi. Szarpałam się oraz gryzłam ale mech nie reagował na to.
- Rób tak dalej mała podnieca mnie to - powiedział to z dziwnym uśmiechem przy okazji patrząc się na mnie
Gdy zobaczyłam jego optyki to mnie aż zatkało..... było widać w nich dziką rządzę pożądania oraz podniecania. Po jakieś sekundzie rzucił mnie na koje i zaczął do mnie się przybliżać. Ja za to zaczęłam się odsuwać ale po chwili zostałam unieruchomiona. Po chwili nade mną wysiał szary decepticon zaczął przybliżać nagle poczułam jego usta na mojej szyi.
- NIE ZOSTAW MNIE ROZUMIESZ NIE DOTYKAJ MNIE - krzyknęłam przy czym zaczęłam kopać go nagami.
Mech tylko uśmiechnął się wrednie i po krótkiej chwili mogłam poczuć jego obrzydliwą łapę na moim panelu który zaczął groźnie masować. Zaczęłam jeszcze bardziej się szarpać oraz kopać ale mech związał mi nogi po czym siła urwał mi panel.
- No no muszę przyznać dojrzała jesteś - powiedział oblizując się obrzydliwie
Ja tylko zaczęłam płakać oraz błagać aby mnie zostawić ale mech nie wysłuchał i po chwili byłam rżniętą. Ze względu na to że nigdy wcześniej i interfejsowałam czułam straszny ból. Krzyczłam i płakałam na przemian a decepticon bawił się najlepsze. Po jakiś kilku pchnięciach doszedł we mnie przy okazji opadając koło mnie. Nagle wstał i wezwał kogoś przez komunikator.
Po jakiś 5 minutach wszedł młody wysoki mech. Który spojrzał na mnie z obrzydzeniem. Byłam cała zapłakana z mojego portu leciał olej wraz pomieszany z fluidami szarego decepticona.
- No nareszcie jesteś Szerzigien ile można na ciebie czekać - warknął
- Wybacz komandorze byłam zdać raport - odpowiedział mech kłaniając się jemu
- Ugh dobrze tym razem ci daruje teraz zabierz tą wywłokę do jej pokoju ale zrób to po kryjomu aby nikt waz nie widział - rozkazał
Po chwili młody mech zasalutował i wziął mnie na ręce i wyszedł z kwatery, po jakiś 15 minutach byliśmy w mojej kwaterze. Decepticon odłożył mnie na koję po czym usiadł na przeciwko mnie i zaczął mnie przeszywać wzrokiem.
- No mała muszę przyznać komandor ma gust - powiedział z uśmiechem i podszedł do mnie wkładając mi do portu dwa palce
Gdy je poczułam to kopnęłam mecha w panel i po chwili zszedł ze mną trzymając się za obolałe miejsce przy okazji warcząc.
- Więc tak się chcesz się bawić proszę bardzo - warknął i rzucił się na mnie
Zaczął mnie walić pięściami w twarz, brzuch, port oraz w piersi. Po jakiś kilku minutach zszedł z ze mnie i mnie kopnął po czym spluną na mnie.
- Teraz to chyba nikt cię już nie dotknie bo wyglądasz jak wywłoka - powiedział przez śmiech po czym wyszedł z pokoju zostawiać mnie sama.
Cała w energonie.... Skrzywdzoną..... Zapłakaną..... Wykończoną.
CZYTASZ
"𝙻𝚊𝚜𝚝 𝚑𝚘𝚙𝚎 𝚘𝚏 𝚊𝚠𝚊𝚔𝚒𝚗𝚐" 𝚃𝚁𝙰𝙽𝚂𝙵𝙾𝚁𝙼𝙴𝚁𝚂
Fanfiction☠️ " - ᵐᵃᵗᵏᵒ ᶜᶻᵉᵐᵘ ⁿⁱᵉ ᵐᵒᵍᵉ̨ ᶻ ᵗᵒᵇᵃ̨ ᶻᵒˢᵗᵃᶜ́? - ᶻᵃᵖʸᵗᵃłᵃ ᵐᵃłᵃ ᵖʳᶻᵉʳᵃᶻ̇ᵒⁿᵃ ᶠᵉᵐᵐᵉ ʷⁱᵈᶻᵃ̨ᶜ ˢʷᵒʲᵃ̨ ᵐᵃᵗᵏᵉ̨ ʷ ᵒᵖłᵃᵏᵃⁿʸᵐ ˢᵗᵃⁿⁱᵉ ˢᵐᵘᵗⁿᵉ ᵒᶜᶻʸ ᵖᵒᶻᵇᵃʷⁱᵒⁿᵉ ᵖʳᵃʷⁱᵉ ᵉⁿᵉʳᵍⁱ ˢᵖᵒʲʳᶻᵃłᵃ ⁿᵃ ᵐᵃłᵃ - ᵐᵒ́ʷⁱłᵃᵐ ᶜⁱ ᵏᵒᶜʰᵃⁿⁱᵉ ᵐᵘˢⁱˢᶻ ˢᵖᵉłⁿⁱᶜ́ ˢʷᵒʲᵉ ᵖʳᶻᵉᶻⁿᵃᶜᶻᵉⁿⁱᵉ ᵘʷⁱᵉʳᶻ ᵐⁱ ᵇᵉ...