1

180 20 5
                                    

Od zawsze lubiłem damskie ubrania. Uważałem, że naprawdę pasowały do mojego ciała, uwydatniały jego walory i dodawały mu charakteru.

Byłem chłopakiem i naprawdę lubiłem zakładać takie rzeczy, ponieważ to one sprawiały, że czułem się piękny. Co prawda była jedna osoba, która wiedziała co robię, ale to akceptowała. I zawsze mi powtarzała, że jestem piękny.
Tą osobą był Luhan - mój najlepszy przyjaciel. Nie mogłem powiedzieć, że jedyny, bo otaczało mnie kilka osób, które o mnie niesamowicie dbały, ale to Luhan był na czele, chociaż, wbrew pozorom, znałem go najkrócej. 

To z jego pomocą zamówiłem pierwszą damską rzecz, jaką były koronkowe figi. Mimo wstydu, że ktoś trzeci o tym wie, przełamałem się i poprosiłem go o pomoc, ponieważ był pełnoletni, a w Korei niestety nie można robić zakupów przez internet, dopóki nie ma się dziewiętnastu lat. A mi nieco do tego wieku brakowało. Nadal.

Najczęściej przebierałem się w te piękne ubrania, kiedy nikogo nie było w domu. Wtedy miałem większą pewność, że nikt na pewno mnie nie przyłapie i nie będzie przypału. Tak było też tego dnia.

Jak zwykle po upewnieniu się, że na pewno jestem w domu sam, wszedłem do mojego pokoju, podszedłem do szafy i wyciągnąłem z samego dna pudełko z moją tajemnicą. 
Nie minęło dużo czasu, kiedy przywdziałem różową bluzkę na ramiączka, a w komplecie do tego wcześniej wspomniane koronkowe figi. Mój pierwszy zakup.

Zachwycałem się pięknem swojego ciała, które przyozdobione tym materiałem wydawało mi się naprawdę wspaniałe. To nie tak, że byłem niesamowicie pewny siebie. Za dnia, w szkole, nie wyróżniałem się niczym. Byłem chudy, niski i niewysportowany, co było równoznaczne z moją pozycją w tej szkole. Popychadło. 

Nic nie pomagał nawet fakt, że mój przyrodni brat był tutaj ''królem''. Zawsze mi pomagał, kiedy widział, że mam problem, a w domu po kilka razy pytał czy ma z kimś porozmawiać.

Ale to logiczne, że nie będę prosił go o pomoc. Musiałem dawać sobie radę sam, nie chciałem go zawieść. 

Z wszystkich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk aparatu. Zszokowany spojrzałem w stronę drzwi, a jedyne, co zobaczyłem to perfidny uśmieszek. Dokładnie ten, którego tak nie znosiłem, który prześladował mnie w szkole, a czasami, po gorszym dniu nawet się śnił.

 - Kto by pomyślał, że lubisz takie zabawy, Hyunnie. - nienawidziłem, kiedy zdrabniał moje imię. Nie miał do tego żadnego prawa. Tak samo jak do prześladowania mnie, a przy Kaiu udawania, że zawsze jest po mojej stronie. Oczywiście mogłem powiedzieć Jonginowi, że jego przyjaciel jest moim najgorszym prześladowcą, ale co bym tym osiągnął? Jedynie sprawiłbym mu przykrość, bo dowiedziałby się, że ktoś, kto zawsze jest dla niego, wspiera go we wszystkim i jest jego oddanym przyjacielem jednocześnie uprzykrza mi życie. Ich przyjaźń naprawdę była podręcznikowa, wspaniała. Nie mogłem zniszczyć takiej więzi tylko dlatego, że ja się przez to źle czułem. Kai zbyt wiele dla mnie znaczył.

 - P-po co ci to zdjęcie, Chanyeol? - nie chciałem się jąkać. Naprawdę nie chciałem, ale to było silniejsze ode mnie. Zawsze się przy nim bałem, mimo że nigdy mnie nie uderzył. On wolał robić mi inne rzeczy. Zdecydowanie dla mnie gorsze.

 - A po co ma mi być? Żebym mógł na ciebie popatrzeć, kiedy nie ma cię obok. - zaczął do mnie podchodzić, a kiedy stał zaledwie kilka centymetrów ode mnie, jego ręce znalazły się na moich ramionach, po chwili błądząc gdzieś niżej, dotarły do moich pośladków, które starszy ścisnął.

Na mojej twarzy pojawił się okropny rumieniec, a w oczach zbierały się łzy. On zawsze to robił. Zawsze tak mnie poniżał.

Jeden z jego palców znalazł się pod materiałem białej bielizny, a po chwili dołączył kolejny. I kolejny.

Aż po chwili błądził po mojej nagiej skórze swoją dłonią, a po moich policzkach spływały łzy. 

 - P-proszę cię... Przestań... - wyszeptałem z trudem, nie chcąc, aby mój głos się załamał, a było blisko. 

 - Dlaczego? Nie podoba ci się? - jego ton głosu był raczej prześmiewczy. Wiedziałem, że jego ta sytuacja bawi. Nie to, co mnie.

  -  Proszę... Chanyeol... Zostaw mnie... - oparłem ręce na jego ramionach, chociaż wiedziałem, że to nic nie da.

W jakim szoku byłem, kiedy jednak ode mnie odszedł na kilka kroków, a ja tylko oniemiały na niego patrzyłem, po chwili szybko wycierając łzy z twarzy. Ruszył w stronę drzwi, najpewniej chcąc opuścić mój pokój.

 - Ale zdjęcie zatrzymam. - nie mogłem na to pozwolić. Nie mogłem pozwolić, żeby ktokolwiek wiedział o moim sekrecie.

 - Proszę cię... U-usuń to... - szepnąłem niemalże niemo, jednak wiedziałem, że on i tak usłyszał. Bądź co bądź te jego odstające uszy to niezłe anteny wyłapujące ultradźwięki. 

 - A cóż bym za to miał? - odwrócił się do mnie, znowu z tym swoim uśmieszkiem, który był moim koszmarem. 

 -  Cokolwiek. Tylko proszę, nie pokazuj nikomu tego zdjęcia, dobrze? - mruknąłem, starając się powstrzymać kolejną falę łez, która nieubłaganie nadchodziła. 

 -Okej, na pewno nikomu nie pokażę, skoro będę miał za to cokolwiek. - ponownie ruszył w stronę drzwi. - A, i przebierz się. Kai niedługo będzie, a chyba nie chcesz, żeby zobaczył cię w tych ciuszkach. Ciesz się, że pierwszy przyszedłem ja, a nie on.

I wyszedł zostawiając mnie ze świadomością, że tego zdjęcia nie usunie.


------------

Potrzebowałam czasu, żeby znowu zabrać się za to opowiadanie, kochani. 
Może niektórym wydaje się, że piszę to dla zabawy. Że będą super gwałty, a później miłość Baekhyuna i jego oprawcy. Że nie zdaję sobie sprawy z powagi takich poczynań.
Nie.
To tak nie będzie wyglądać. To opowiadanie jest dla mnie szczególnie ważne. W jedyny sposób, jaki jest dla mnie wygodny chcę się zwierzyć z kilku rzeczy, które mnie w życiu spotkały.
Wiem jak osoba, którą spotykają nieprzyjemne rzeczy się czuje.
 Oczywiście opowiadanie nie jest wzorowane na moim życiu. Jedynie poszczególne wydarzenia, które są dla mnie ciężkie.

Więc proszę was, nie uznawajcie, że nie zdaję sobie sprawy z tego, co piszę. Że robię to dla zabawy i wyświetleń. Ci, którzy znają moją twórczość, raczej wiedzą, że to nie jest pierwsza historia, w której podejmuję cięższy temat i nie interesuje mnie ile osób to wyświetli.
Interesuje mnie ile osób zrozumie, co chciałam przekazać.  Ile osób poczuje się pewniej po poczynaniach bohaterów.

Będę starała znaleźć w sobie siłę, aby regularnie dodawać tutaj rozdziały.

Kocham was, kochani


let me be II chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz