18

2K 108 10
                                    

     Cotygodniowe spotkanie bohaterów przebiegało - jak zwykle po myśli Tony'ego, który teraz przekazał pałeczkę Thorowi. Bóg piorunów opowiadał właśnie o nowym miejscu, do którego jeszcze dzisiejszego wieczoru mieli trafić mieszkańcy zniszczonego Asgardu.

     On sam planował zostać jeszcze trochę w Nowym Jorku, gdzie mógł mieć na oku swojego podstępnego brata. W końcu nigdy nie wiadomo kiedy kolejny raz będzie chciał zniszczyć całe miasto i zawładnąć światem. Lepiej było dmuchać na zimno.

     Na czele Asgardczyków, miała stanąć Valkyria, w której bóg piorunów pokładał ogromne nadzieję. Był pewny, że ciemnoskóra kobieta poradzi sobie w nowej roli.

     Po dość długim monologu Thora, głos zabrał znowu Stark. Opowiedział pokrótce jak idzie szkolenie Niny, którym teraz głównie zajmowała się Wanda, ponieważ Loki został zmuszony do pomagania swojemu bratu. Oczywiście czasami pojawiał się na treningach, jak sam powtarzał - musiał sprawdzić czy jego ciężka praca nie poszła na marne.

     Loki naprawdę nie chciał zaprzepaści wszystkiego czego nauczył mniejszą wersję Starka. Nina także bardzo się starała, z czasem używanie mocy weszło jej w nawyk, często zamiast otworzyć drzwi ręką, po prostu podnosiła dłoń i drzwi same się otwierały.

     Tony był niewyobrażalnie dumny ze swojej córki, gdyby mógł chwaliłby się nią na każdym kroku.

     Po rozmowie superbohaterów na temat Niny Stark temat przeszedł na jej matkę, z którą mieli niemałe problemy. Tony spojrzał na swoją rudowłosą przyjaciółkę, Natasha widząc jego wzrok od razu rozpoczęła temat Jennifer White.

— Kilka dni temu odzyskała przytomność, powiadomiłam już o tym władzę... dostaliśmy też zgodę by ją przenieść — odparła rudowłosa kobieta.

     — Świetnie... nie chce by przebywała dłużej w tym samym budynku co moja córka. Zajmiesz się tym? — ponownie jego wzrok spoczął na Czarnej Wdowie. Ta od razu pokiwała twierdząco głową, takie zadania były dla niej błahostką.

     — Nie prościej byłoby ją zabić? — zapytał z powagą Loki. Tony spojrzał na niego jakby rzeczywiście rozważał ową opcję, a tak było. Nawet kilka razy, jednak zawsze kończyło się na tym, że gdyby Nina kiedyś dowiedziała się to prawdopodobnie nigdy by się już do niego nie odezwała.

     — Nie mów, że to rozważasz!? — spytał dramatycznym głosem Steve. Na jego słowa Stark przekręcił oczami i zaprzeczył. Przecież nie przyzna im się, że rozważał taką opcję. Niejednokrotnie.

〰 〰 〰

     Nina naprawdę długo musiała prosić swojego tatę, by pozwolił jej lecieć z Thorem i resztą do nowego Asgardu. Sam musiał zostać i zająć się jakąś ważną sprawą, o której znowu nie chciał nic powiedzieć swojej córce.

     Blondynka zauważyła, że od pewnego czasu jej tata ma coraz więcej tajemnic i nie rozmawiają ze sobą już tak często jak kiedyś. Wiedziała, że o niektórych rzeczach nie może jej powiedzieć, ale przynajmniej mógłby jej nie zbywać i udawać, że nic się nie stało. Nina głośno westchnęła.

     — Jak tam? — z jej myśli wyrwał ją głos Thora, który usiadł obok dziewczyny. Mężczyzna uśmiechnął się przyjaźnie, co Nina odwzajemniła.

— Szczerze? — zapytała sceptycznym głosem, Thor od razu pokiwał twierdząco głową — jakiś czas temu zostałam porwana, zyskałam super moce, nad którymi co dopiero nauczyłam się panować, mój tata ciągle coś przede mną ukrywa... ale oprócz tego jest dobrze.

     — Jak na swój wiek dużo przeszłaś... — zaczął z westchnieniem mężczyzna obok niej — ale pamiętaj, że masz nas, jesteśmy rodziną, a rodziny nie zostawia się w potrzebie, a co do twojego taty... on ma teraz bardzo dużo na głowie, na pewno gdy wszystko się ustatkuje to o wszystkim ci powie — zapewnił ją Thor.

     Po jego słowach na ustach Niny pojawił się uśmiech, chyba właśnie takich słów potrzebowała. Zapewniających, że nie jest sama i, że wszystko się ułoży.

     Blondynka chciała coś powiedzieć niestety przerwał jej Loki, który poinformował ich, że są już na miejscu.

     Z wielkiego statku pierwsza wyszła Nina, a za nią pozostali. Miejsce, które wybrał Thor z bratem było piękne, pełno małych domków otoczonych zielenią. Bóg piorunów patrzył na to miejsce z dumą. Nina zaczęła iść w głąb miasteczka, musiała wszystko zobaczyć.

     Po uliczkach zaczęli chodzić Asgardczycy, którzy byli bardzo zadowoleni z nowego domu. Blondynka widziała jak się uśmiechają i ten blask nadziei w oczach na nowy, szczęśliwy początek. Teraz musiało być już dobrze, Nina również tylko o tym marzyła.

     Dziewczyna dzięki swoim mocom pomagała przenosić ludziom różne rzeczy. Owe zadanie powierzył jej Loki, który stwierdził, że będzie to idealny trening. On sam siedział na statku i czekał aż będą mogli odlecieć, ta praca go trochę nudziła.

     Nina wykorzystała to by trochę mu po dokuczać. Jako, że Loki czytał jakąś książkę za pomocą mocy zabrała mu owy przedmiot i szybko z nią uciekła. Bóg podstępu głośno westchnął i ze stoickim spokojem poszedł za Niną.

     Blondynka spojrzała za siebie, na szczęście nie zauważyła za sobą nikogo, biegła dalej, gdy nagle na kogoś wpadła. Odbiła się od Lokiego i upadła na trawę. Czarnowłosy mężczyzna zabrał jej książkę oraz uraczył karcącym wyrazem twarzy, gdy odwrócił się tyłem do dziewczyny ta wybuchła śmiechem.

     Nina wpadła na kolejny genialny pomysł. Machnęła lekko ręką w stronę Lokiego, a ten uniósł się kilka centymetrów nad ziemię. Bóg podstępu zaczął krzyczeć na cały Nowy Asgard, po kilku minutach obok nich pojawił się Thor, który kazał się im zbierać.

     Nina zostawiła Lokiego w spokoju, a ten obrażony poszedł do statku. Uśmiechnięta dziewczyna wróciła na statek wraz z resztą. Po upewnieniu się, że wszystko na pewno jest w porządku, odlecieli.

〰 〰 〰

     Jennifer White, skuta w kajdany została wyprowadzona przez kilkunastu agentów na zewnątrz. Słońce, które dopiero wyszło zza horyzontu oślepiło ją, a wiatr rozwiał jej prawie białe włosy, które straciły na blasku.

     Biała Lisica z pomocą agentów doszła do dużej, opancerzonej i czarnej ciężarówki, do której weszła. W środku została przykuta do siedzenia, a całą wolną przestrzeń celi zapełnili agenci, na których czele stała Natasha Romanoff.

     Rudowłosa kobieta zajęła miejsce naprzeciwko White. Gdy wszystko było już gotowe oraz każdy był na swoim miejscu wyjechali spod bazy Avengers. Ze swojego warsztatu całą sytuację obserwował Tony, który gdy tylko ruszyli odetchnął z ulgą. Teraz musiało być tylko lepiej.

     Cztery czarne auta sunęły z zawrotną prędkością po pustej autostradzie. Byli już naprawdę blisko celu. Ciszę, która panowała przez całą drogę przerywał głośny huk wybuchu. Samochód z Natashą gwałtownie hamuje.

     Kilku agentów z bronią w ręku wyskoczyło z ciężarówki. Po kilku sekundach rozległ się dźwięk strzałów. Romanoff z dwójką innych agentów wyszła z pojazdu. W ich stronę od razu poleciały strzały, na szczęście sprawnie uniknęli kulek chowając się za drzwiami samochodu.

      Nat od razu zarządziła przegrupowanie, a sama prędko zadzwoniła po posiłki. Tony odebrał po kilku sekundach.

— Misja wykonana? — zapytał przekonany o pozytywnej odpowiedzi.

— Zostaliśmy zaatakowani... przyślij posiłki, szybko — po tych kilku słowach połączenie zostało przerwane.

     Romanoff z zawrotną prędkością wystrzeliła serie pocisków w stronę napastników. Kilka metrów od kobiety zaczął rozprzestrzeniać się dym, który uniemożliwiał widzenie. Gdy dym dotarł do Natashy jej oczy stały się ciężkie, ostatnie co widziała to uśmiechającą się Jennifer White, potem była ciemność.

Find Me [Peter Parker] [AVENGERS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz