💌
ship: woosan
"I wanna tell you but I don't know how... I wanna love you but I don't know how..."
~ ⏳ ~
Było lato. Wooyoung założył swoje czerwone trampki na stopy i ubrał na głowę błękitną czapkę z daszkiem. Wyszedł z domu, a ciepłe powietrze uderzyło w jego stronę. Blondyn westchnął czując, że dzisiaj jest bardzo gorąco. Szedł piaskową drogą w stronę swojego ukochanegl jęziora. Gdy był mały zawsze chodził tam ze swoim tatą, a on na jego piąte urodziny dał mu właśnie tą błękitną czapkę, którą teraz miał na głowie. Dziwne, że po tylu latach nadal pasowała. Niestety ojciec Junga zmarł gdy ten miał zaledwie siedem lat. Od tamtej pory te jęzioro i miejsce jest dla niego bardzo ważne oraz ma dla niego ogromne znaczenie. Natomiast czapka jest dla niego świętością - nie pozwala jej dotykać nikomu. Szesnastolatek obecnie mieszka ze swoją mamą i pomaga jej na tyle ile może. Wooyoung doszedł już do małego molo i usiadł na nim. Zdjął swoje trampki i skarpetki, a następnie zamoczył nogi w wodzie. Było to dla Junga przyjemne uczucie. Woda była już nagrzana przez słońce, które wręcz tryskało energią. Blondyn zamknął oczy i wsłuchiwał się w śpiew ptaków oraz szelestów drzew, lekko kołysanych przez ciepłe powietrze. Jednak nie było dane mu długo odpocząć bo w mgnieniu oka pojawił się jego przyjaciel - San.
- Hej Wooyoungie. - szatyn uśmiechnął się do blondyna i usiadł koło niego
- Cześć Sannie. - chłopak odwzajemnił gest, ale po pewnym czasie odwrócił wzrok od twarzy Choia i spojrzenie wlepił w tafle wody
- Myślisz o nim? - zapytał cicho San
- Hm... o kim? O tacie?
- Tak... na pewno za nim tęsknisz.
- Ach, przestań głuptasie. Tak, tęsknie za nim, ale czy to odpowiedni moment na takie smutne i przygnębiające wspomnienia?
- Przepraszam, nie chciałem...
Wooyoung nagle wstał i podał rękę szatynowi aby ten też wstał, co oczywiście uczynił.
- Sannie, nie przepraszaj. Nic się nie stało. - uśmiechnął się do niego szeroko blondyn - poza tym skoro już tu jesteśmy to może coś porobimy?
- W sumie... woda jest ciepła. Chodź się kąpać blondyneczko. - zaśmiał się Choi i roztrzepał włosy Wooyounga
Jung parsknął śmiechem na słowa i gest starszego chłopaka. Zawsze gdy któreś z nich nie miało humoru lub było smutne, te drugie zawsze było przy nim i starało się pocieszyć. I tak było też teraz - San próbował odciągnąć Wooyounga od wszelkich złych myśli krążących po jego głowie. Blondyn nadal stał na molo, a szatyn był już u brzegu jeziora i ściągał koszulkę.
- Idziesz? - odezwał się dość głośno San
- Tak, tak. - wymamrotał młodszy i powędrował w kierunku przyjaciela
Szatyn wszedł do wody i lekko się zanurzył, a potem machnął dłonią na młodszego, że ma wchodzić do wody. Jednak Wooyoung nie za bardzo był co do tego przekonany. Lubił spędzać tu czas, ale do wody niechcętnie wchodził. Jung odwrócił się i już chciał się wycofać z tej opcji jednak ręka jego przyjaciela oplotła go w okół talii i siłą wrzuciła do jęziora.
- San! Zabiję cię! - wykrzyczał wynurzając się
- I tak mnie kochasz blondyneczko. - San zaśmiał się i puścił do Junga oczko
Wooyoung poczuł w swoim sercu coś czego nie czuł dawno. Lekko go zakuło, a na widok uśmiechniętego przyjaciela, rozpływał się na kawałeczki. W myślach powtarzał sobie jak bardzo Choi jest uroczy i piękny, ale nigdy nie brał tego dosłownie, a teraz? Teraz mógłby przysiąg, że te słowa są prawdziwe i jego przyjaciel na prawdę taki jest. Blondyn szybko otrząsnął się ze swoich myśli i skierował gniewne, ale słodkie spojrzenie na Sana.
- Nie lubie jak tak mnie nazywasz. - mruknął i pociągnął starszego za nadgarstek, a ten wylądował w wodzie
- Oj, dobra, cicho tam. - szatyn dał delikatnego kuksańca młodszemu
I tak zaczęła się wojna. Chłopaki dobre trzy godziny siedzieli w wodzie, chlapiąc i wygłupiając się. Przy tym wszystkim nie opuszczał ich na krok śmiech. W końcu zmęczeni, ustali na brzegu jęziora. Słońce zaczynało zachodzić i niebo było coraz piękniejsze. Obaj kochali zachody i wschody słońca. Patrzyli przed siebie na piękne niebo i wsłuchiwali się w szumy lasu. W pewnym momencie Wooyoung poczuł na sobie wzrok straszego i również na niego spojrzał. Gdy ich spojrzenia się spotkały, na ustach obydwu pojawił się delikatny uśmiech.
- Wooyoung? - Choi stanął bardzo blisko blondyna
Ich klatki piersiowe przy każdym wdechu stykały się ze sobą, a ich twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów.
- T-tak? - wyszeptał Jung
San nie powiedział nic lecz złożył na ustach niższego delikatny pocałunek. W tamtym momencie można byłoby powiedzieć, że oczy Junga świeciły się jak pięć monet.
- Miałem ochotę zrobić to już dawno, ale nie wiedziałem jaki moment jest odpowiedni. W końcu zdecydowałem, że ci to wyznam bo już dłużej nie mogę w sobie tego dusić. Znamy się dziesięć lat i gdy byłem już trochę straszy, miałem może, trzynaście lat? Nie ważne, zakochałem się w tobie. Zobaczyłem w tobie kogoś więcej niż przyjaciela. Teraz, kiedy mam siedemnaście lat uświadomiłem sobie co tak naprawdę do ciebie czuję. Kocham Cię Wooyoungie, zostaniesz moim chłopakiem? - Choi te słowa wypowiadał wolno i spokojnie z uśmiechem na ustach
Jung nie wiedział w tamtym momencie co ma zrobić. Był zszokowany i szcześliwy bo czuł do szatyna to samo co on do niego. Z jego brązowych oczu wypłynęła łza, a on wleciał w ramiona wyższego.
- T-tak, zostanę twoim chłopakiem. Ja też czułem coś więcej już kilka lat temu, ale nie dopuszczałem tej myśli do siebie, ponieważ nie chciałem ciebie stracić. Nie wiedziałem jak byś zareagował i bałem się, że mnie zostawisz. Kocham Cię najmocniej Sannie. - blondyn wyszeptał to w szyję Choia
- Nigdy bym cię nie zostawił skarbie.
Szatyn wziął podbródek Wooyounga w swoje palce i ponownie złączył ich usta w delikatny pocałunek.
~ ⌛ ~
// witam! takim one shotem rozpoczynam tę książkę. mam nadzieję, że chociaż trochę wam się spodobają moje "pracę". ♡
CZYTASZ
one shoty | ATEEZ
Fanfictiontak jak w tytule - one shoty z Ateez! Staram sie aby nie były to raki i żeby nie ociekały cringem, miłego czytanie guys!