Chapter 3

119 20 1
                                    

(Luhan)

W drugi dzień naszej podróży poślubnej pojechaliśmy do Teseum¹, bo w przewodniku wychwalali to miejsce.

- Jaki uroczy – krzyknąłem, biegnąc do wielkiego białego pluszowego misia, który stał na zewnątrz i witał gości.

Sehun szedł za mną powolnym krokiem, trzymając dłonie w kieszeniach krótkich spodni.

- Zróbmy sobie z nim zdjęcie – poprosiłem, wskazując na pluszaka.

- Dobrze – zgodził się, stojąc w pewnej odległości.

- Poprośmy kogoś, żeby zrobił nam zdjęcie – powiedziałem i zacząłem szukać takiej osoby. – Zobaczmy – rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniach.

Obok nas przechodził jakiś wysoki mężczyzna w kręconych blond włosach, które wymykały się spod kolorowej czapki z daszkiem. Człowiek miał na sobie hawajską koszulę i brązowe spodnie.

- Przepraszam – zaczepiłem go. – Czy mógłby pan zrobić nam zdjęcie? – spytałem.

Odwrócił się w moją stronę.

- Naturalnie! – rzekł z obcym akcentem. – Nie ma sprawy.

- Dziękuję! – podskoczyłem, szczęśliwy. – Jak miło z pana strony – zapiszczałem, podając mężczyźnie aparat, który miałem na szyi. – Sehun – podbiegłem do męża, który stał już przy misiu. Stanąłem obok niego i zrobiwszy V z palców obu dłoni, uśmiechnąłem się do zdjęcia.

- Stańcie bliżej – poinstruował nieznajomy, macając rękami.

Przytuliłem się do ramienia Sehuna.

- Patrzcie! Patrzcie! Spójrzcie na mnie! Spójrzcie na mnie! – powtórzył, pokazując dłonią na Sehuna, który leniwie spojrzał w obiektyw. – I uśmiech! Uśmiech!

Wyszczerzyłem zęby.

- Perfect! W porządku, powiedzcie: Kimchi. Jest super – powiedział po zrobieniu zdęcia.

Podszedłem do niego i wziąłem aparat z powrotem.

- Dziękujemy bardzo – podziękowałem, uśmiechając się wesoło.

- Kris, chodź już! – zawołał męski głos i blond włosy mężczyzna odszedł w podskokach do innego mężczyzny, kobiety w blond włosach i dziewczynki w kapeluszu z szerokim rondlem.

- Już ich gdzieś widziałem – powiedziałem, mrużąc oczy. Przypomniało mi się. – Och, na basenie. Byli wczoraj na basenie! Co za zbieg okoliczności! Nic dziwnego! – uderzyłem Sehuna w ramię, na co spojrzał na mnie dziwnie. – To miejsce było polecane w przewodniku!

Po zwiedzeniu muzeum poszliśmy coś zjeść do najbliższego baru. Zamówiliśmy danie dnia i usiedliśmy przy stoliku na zewnątrz knajpki.

- Świetnie się dzisiaj bawiłem! Umieram z głodu.

Miałem się rzucić na sałatkę, ale usłyszałem ten irytujący kobiecy głos, który prześladował nad od dwóch dni.

- Och, co za szczęśliwy traf! – krzyknęła Hyuna, wybiegając z lokalu ubrana w króciutką sukienkę i buty na obcasie. – Możemy zjeść z wami lunch? – spytała, bez pytania dosuwając sobie plastikowe krzesło do naszego stolika. Siadła blisko Sehuna, prawie pakując mu się na kolana.

Za nią z baru wyleciał jej mąż Hyojong, obładowany dwiema tacami z jedzeniem.

- Dobrze się bawicie? – spytała dziewczyna, opierając policzek na dłoni.

- Właśnie byliśmy w Teseum – odpowiedział na jej pytanie Sehun, krojąc powoli mięso na małe kawałki.

Wpakowałem sobie największą krewetkę do ust, prawie się nią dławiąc.

Only You | HunhanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz