Pożegnanie z trylogią Dreadful.

18.3K 825 1.2K
                                    


Pisanie tego pożegnania okazało się trudniejsze niż podejrzewała. Szczerze? Cała się trzęsę, bo płakałam pisząc ten rozdział i teraz będę płakać, bo przyszło mi podziękować najlepszym czytelnikom pod słońcem i księżycem.

Nie wiem od czego zacząć. Naprawdę. Nie wiem.

Na wstępie... Pożegnania z bohaterami sobie daruję, bo wiem, że oni zawsze będą we mnie żyli, że będą mnie inspirowali, przy tworzeniu nowych postaci... Tak, będą ze mną.

OKEJ.

Zacznę od liczb, bo liczby nie są najważniejsze, ale za nie także warto podziękować. Trzecia część – ponad pół miliona wyświetleń, druga – ponad 400k, pierwsza – ponad 700k. Nie zapominajmy, że druga i pierwsza były kiedyś przeze mnie usunięte, a pierwsza miała już MILION na swoim koncie.

Kolejna liczba jest jeszcze bardziej niesamowita, uwaga:

Ponad pięć lat przygody! Pamiętam jeszcze jak dodawałam Dreadful na Blogspot i sobie myślałam „eee tam, kto to będzie czytał", a tu taki szok. Jeśli są tu czytelnicy, którzy towarzyszyli mi przy pierwszych latach Dreadful i wciąż zostali... Dziękuję. Dziękuję za każdy komentarz, za spamowanie hashtagiem #dreadfulff na Twitterze, za słowa wsparcia. To była niesamowita przygoda, przysięgam.

Dostawanie się do polskich Trendów z hasłami z Dreadfula, zasypywanie mnie wiadomościami, podziękowaniami, FANARTAMI (które koooocham!! i ciągle trzymam w bliblioteczce), za tworzenie pierwszych nazw shippów, za obserwowanie konta Dreadful na Twitterze i Instagramie i chociaż nie są już prowadzone, to mam z nimi MASĘ cudownych wspomnień.

Dziękuję za liczne konkursy, za rozbawianie mnie, za miłe słowa także o mnie, a nie tylko o moim fanfiction. Ogólnie dziękuję każdej osobie, która za każdym razem wiedziała, że jest za tym wszystkim ktoś, kto się bardzo stara i stresuje (to ja, dzień dobry). Dziękuję osobom, które pisały mi cudne DM-ki. Dziękuję Zuzi, bo chciała się ze mną spotkać na Openerze i podziękować mi osobiście za Dreadful. To było cudowne, naprawdę.

Dziękuję każdej osobie, która kiedykolwiek ze mną współpracowała, nawet przez chwilę. Osobom, które m.in. robiły mi okładki, prowadziły konto na Twitterze, wysyłały mi grafiki i filmiki, osobom, które chciały tłumaczyć Dreadful na inne języki (co nie wyszło z mojej winy, przepraszam).

Dziękuję za przygodę, jaką miałam z Dreadful. Przyznam, że rok 2015 był przełomowym rokiem mojej „kariery" i wtedy czułam, że jest was najwięcej. Potem przyszła era Dreadful 3 i zmieniło się wiele.

Pisanie ostatniej części było dla wyzwaniem, z którym mierzyłam się najdłużej, bo aż 3 lata. Podawałam się, zabierałam na nowo, rezygnowałam zupełnie... Muszę się przyznać, że podczas tej części w moim życiu osobistym wydarzyły się zarówno najlepsze, jak i najgorsze momenty, w sumie to wszystko dotyczyło jednego roku, co skończyło się źle dla mnie samej. Musiałam na moment przerwać i szczerze mówiąc żałuję, że nie podjęłam się skończenia Dreadful w normalnym czasie, ale z drugiej strony nie wiem, jak wytrzymałabym to wszystko. Teraz „przychodzę" do Was z uśmiechem, z energią, z nadzieją.

I w tym miejscu chcę podziękować każdej osobie, która pozostała, albo wróciła do Dreadful po przerwie. Zauważyłam, jak wielu czytelników straciłam, ale miałam wrażenie, że ta mniejsza liczba daje mi większą energię, że czytając Wasze dokładne komentarze, zabawne komentarze, nakręcałam się i chociaż nie było Was tak wiele, odczułam to wsparcie.

Dobra, bo trochę się rozkleiłam, a nie wspomniałam nawet o tym, że w przeciągu tej przygody wydałam książkę. Ja – KSIĄŻKĘ! I może potoczyło się to nie tak, jak chciałam, to pamiętam do dzisiaj moment, w którym dowiedziałam się, że ktoś chce ją wydać. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Wszystko, co sprawiało mi najwięcej radości związanej z pasją, działo się wokół Dreadful. Za każdym razem, gdy myślę sobie, że powinnam rzucić pisanie, że nie jestem tak dobra, jak niektóre pisarki z Wattpad, że muszę jeszcze dużo się nauczyć... Zawsze wtedy czytałam sobie którąś z Waszych cudownych wiadomości i wierzyłam w siebie.

Dobraaa, bo za dużo tego rozklejania się. Dziękuję sobie za herbatki z szatanem, za Calumka, za doprowadzanie Was do szału (sorry guys, musiałam).

Jeśli jakimś cudem komuś nie podziękowałam, to przepraszam i DZIĘKUJĘ. Jestem roztrzęsiona.

Na tę chwilę żegnam się z Dreadful, z moim małym cudem i DZIĘKUJĘ Wam bardzo!!!

Od razu chcę zachęcić Was do zaobserwowania mojej nowej książki SEKTA (widoczna na moim profilu). Nie dawajcie mi unfollow, nie uciekajcie stąd, obiecuję, że na przełomie października/listopada zadowolę Was nowością. Nie jest to ff, ale będzie zbliżone do Dreadful. Mam bardzo przyjemny (nie zawsze będzie jednak przyjemnie w fabule) pomysł i mam nadzieję, że będziecie chcieli czytać. Dużo miłości, akcji, napięcia... Zachęcam.

OKEJ. Czekam na Wasze komentarze. Z chęcią przeczytam wszystko.

+ Jak będziecie sobie robić rereading całości Dreadful, to proszę powstrzymajcie się przed spoilerami. Dzięki. 

Aha. Dziękuję mojej kotce. Szarlotko, moje kochanie, moje bejbi, mój szatanie! Całuję cię teraz mentalnie, bo pewnie byś mnie ugryzła, gdybym spróbowała zrobić to w rzeczywistości.



x Ohanka x

Dreadful 3. Zemsta jest najważniejsza.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz