Pov. Sonny
- Brook. Ja to przecież wiem - odparłem
- Co? Skąd niby?
- To widać jak się na siebie patrzycie. A Jack też kocha Ciebie
- Co? Nie to jest niemożliwe
- Musisz mu to powiedzieć. Jacklyn ma być.
- Sonny, ale...
- Jeśli czegoś z tym nie zrobisz to ktoś ci może zabrać Jack'a
- O nie, nie pozwolę na to
- No właśnie. Idź do niego
- Teraz nie mogę, umówiłem się z Harper'em w kawiarni - powiedział i odszedł
Ciekawe co tam z Randy'm. Rye miał dzwonić jak mu poszło. Nie ma opcji, że aby się nie zgodził.Pov. Brooklyn
Szedłem już z 10 minut i wreszcie byłem pod kawiarnią Get your taste.
Najlepsze kawy są właśnie tutaj. Wszedłem do lokalu i rozejrzałem się szukając Harper'a. Siedział pod ścianą przy stoliku w głębi pomieszczenia. Uśmiechnąłem się co odwzajemnił.
- Cześć- powiedział
- Hejka. Jak tam?
- Mam idealny plan. Możesz zabrać Jack'a właśnie tutaj
No tak...
Nie wspomniałem, że moje częste spotkania z Harper'em są po to aby wymyślić idealną randkę z irlandyczkiem, ale nie tylko dlatego bo po prostu bardzo lubię Harper'a i chce z nim spędzić trochę czasu żeby się lepiej poznać. Harper był pierwszą osobą która dowiedziała się, że jestem zakochany w Jack'u, Sonny dowiedział się jako drugi. Warto żeby reszta też o tym wiedziała, ale jakoś nie było okazji żeby im o tym powiedzieć, a Mikey...ciągle chodzi gdzieś z Jack'iem. Boję się, że może coś do niego czuć, jeśli chodzi o Sonny'ego to bym się nie bał, ale Mikey jest bi i nigdy nie wiadomo.
- W sumie to jest dobry pomysł, bo jest to spokojne i urokliwe miejsce z na prawdę dobrą kawą- powiedziałem z uśmiechem
Zamówiliśmy sobie latte machiatto z bitą śmietaną i już po kilku minutach do stolika podszedł kelner z naszą kawą. Podziękowaliśmy i kontuowaliśmy rozmowę.
Wyszło na to, że za kilka dni idę z Jack'iem właśnie tutaj i żeby nic nie podejrzewał Harper wymyśli idealny plan i jutro się z nim spotkam żeby to obgadać.
Wróciłem do pokoju nie zastając w nim Jack'a co było dość dziwne bo zawsze jak wracam Jack już jest. Nagle usłyszałem śmiechy z korytarza. Uchyliłem drzwi i zobaczyłem jak Jack idzie z Mikey'm, żegnają się i wtedy Jack wchodzi do pokoju.
- Cześć Jack. Gdzie byłeś?
- Na kręglach z Mikey'm. Była niezła zabawa, a Ty?
- Yymm...z H-Harper'em w kawiarni
- Aha. No jasne...
Jest chyba na mnie obrażony, że nie spędzam z nim czasu i olałem go dla Harper'a. Nawet nie wiem czy zgodzi się ze mną iść...Pov. Rye
- Rye...j-ja...nie mogę- rozpłakał się Andy
W jednej sekundzie moje serce połamało się na milion kawałków i zacząłem płakać jak małe dziecko. Patrzyłem na Andy'ego, a on na mnie. Żaden z nas nie wiedział co ma powiedzieć, a już na pewno ja. Co ja sobie myślałem zadając mu to pytanie?
- Andy...
- Ja przepraszam Rye. Nie mogę. Nie chce Cię opuszczać... - powiedział, a ja nic nie zrozumiałem.
Opuszczać?
- A-ale...jak opuszczać? Andy...
- Usiądź- powiedział cicho
- Co się dzieje?
- Na początku przepraszam, że żyłeś w kłamstwie. Rye ja nie tylko mam astmę, ale też śmiertelną chorobę- moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości - Ja...nawet nie wiem kiedy umrę. To może być jutro, a nawet jeszcze dzisiaj- mówił cały czas płacząc- ja nie chce się z nikim wiązać. Nie chce zostawiać tej osoby ani jej ranić, a wiem, że to zrobię jak umrę. Nie chce umierać, boję się, ja chce żyć normalnie- rozplakał się bardziej
To co usłyszałem przeszło moje najgorsze oczekiwania. Andy jest chory, Andy może w każdej chwili umrzeć...
Te słowa brzmiały w mojej głowie i nie chciały jej opuścić. Nie chce go stracić. Kocham go ponad życie. To nie może się tak skończyć. Ja kocham Andy'ego, a on? Nie wiem czy mnie kocha.
- Rye, ja...chce żebyś wiedział...
- Andy, Ja Cię kocham. Kocham Cię najbardziej na świecie, nie chce żebyś cierpiał. Sprawie, że każdy dzień będziesz przeżywać jakby miał być tym ostatnim
Zapłakany Andy wtulił się we mnie i moczył łzami moją koszulkę. Gładziłem go po włosach i uspokajałem.
- Zapomnij o tym. Zostaw za sobą ten fakt i żyj jakbyś był zupełnie zdrowy. Nie zadręczaj się Andy. Chce dla Ciebie jak najlepiej
- Też Cię ko-kocham Rye- szepnął, a ja nie mogłem w to uwierzyć.
Czyli jednak...
Andy mnie kocha.
Popatrzyłem mu w zaszklone od łez oczy. Wyrażały więcej uczuć niż tylko miłość. Położyłem swoją rękę na policzku Andy'ego i starłem jego łzy. Przybliżyłem swoją twarz. Andy objął mnie mocniej i nie mogłem już dłużej czekać. Pocałowałem Andy'ego i trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę. Oboje płakaliśmy sobie w ramionach. Niech moja miłość przytrzyma go przy życiu jak najdłużej. Chociaż wiem, że jutro mogę już go nie mieć.Pov. Andy
Przytulony do Rye'a odpływałem. Przeniosłem swoją rękę na ramię Rye żeby go objąć. Przytulał mnie cały czas. Nie płakałem już...to bez sensu. Nie powiedziałem mu, że się zgadzam być jego chłopakiem, ale go kocham. Niech interpretuje to jak chce. Nie oddam go nikomu innemu. Wkrótce mu to powiem. Może jutro. Jest sobota więc mamy cały dzień dla siebie. Dla Ciebie Rye...chcę żyć wiecznieRandy rozdział. Trochę smutny 😥
Jak się podoba?
Do następnego
Pa 😘
CZYTASZ
One More Day | Randy | RoadTrip
Fanfiction🔴 Rozdziały są pomieszane. Proszę zwracać uwagę na numerację 🔴 Andy ma 21 lat i choruje. Jest to niebezpieczna choroba i śmiertelna. Najgorsze jest to, że w każdej chwili może on umrzeć i nie wie kiedy. Rye ma 21 lat. Za nim trudna przeszłość i za...