-5-

513 58 3
                                    


Rozdział autorstwa Rehteaa i Shori-ssi

Inicjatywa facebookowej grupy Yoonkook Poland

~*~

Słońce wysoko majaczyło na niebie, jako jedyna ozdoba błękitnego nieboskłonu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słońce wysoko majaczyło na niebie, jako jedyna ozdoba błękitnego nieboskłonu. Temperatura powietrza była znośna, ale promienie słoneczne znacząco zawyżały odczuwalność stopni Celsjusza. Bryza z pobliskiego morza odrobinę koiła duchotę, ale nie to było największym problemem mężczyzny.

— Jak zdjąć te kokosy? — Hoseok od trzydziestu minut stał pod drzewem i obserwował przyszłe zdobycze z dołu. Nie było opcji, aby mógł się wdrapać i sam je zerwać. Był zwinny i nieźle umięśniony, ale krzepy w ramionach od zawsze mu brakowało, nie da rady choćby ruszyć pniem. Zostało spróbować ściąć to drzewo, ale nie wziął ze sobą maczety. Melony rosły na ziemi, nie pomyślał o tym skoro w planach miał tylko zebrać trochę owoców. Pewnie mógłby tak zastanawiać się dalej, gdyby nie usłyszał nagle rozpaczliwego krzyku, nie tak daleko od siebie. Wystraszył się, wyspa na której znajdował się on i jego gość, przez większość czasu była pusta. Nie miała wielu turystów, toteż nie spodziewał się kogoś tu spotkać.

Wrzaski powtarzały się, coraz bardziej oddalając, dlatego ruszył za nimi, chcąc sprawdzić czy to coś niebezpiecznego. Nie miał zamiaru ingerować, ale właśnie w tamtą stronę szło się do jego małego obozowiska.

Yoongi tym czasem krzyczał na całe gardło "Hej, ty! Gdzie jesteś?!", bo nie znał imienia młodszego towarzysza, który lubił znikać niespodziewanie, kiedy nie patrzył. Możliwe, że było to głupie (albo nawet bardziej niż możliwe), ale jakie wyjście mu pozostawało? Dotarł na plażę i ostatecznie wyszło na to, że i tak nie mógł nic zrobić.

Przez dobre kilkanaście minut nie zorientował się, że ktoś za nim podąża, aż w końcu do jego uszu dobiegł krzyk... ale nie był to delikatny, miły dla ucha głos długowłosego dzieciaka z sarnimi oczami, tylko znajomy skrzek pewnego pustelnika.

— Hej! Przecież mówiłem, że nie powinieneś sam chodzić po wyspie! — zawołał z na wpół zdenerwowanym, na wpół zatroskanym wyrazem twarzy, gdy truchtał w stronę blondyna.

Yoongi obejrzał się, w pierwszej chwili nie rozpoznając głosu, który go zawołał. Myślał, że to przystojny chłopak zdecydował się zakończyć zabawę w chowanego. Przerażenie, które go ogarnęło po chwili zabrało mu dech w piersi. Przez kilka sekund nie umiał rozpoznać postaci Hoseoka, myśląc o martwym ciele które ożyło. Stanął, jak gdyby ktoś zalał mu stopy betonem i nie mógł się ruszyć. Majaki jak zombie rozszarpuje jego ciało zdusiły wszelki oddech w piersi. Dopiero gdy ciemnowłosy pojawił się przy nim, ostro go ganiąc za opuszczenie schronu, ocknął się.

O A S I S || YoonkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz