ChuuyaPo tym razem udanym dniu, nogi same skierowały mnie do "Magina". Nie wiem, czy chciałem skończyć ten dzień wesoło czy o wszystkim zapomnieć... Po wejściu do baru usiadłem przy barku, oczekując na barmana, który obecnie obsługiwał ludzi siedzących przy stolikach. Szukając bruneta, którego wcześniej spotkałem , rozejrzałem się po sali.
W całym pomieszczeniu można było zobaczyć niskie stoliki, których cała powierzchnię często zajmowały kufle z piwem. Dookoła tych mebli stały fotele obite bordowym materiałem. Na podłodze leżały czarne kafelki, które w niektórych miejscach zakrywały bordowe dywaniki. Na ścianach ciemne deski, a na nich lampy dające efekt zaciemnienia. W głębi sali stał stół do bilardu, wokół którego stał tłum ludzi. Tylko przy barze stały wysokie krzesła, a za barem...
- Cześć, rudzielcu. - a za barem stał uśmiechnięty szatyn.
Westchnąłem poirytowany.
- Cześć. - przywitałem się.
- To samo co wczoraj? - zapytał mężczyzna, unosząc brew.
- Pewnie. - odpowiedziałem.
Kiedy nalewał napój, wreszcie mogłem mu się spokojnie przyjrzeć. Był szatynem, którego włosy chyba zawsze były w tak zwanym artystycznym nieładzie. Czekoladowe, ciepłe oczy, za którymi jednak kryła się jakaś tajemnica. Szczupły nos, wąskie usta, prawie zawsze rozciągnięte w szerokim uśmiechu. Ubrany w strój barmana, który niesamowicie dobrze na nim leżał, ale przez to nie mogłem okreslić jego stylu.
- Hej, co się tak przyglądasz? Jestem aż tak przystojny? - odezwał się brązowowłosy, wyciągając mnie z rozmyśleń. Wziąłem stojący przede mną kieliszek i upiłem łyka, przedłużając czas na odpowiedź.
- Jesteś tak samo przystojny, co skromny. - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Oho, czyli jestem piękny! - krzyknął uradowany ciemnooki.
- Nie, nie jesteś ani trochę skromny, a tym bardziej piękny. - powiedziałem z wrednym uśmiechem, po czym wziąłem kolejnego łyka szkarłatnego napoju. Zapatrzyłem się w niego, zauważając, jak bardzo jest podobny do krwi.
- Ranisz moje serce! - krzyknął barman, teatralnym gestem kładąc ręce na klatce piersiowej.
Zaśmiałem się głośno.
- Idioto, serce jest po lewej stronie. - wskazałem na jego ręce znajdujące się po prawej stronie klatki.
Spojrzał zszokowany w dół.
- Rzeczywiście. - szybko przeniósł ręce, ale zobaczyłem na jego twarzy przelotny uśmiech.
CZYTASZ
✧. CZAS NIE LECZY RAN II SOUKOKU [ZAWIESZONE]
FanficDazai Osamu prowadzi spokojne życie, próbując zarobić na mieszkanie pracując w barze i w kwiaciarni, gdy nagle stałym bywalcem baru zostaje pewien niski rudzielec, który wpakuje go w niemałe kłopoty! Mężczyzna przedstawia się jako Nakahara Chuuya. C...