Pojechaliśmy taksówką na pogotowie, bo Daniela przygniótł hantel. Jechaliśmy bardzo szybko, bo baliśmy się, że umrze. Na pogotowiu mieliśmy problem z komunikacją, bo nikt z nas nie umie mówić po portugalsku. Zaczęliśmy panikować, bo budynek był bardzo duży i nie wiedzieliśmy, gdzie mamy iść. Pan z taksówki który nas przywiózł pożegnał się z nami i pojechał po innych klientów.
Bartek poszedł do ordynatora i poprosił o pomoc, ale w budynku było bardzo głośno, więc zaczął krzyczeć.
Wyprosili Bartka i Roberta z pogotowia za krzyki i hałas i awanturnictwo.
Zostałam ja, Grzegorz, Shadi i nieprzytomny Daniel. Rozpłakałam się, bo to miał być taki fajny wyjazd, a tu taki klops.Po chwili z gabinetu wyszła pielęgniarka i zapytała czy nasz kolega żyje.
Zabrali go na noszach do sali operacyjnej i kazali czekać. Shadi poszedł do bufetu i zamówił frytki, bo w pośpiechu nie jedliśmy śniadania.
Ja nie mogłam jednak nic zjeść, bo byłam tak smutna i zmartwiona że chyba bym zwymiotowała.
Potem wyszła z pokoju wyszła ta pani i...
CZYTASZ
Wielka podróż z Just 5
FanfictionJulia wygrywa konkurs, w którym główną nagrodą jest podróż dookoła świata z Just 5.