Epilog

2.1K 178 24
                                    

Nasz ślub był głośnym wydarzeniem, choć wielu nie podobało się to, że to właśnie ja jestem omegą Adama. Sama ceremonia była tylko dla najbliższych i to podczas niej alfa mnie oznaczył. Noc poślubna była gorąca, jednak cały czas uważaliśmy na szczenięta w moim łonie. Okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej, a w wyznaczonym czasie z wielką łatwością powiłem dwóch chłopców. Niemal od razu wiedziałem, że większy z nich będzie alfą, a drugi bardzo drobniutki omegą. Po kolejnych dwóch latach nasza rodzina znów się powiększyła, ale to już nasza szczęśliwa historia.

Powoli nasz sierociniec pustoszał. Przy końcowym etapie zostało ich tylko dwanaścioro. W tym chłopak, któremu daliśmy na imię Christopher. Biedne dziecko nigdy przed przyjazdem do nas nawet nie widział świata na zewnątrz, o dziwo mówił całkiem płynnie, co było rzadkością wśród omeg urodzonych w tym strasznym miejscu. Krajało mi się serce, gdy cały czas słuchałem, że znalazł już swojego alfę, jednak mimo wielu naszych działań nie udało nam się go odnaleźć. Nikt wtedy nie wiedział, że Lion, bohater, który został pokrzywdzony wraz z moim małżonkiem, tak naprawdę nie stracił swojego mate w pożarze Domu Omeg. Ich drogi jednak miały się spotkać dużo później, w niestety mniej przychylnej historii, która miejmy nadzieję, też odnajdzie swój happy end.

Faktycznie zostałem luną, choć Alex pełnił rolę mojego zastępcy, ja zaś byłem głównie dyrektorem kliniki, która zajmowała się rozwiązaniem problemu narodzin tak małej ilości omeg. Szybko odkryliśmy, że wszyscy poszkodowani, dostawali sztuczne hormony, które sprawiały, że ich potomstwo, w dziewięćdziesięciu procentach rodziło się omegami. Nie udało nam się jednak sztucznie wytworzyć tej mieszanki. Przez wiele lat szukaliśmy odpowiedzi, aż w końcu okazało się, że mieliśmy ją od początku przed oczami. To te, biedne, poszkodowane dzieci były rozwiązaniem.

Lio w wieku siedemnastu lat znalazł swojego alfę. Był większy niż Adam, silny i potężny. Przewodził największemu stadu w Anglii. Swoją siedzibę miał w Londynie. Bałem się że ten wilk, który słynął z gburowatości i porywczości skrzywdzi mój skarb, jednak on przy nim całkowicie się zmienił. Latał za nim, jak szczeniak na smyczy, będąc na każde jego skinienie.  Lio owinął go sobie wokół palca, mój mały synek został też okrzyknięty, najlepszą luną na starym kontynencie. Mimo młodego wieku szybko powił szczeniaki i niespodziewanie w wieku trzydziestu czterech lat zostałem dziadkiem dwóch najpotężniejszych alf, które w przyszłości podzieliły Anglię między sobą kończąc toczące się tam latami wojny między klanami.


THE END

PRZEMIANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz