Zagubieni Pośród Erytrocytów

29 6 2
                                    

"A mówili żeby nie oddalać się tak bardzo..." pomyślała Bernadeta podróżując sobie naczyniami krwionośnymi. Nie miała pojęcia gdzie jest ani jak wrócić. Poniekąd chciała wrócić do swoich przyjaciół, ale z drugiej strony oni strasznie ją denerwowali. Była ona bowiem jedyną samicą nie posiadającą samca, co czyniło ją niezmiernie samotną. Najgorzej czuła się zawsze gdy patrzyła jak jej koleżanki wygodnie siedzą sobie w rynienkach płciowych swoich chłopaków... Też chciała mieć swoją wygodną, ciepłą i lekko wilgotną rynienkę płciową, ale cóż zrobić gdy wszystkie rynienki są już zajęte..? Szczególnie, że Bernadeta była bardzo niepozorną przywrą... nie była tak piękna jak inne samice... była krótsza i cieńsza i jakaś taka nijaka... nie miała szans u żadnego samca... Westchnęła cicho i płynęła sobie dalej przed siebie.

***

Nagle uderzyła o coś przodem swojego przywrowego ciałka. Spojrzała na przeszkodę i oniemiała. Samiec! Ale... nie znała go... był inny... duży i piękny... i miał takie wspaniałe okulary przeciwsłoneczne i taką groźną bliznę. Ojej. Poczuła jak robi jej się gorąco. Stali tak dłuższą chwilę. Wtem on się odezwał swym zmysłowym głosem:
- Co robisz tak daleko od domu, maleńka?

- ja? um... ja tylko... i no.. i.. ja... he he. - Przy nim nie umiała się wysłowić jeszcze bardziej niż przy innych przywrach.

- Jesteś bardzo daleko od domu. Nie powinno cię tu być. To żyła krezkowa górna... a nie dolna.

- ojej. ja przepraszam. - oblała się rumieńcem. On tak silnie na nią działał... nie powinien. Nie wyglądał na grzecznego przywra z którym można założyć rodzinę... ale był TAK POCIĄGAJĄCY. Nagle zauważyła bardzo istotną rzecz. Jego rynienka płciowa była pusta.. To że nie wyleciała z niej jego dziewczyna by na niego nawrzeszczeć że rozmawia z innymi kobietami tylko to potwierdzało. - Gdzie jest twoja samica?

- To nie twoja sprawa, dziewczynko. - warknał.

- Nie jestem dziewczynką! Jestem dojrzała! Mogę składać jaja!

- Brawo ty. A teraz serio spadaj stąd. - obrócił się do niej grzbietem.

- n-nie mogę...

- jak to nie możesz?

- no.. zgubiłam się...

Uniósł okulary i popatrzył na nią wzrokiem pełnym niedowierzania i pogardy... Bernadetę zalała kolejna fala gorąca. Pogarda nie pogarda, ale jego oczy byyyyłyyy taaaaaakie pięęęęękne! Westchnęła zachwycona. Przywr znowu się odwrócił i poszedł przed siebie.

- Dokąd idziesz? - pisnęła.

- Prowadzę cię do domu.. Rusz się.

- Tak jest!!

I tak rozpoczęła się ich podróż do żyły krezkowej dolnej.

Nigdy Cię Nie OpuszczęWhere stories live. Discover now