Nikt nie uważał Jongdae za dobrego kucharza. Nawet on sam.
Jednak był jeden dzień w roku, w którym mężczyzna zakładał na swoje letnie, zwiewne ubranie, żółty fartuszek.Nucąc cicho pod nosem wesołe melodie, starannie kroił warzywa, by się nie skaleczyć. Szybko przyrządził ryż, który odpoczywał wyłożony na miseczce. Koślawo zszył kurczaka, ale się starał, a chirurgiem on nie był, by szło mu to sprawnie. Wymieszał białe lepkie ziarna z żeń szeniem oraz dwoma kasztanami, daktylami oraz czosnkiem.
Jongdae zaciągnął się aromatycznym zapachem, czując jak do buzi napływa mu ślina.Skończył faszerować kurczaka i ponownie chwycił za igłę i nić. Zaszył dół, by nic nie wyleciało. Gdy skończył niemal natychmiast włożył danie główne do bulionu. Dorzucił jeszcze pokrojone warzywa, niecierpliwie oparł się o kuchenkę, spoglądając z utęsknieniem, aż się zagotuje.
Jego praca na tym etapie już się zakończyła, dlatego zrezygnowany ściągnął z siebie fartuch, szukając telefon, którego jak zawsze zapomniał gdzie położył.
Znalazł go dopiero przy półce z książkami. Chwycił za urządzenie, odblokowując go. Z podekscytowaniem szukał numeru Baekhyuna, by do niego zadzwonić.
Próbował nie skakać jak dziecko, kiedy po drugiej stronie usłyszał zaspany głos przyjaciela.
- Przyjdziesz do mnie? Ugotowałem Samgyetang i pomyślałem, że może chciałbyś go zjeść ze mną?
Gdy mężczyzna potwierdził swoje przybycie, Jongdae pospiesznie się rozłączył, by iść dopilnować bulion, by był idealny. Tak jak sobie wymarzył.
・・・
Jongdae z dumą patrzył jak Baekhyun zajada się jego daniem, które sam przygotował.
- Jongdae-ya, to jest takie dobre. Na pewno nie poprosiłeś kogoś by to ugotował za ciebie?
- Dzięki, że wierzysz w moje umiejętności, ale muszę cię rozczarować, bo Samgyetang to moje popisowe danie. Przecież wiesz.
- Wiem, wiem, ale co roku czuję się dziwnie zaskoczony, jak mnie na niego zapraszasz. Na coś co nie jest zupką instant.- Baekhyun odetchnął głośno, opierając się o krzesło. Był pełen i wiedział, że już nic więcej nie zmieści. Cieszył się za to, że mógł spędzić dzień z przyjacielem, ponieważ przez swój związek nie miał za dużo czasu dla niego. Było mu z tego powodu bardzo przykro. - Jongdae-ya, chciałem ci to powiedzieć już dawno. Przepraszam cię, że ostatnio cię zbywałem.
- Nic nie szkodzi - mruknął cicho. Sądził, że mogą uniknąć rozmowy na ten temat, ale skoro jego przyjaciel sam zaczął, to on musi to za wszelką cenę skończyć. - Baekhyunnie, sam cię ignorowałem i zbywałem. - Spojrzał na niego smutnymi oczyma.
- Dlaczego? - Baekhyun był w szoku i wcale tego nie ukrywał. Myślał, że z kim jak z kim, ale z Jongdae dogadywał się niemal jak z bratem.
- To zawsze miał być sekret. Nigdy nie miałeś się o tym dowiedzieć.
- O czym?
- Nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Miałem to za bujdy dziejące się w bajkach, ale spotkanie ciebie zmieniło mój światopogląd. Jednak byłem zbyt nieśmiały i zagubiony w naszej relacji, więc milczałem. Całe sześć lat bolało mnie, to jak zawsze byłeś szczęśliwy z kim innym, a nie ze mną. Nie chciałem ci tego burzyć, bo nie mogłem sprawić, żebyś mnie pokochał, nie ważne jak mocno i uparcie się starałem.
- Jongdae-ya, mogłeś mi powiedzieć wcześniej - Baekhyun podniósł na niego smutne spojrzenie, bo widział jak siedzący przed nim mężczyzna rozpadał się na jego oczach, a on nie potrafił nic zrobić.
- Wątpię, że wtedy przywitałbyś mnie z otwartymi ramionami, skoro masz już kogoś. Dlatego nie chciałem być dla ciebie ciężarem, ani nie chcę byś siebie o coś obwiniał. Zawsze będziesz miał specjalne miejsce w moim sercu, ale musiałem to z siebie wyrzucić, bo przez to nadal tkwiłbym w miejscu, nie mogąc się zdobyć na jakikolwiek ruch. Nigdy też nie chciałem, by to był koniec nas, więc wybaczysz mi, przyjacielu?
- Oczywiście, że ci wybaczę i nadal możemy się spotykać. Nie widzę przeszkód o ile ty będziesz się czuł komfortowo.
- Dziękuje, jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym zostać sam. - Jongdae uśmiechnął się ledwo podnosząc kąciki ust ku górze, a po jego policzkach spłynęły pierwsze łzy. Serce pękało mu z każdym ruchem Baekhyuna. Nawet wtedy, gdy jego dłoń dotknęła jego policzka, a smukły kciuk otarł słoną krople.
- Zawsze będę przy tobie - szepnął do jego ucha i odszedł.
Wraz z trzaśnięciem drzwi, zamknęło się serce Jongdae, nie zdolne do równego bicia. Jego ciało samoistnie oparło się o krzesło, a on płakał jak jeszcze nigdy w życiu.
Podobno pierwsza miłość boli najbardziej i właśnie tego doświadczał Jongdae, sam w pustym mieszkaniu, które nadal przesiąknięte było zapachem Baekhyuna oraz bulionu Samgyetang.
・・・
Jest to moja wielka improwizacja. Miałam 1003 pomysły na kierunek i gatunek tego ff jeszcze z innym paringiem, ale w sumie cieszę się z tego co powstało. Zawsze mogło być gorzej, a fakt, że udało mi się wyrobić w terminie napawa mnie dumą :'D Liczę że spodoba się wam ta historia Jongdae i Baekhyuna.
CZYTASZ
Nie mogę sprawić, żebyś mnie kochał
FanficSerce Jongdae pragnęło zbyt mocno a jego ciało odczuło to zbyt gorzko.