Otworzyłam oczy. Wszystko wokoło było zamazane. Postanowiłam usiąść, ale okazało się to błędem. Głowa bolała mnie przy dosłownie każdym ruchu. Po dość długiej chwili ból głowy zmalał, a ja wreszcie mogłam wstać i się rozejrzeć. Moje oczy dalej odmawiały poszłuszeństwa, jednak mało mnie to obchodziło. Skupiłam się by jak kolwiek ocenić swoje nowe położenie. Z zarysów mojego otoczenia wywnioskowałam, że znajduję się w jakiejś dziurze. Ku mojemu zdziwieniu była ona bardzo rozległa. Odważyłam się spojrzeć w górę. Sam widok spowodował u mnie mdłości. Nade mną rozciągała się potworna szczelina, w którą oczywiście wpadłam. Jak w ogólne mogłam ją przeoczyć... Skarciłam się w myślach za nieostrożność.
Dostrzegłam przed sobą małe skupisko kwiatów, identycznych jak te, na które spadłam. Zrobiłam krok w ich stronę, chcąc przyjrzeć im się uważniej. Wtem właśnie z jedynego miejsca nie pokrytego kwiatami wyrósł kolejny kwiat-
Zaraz... moment... Ten kwiat ma twarz?!
Stałam jak wryta, podczas gdy kwiato-podobne coś wyjaśniało mi jakieś sprawy.
- Słuchasz mnie? - kwiatek zapytał z poirytowaniem.
Chciałam odejść dalej, ale mój wzrok mi na to nie pozwalał. Jedyne co mi pozostało to odpowiedzieć na pytanie tej- nawet uroczej rośliny.
Przepraszam, zamyśliłam się... możesz powtórzyć jeszcze raz?
Kwiatek wyglądał na poważnie zirytowanego.
- Jestem Flowey, Kwiatek Flowey.
A więc to tak ma na imię!
Miło poznać, jestem-
Chwila... jak ja się właściwie nazywam...
- Halo? Człowieku wszystko okej? - Flowey wyglądał na naprawde zatroskanego.
Jest okej- mam na imię Frisk
Czemu akurat Frisk? Ehh... zbyt rzadko myślę zanim się odezwę.
- A więc, Frisk - kwiatek się uśmiechnął - to oto serce - roślina wskazała jednym ze swoich krótkich pnączy czerwone serce, unoszące się koło mojej klatki piersiowej.
Dziwne, nie widziałam go wcześniej... eh, to pewnie dlatego, że mam problem ze wzrokiem....
- Wracając... serce to jest twoją duszą....
Po objaśnieniu
Frisk
wszystkiego
- Teraz już rozumiesz?
Taaa- czyli te białe nasionka uleczą moje oczy?
- Dokładnie - Flowey posłał mi ciepły uśmiech.
Okej, ufam ci - odwzajemniłam uśmiech.
Wokoło mnie pojawiły się świecące nasionka. Zaczęły powoli unosić się w moim kierunku. W chwili gdy dotknęły mojego ciała poczułam nagły ból.
Czy na pewno tak to powinno wyglądać?
Czułam jakby w miejscach gdzie nasiona zetknęły się z moją skórą została ona przebita przez ostrza noża. Krzyknęłam, a krzyk ten był wypełniony spowodowanym bólem.
- Naprawdę myślałaś, że Ci pomogę? - roślina zaśmiała się, nie był to jednak normalny śmiech - Dzieciaku... w tym miejscu panuje zasada.... ZABIJ ALBO ZOSTAŃ ZABITY
Po raz kolejny zobaczyłam wokoło siebie błyski, oznaczające pojawienie się nowych, zabójczych, nasion. Poddałam się i po prostu zamknęłam oczy. Wiedziałam, że i tak nie mam szans. Potem czułam już tylko ból. Czułam jak pod jego ciężarem pękło moje serce.
Czy tak będzie wyglądał mój koniec?Wszystko nagle ustało. Otworzyłam oczy. Znowu leżałam na polance usłanej kwiatami. Podniosłam się. Mój wzrok, tak samo jak wcześniej, odmawiał posłuszeństwa. Tym razem jednak było z nim gorzej. Nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Poddałam się, tak po prostu. Pogodziłam się z myślą, że prawdopodobnie stracę wzrok. Nie chcąc przemęczać, już i tak zniszczonego wzroku, zamknęłam oczy.
Z-zaraz... czemu ja wszystko widzę?! Nie... przecież mam zamknięte oczy.... jestem ty od dosłownie chwili, a już wiem co mnie otacza.... jak?!
Zszokowana rozglądałam się nie otwierając oczu.
To niezwykłe... ja widzę!
Rozradowana tym, że stan moich oczu wcale nie przeszkadza, ruszyłam w stronę miejsca, gdzie poprzednio widziałam Flowey'a. Tak jak uprzednim razem, i teraz, kwiat pojawił się gdy tylko nadepnęłam na trawę.
- Howdy, Jestem Flowey
Hej Flowey
Kwiat uśmiechnął się.
- Kim jesteś?
Co? ,,Kim jesteś?,,?! Przecież już mówiłam...
Frisk.... jestem Frisk
Odpowiedzią na te słowa, był miły uśmiech Flowey'ego.
Co jest... przecież już mnie widział... rozmawiał ze mną... i mnie..... zabił
Patrzyłam znudzona na kwiat, podczas gdy ten tłumaczył mi to, co słyszałam poprzednio. Gdy wreszcie skończył, ponownie zobaczyłam wokoło siebie, znajomy błysk nasion, przywołanych przez rośline.
- Pewnie ucierpiałaś po upadku, proszę, te nasiona cię uleczą.
Wiedząc, co może się stać, chwyciłam patyk leżący koło mojej nogi. Uniosłam go niczym broń i uderzyłam nim w jedno z nasion. Zniknęło. Wypełniona determinacją zaczęłam atakować wszystkie nasiona.
Flowey zaczął panikować.
Poczułam na swojej nodze dziwny chwyt, coś szarpnęło mną na tyle mocno, bym upadła. Patyk wypadł mi z ręki. Patrzyłam bezradna jak Flowey ponownie przywołuje nasiona. Nie mogłam wstać, bo miałam nogi spętane korzeniami tej okropnej rośliny. Przygotowałam się na ponowną śmierć. Czekałam tak około kilkunastu minut, ale ta jednak nie nadeszła. Zdziwiona podniosłam głowę. Flowey'a już nie było. Zamiast niego stała tam wysoka postać, ubrana w fioletową sukienkę.****************************
CZYTASZ
Tego się nie spodziewałaś, kochana
Short Story~Co gdyby Frisk musiałaby zacząć przygodę w podziemiach od początku, ale tym razem miała by towarzyszkę, która w późniejszym czasie stanie się kimś bliższym?~