×
Codzienność Viego wyglądała dokładnie w ten sposób - krzyki, przyciskanie do podłogi, deptanie, przepychanie i wyzywanie. To wszystko stało sie dla niego męczącą tradycją.
×
Niemal codziennie po szkole wybierał sie pod cudowne drzewo, które wiosną dawało piękne różowe kwiaty. Jedynie wtedy Viego mógł odpocząć od tortur jakie sprawiały mu inne dzieciaki w szkole.
×
Uwielbiał patrzeć jak różowe kwiatuszki spadają wprost na jego blond włosy.
×
Jednak wkrótce jego wizyty pod drzewem szczęścia miały zmienić sie na zawsze...
Pod wiśnią Viego regularnie w każdą środe i sobote pojawiał sie nieznajomy brunet... zawsze przesiadywał na ławce na przeciwko blondyna. Trudno było określić kiedy zaczął sie pojawiać.
×
Tej pięknej, urokliwej środy gdy cały obolały blondyn wracał ze szkoły ponownie zatrzymał sie pod wiśnią. Na przeciwko drzewa na małej ławeczce znów siedział brunet. Nawet nie popatrzył w strone Viego, który przechodził tuż przed jego nosem.
×
Chłopak postanowił usiąść pod potężnym pniem, aby móc obserwować dokładniej zachowanie chłopaka. Jednak nie działo sie nic po za tym, że machał ołówkiem nad brudnobiałymi kartkami. W jego oczach odbijały sie delikatne i niechlujne linie...
×
Viego zamknął na chwile oczy i niekontrolowanie odpłynął. Zasnął.
×
Po obudzeniu sie przestraszony chłopak nerwowo zaczął sie rozglądać i zauważył, że na ławce na której jeszcze "chwile" temu siedział nieznajomy nie ma już nikogo... żywej duszy. W dodatku minęło sporo czasu. Trzęsąc się powoli wstał i rozprostował zdrętwiałe nogi. Przez chwile opierał sie o drzewo i czekał, aż jego kończyny wrócą do sprawności.
×
Postanowił podejść do ławki i na niej usiąść dokładnie tak jak ten chłopak. Gdy spokojnie huśtykał do ławki zauważył leżący na niej brulion. Przypominał troche ten w którym rysował tamten chłopak.
×
Oczywiście Viego nie oparł sie pokusie i otworzył czarny zeszyt. Jedyne co znalazł to cudne rysunki z datami w prawych dolnych rogach kartek. Pierwszy rysunek pojawił się tam - jeżeli wierzyć datom - aż 3 lata temu. Pośpiesznie przekartkował cały brulion, aby znaleźć choć ślad tego kto go używał... nieskutecznie. Nikt nie pokusił sie o podpisanie swojej własności.
×
Bez żadnego namysłu chudy blondynek zaczął powoli przeglądać rysunki delikatnie muskając kartki z podziwu do tego chłopaka.
×
Na ostatnich zarysowanych stronach Viego ujrzał niesamowity rysunek pięknego drzewa wiśni, które stało na przeciwko ławki... a pod drzewem siedział... on. Nieznajomy facet narysował właśnie go pod owym drzewem.
×
Viego nie zamierzał kryć zaskoczenia gdy ujrzał samego siebie na kartce brulionu tajemniczego chłopaka. Bez chwili namysłu spakował rysownik do swojego plecaka i powolnym krokiem zaczął zmierzać do swojego mieszkania.
×
Wyrzuty sumienia nie dały mu spokoju... przecież zabrał coś co nie należy do niego. Rozmyślenia także nie pozwoliły mu na chwile luzu. "Dlaczego narysował mnie? Dlaczego..."
×
Nadeszła sobota gdy blondym chciał znów pójść pod drzewo przypomniał sobie o brulionie, którego ukrywał w małej dębowej szafeczce nocnej. Skoro ten mężczyzna tam będzie to chyba musi mu go oddać, a może zostawić sobie? Nie przyznawać sie? Przecież w zasadzie to on go ukradł.
×
Nawet najgłebsze myśli nie postrzymały go przed pójściem do parku.
×
Podczas drogi stąpał na opadłe liście wydając tym przyjemny dźwięk, szelest. Bił sie z myślami o tym co mogło sie stać gdy zobaczy bruneta... zostanie pobity? A może pokochany?
×
Jednak tego nie dowie sie nigdy, bo tej wiosennej soboty facet z jego marzeń nie przyszedł, a kolejne dni dalej były niczym tortura dla Viego... żadne poniedziałki, wtorki, środy, czwartki, piątki, soboty i nawet niedziele nie sprawiały mu nigdy takich cierpień jak teraz.
×
× Ten magiczny chłopak już nigdy nie pojawił sie pod drzewem.
CZYTASZ
carpe diem | one shot
RomanceJego droga do szczęścia z nieznajomym brunetem mogła zacząć sie pod tym drzewem wiśni, ale...