7. "Czasami prawda może zabić."

92 22 40
                                    

- Dzień dobry, kochanie.- usłyszałam głos Daniela.

Niechętnie otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Był wczesny poranek. Nie pamiętałam nawet kiedy zasnęłam. Byłam tak wycieńczona ostatnimi przygodami, że nie miałam siły funkcjonować.

- Nie obraziłeś się na mnie?- skrzywiłam się podnosząc lekko swoje ciało i patrząc na Anioła.

- Już mi przeszło. Dzisiaj jest twój wielki dzień.- pisnął z radości.

- O nie. Tylko nie to. Już mam serio dosyć tych nowin. Dajcie mi w końcu normalnie żyć.- położyłam poduszkę na twarz i westchnęłam głośno.

- Oj przestań. Dzisiaj będzie fajnie. Bóg mi pozwolił pokazać ci twoją nową pracę.- zaśmiał się, zabierając mi z twarzy przedmiot.

- Jaką pracę? Co ty do mnie mówisz...

- Będziesz Aniołem Stróżem, tak jak ja.- wyszczerzył się.

- Hmmm? Że kim? Jego już totalnie popierdoliło? - Daniel spojrzał na mnie zdziwiony i zrobił krok w tył.

- Nie masz czegoś takiego, jak blokada słowna?- zmarszczył brwi.

- A powinnam mieć? Czuję się tak samo jak wcześnie, to samo widzę, czuję i myślę. Serio myślałeś, że Niebo na mnie wpłynie? Dziwne, bo ja wiedziałam od początku, że to jakieś bzdury.- przewróciłam oczami wstając z łóżka.

- Hmmmm. Może jeszcze nie działa. Nie istotne. Od dzisiaj będziesz pracować tak, jak ja przy tobie. Zaraz ci wszystko wytłumaczę.- zaczął ścielić łóżko i układać w nienaganny sposób poduszki.

- Nie powinieneś być Aniołem Stróżem kogoś innego?- zaczęłam rozczesywać, jak co dzień, swoje włosy.

Spojrzałam przez okno na zewnątrz. Niebo było jeszcze lekko ciemne, więc domyśliłam się, że jest jeszcze grubo przed siódmą.

- Powinienem, ale Bóg stwierdził, że tym razem zajmę się nadzorem nad innymi Aniołami i będę najlepszym doradcą Boga, jakiego jeszcze nie miał.- entuzjazm tego chłopaka mnie przygnębiał jeszcze bardziej.

- A co ze śniadaniem?- zapytałam po chwili.

- Nie powinnaś czuć głodu.- spojrzał na mnie niezrozumiale.

- No może i nie czuję, ale jakieś ciasto chętnie bym wciągnęła.- zaśmiałam się.

- Skoczymy po drodze do kuchni, to może ci coś dadzą. Dzisiaj zabiorę cię na Ziemię i będziesz miała okazję poznać swoją podopieczną oraz jej rodzinę. To wspaniały czas zarówno dla niej, jak i dla ciebie. Traktuj ją godnie tak, jakby była twoim dzieckiem.- spojrzałam na Daniela, a ten pokazał mi na swoim tablecie zdjęcie małej dziewczynki, która dopiero co się urodziła.

- Jeju, jaka piękna.- westchnęłam.

- Będziesz jej towarzyszyć przez całe jej życie. Obserwować jak się rozwija... Ohhhh tak wspaniale jest być Aniołem Stróżem.- parsknęłam śmiechem, patrząc jak Daniel był pogrążony w zachwycie.

Otworzyłam szafę i ujrzałam tam pełen zestaw białych ubrań oraz butów. Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam przeglądać ubrania. Było ich bardzo dużo i dalej się mnożyły. Zaczęłam zastanawiać się, jak wszystkie się zmieściły.

- To wszystko dla mnie?

- A, tak. Teraz już będziesz mogła ubierać się jak chcesz.

- Ale tu są same białe ubrania.- zaśmiałam się.

- Jak będziesz dobrze pracować, to może dostaniesz i kolorowe.- poklepał mnie po ramieniu i ruszył do drzwi.- Chodź już.

- Poczekaj. Muszę się wystylizować!- zaczęłam pośpiesznie wybierać odpowiedni strój.

Gdy umrę...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz